Kino i film od ponad 100 lat pozostają niekończącą się płaszczyzną dla ludzkiej kreatywności. Służą jako środek do wyrażania się, do manifestowania mniej lub bardziej słusznych opinii, są zwierciadłem w którym przegląda się ludzkość, są też wylęgarnią talentów, egoistów, narcyzów, artystów i całej watahy innych kreatur. Przywiązanie do detali jest więc przy tworzeniu filmów rzeczą niezwykle ważną. Doskonale pokazują to sekwencje otwierające (tzw. title sequence lub jeśli wolicie opening credits) do których niektórzy twórcy przykładają się z wyjątkową pieczołowitością. Lubicie dobre wprowadzenia w świat filmu, prawda? Twórcy strony The Art of the Title Sequence również.
Mam wrażenie, że czasy pieczołowicie przygotowywanych, animowanych filmików wprowadzających do gier powoli mijają. Czy to za sprawą coraz to lepszej grafiki obecnych tytułów, które nie potrzebują niczego ponad kilka zgrabnych filtrów nałożonych na standardową grafikę, czy to za sprawą mody ewentualnie przesunięcia priorytetów na renderowane zwiastuny (hi, Dead Island)... Nie wiem. Przykładowo - ostatnimi naprawdę fajnymi animowanymi intrami były te rozpoczynające Darksiders i StarCrafta II. Poza tymi dwoma, nie mogę sobie niczego przypomnieć. Dlatego też...
Nie wiedziałem, jak nazwać poniższą kompilację. Bo z jednej strony mowa tu o serialach, których już się nie emituje, a które zapewne niedługo doczekają się wznowień (po sukcesie Hawaii Five-0 wcale mnie to nie zdziwi). Z drugiej strony jednak są to dźwięki które wywołują pewne emocje i zapewne każdy kto ma mniej więcej tyle lat co ja, jarał się co najmniej kilkoma z tych seriali. Dość gadania, oglądajcie, a w komentarzach napiszcie, co Wy oglądaliście w latach osiemdziesiątych i na początku dziewięćdziesiątych.
Recenzenci i gracze swoją uwagę skupiają na określonych elementach gry. Liczy się grafika, grywalność, długość zabawy, czasami też fabuła i ścieżka dźwiękowa. Są jednak i elementy, które się docenia, ale i nie przywiązuje się do nich większej wagi. Tak jest często z intrami do gier.
Tym bardziej warto więc oddać hołd twórcom, którzy wykładają mnóstwo pieniędzy, poświęcają wiele dni i tygodni pracy, aby stworzyć film wprowadzający do zabawy. Coś co wbija się w pamięć, ale i szybko z niej umyka, gdy użytkownikowi konsoli zostanie wreszcie oddana w ręce kontrola nad głównym bohaterem.