Peter Molyneux, choć jest dość kontrowersyjną postacią pośród twórców gier, ze względu na swoją zauważalną tendencję do mitomanii, w moich oczach, mimo wszystko zasługuje na miano wizjonera. Jest to człowiek, który od początku swojej kariery dewelopera stara się umieszczać w swoich produkcjach innowacyjne elementy, lub nietypowe połączenia cech charakterystycznych dla różnych gatunków gier. Wychodzi mu to oczywiście z różnym skutkiem, ale nie można powiedzieć, że pan Molyneux tworzy pozycje słabe. W ostatnich dniach pozwolił sobie na dość odważne stwierdzenie, które odzwierciedla nastroje towarzyszące wielu graczom już od dłuższego czasu. Drodzy Czytelnicy, pytanie na dziś brzmi: czy możemy się zgodzić z branżowym „Piotrusiem Panem”, który twierdzi, że znakomita większość współczesnych gier jest monotonna i gramy w nie niejako automatycznie?
Anglik znowu bohaterem skandalu! Tym razem spowodowanego nieumiejętnym dopasowaniem fragmentu pokazywanej gry do percepcji graczy. Chodzi oczywiście o grę zatytułowaną Fable: O bohaterze, który jeździł koleją, czyli najnowszą propozycję studia LwiaGłowa, w której po raz kolejny potrząśniemy dłoń mieszkańców krainy Albion. A właściwie nie potrząsniemy, bo kierownik pociągu nie przewidział żadnych stacji i pociąg będzie bez zatrzymywania się jeździł po szynach. Oddaję głos kierownikowi pociągu:
Już niedługo, bo w maju swoją premierę będzie miała pecetowa wersja trzeciej części Fable. Będzie to drugie spotkanie komputerowej braci z tą serią, bo jak wiemy Microsoft zdecydował się nie wydawać poprzedniczki na niczym innym niż konsoli Xbox 360. Niestety nie będzie to spotkanie jakiego oczekują pecetowi fani, bo gra od czasów cz.1 przeszła gruntowne zmiany koncepcyjne - niestety w mym odczuciu nie wyszło jej to na dobre. Już w Fable II na konsoli zmiany względem pierwowzoru były niepokojące, lecz gra nadal dawała radę i pomimo kilku gejowskich aspektów ukończyłem ją z przyjemnością. O Fable III już nie mogę tego powiedzieć. Baaa, dotarcie do napisów końcowych zabrało mi ze 3 miesiące i nie chodzi tu o długość rozgrywki, lecz niechęć z jaką przystępowałem do kolejnych sesji z tym tytułem. Ale przejdźmy do konkretów.
Gothic i Fable. Trudno o dwie bardziej różniące się od siebie serie RPGów fantasy. Z jednej strony mamy brutalne i pełne trudnych wyborów Królestwo Myrtany, a z drugiej baśniową krainę Albion, w której wszystko jest czarne lub białe. Walka, system rozwoju bohatera, stopień liniowości. Niemal każdy element odróżnia obie serie. Najnowsze kontynuacje mają jednak ze sobą coś wspólnego. Oprócz podobnej daty premiery, łączą je słabe oceny, wystawiane zarówno przez graczy jak i recenzentów. Szczególnie dziwi to w przypadku serii Fable, która do tej pory, dzięki złotoustemu Piotrusiowi, cieszyła się taką sławą, że wystawienie jedynce lub dwójce oceny poniżej 8 groziło linczem i społecznym ostracyzmem ;) Co ma jednak zrobić maniak RPGów fantasy? Przecież nie odpuści sobie zagrania, chociaż w jeden z tych tytułów. Który sprawi mu mniej bólu? Który mniej zawiedzie? Zapraszam do głosowania.
W parze z władzą zazwyczaj nie idzie nic dobrego, lecz twórcy Fable III zadają temu stwierdzeniu kłam. W najnowszym zwiastunie kolejnej produkcji Petera Molynuex współgra praktycznie wszystko - montaż, klimat oraz podkład muzyczny. Ten ostatni autorstwa zespołu The Black Angels (utwór Young Men Dead, wykorzystany swego czasu w jednym z trailerów świetnego filmu To nie jest kraj dla starych ludzi braci Coen).