Peter Molyneux, choć jest dość kontrowersyjną postacią pośród twórców gier, ze względu na swoją zauważalną tendencję do mitomanii, w moich oczach, mimo wszystko zasługuje na miano wizjonera. Jest to człowiek, który od początku swojej kariery dewelopera stara się umieszczać w swoich produkcjach innowacyjne elementy, lub nietypowe połączenia cech charakterystycznych dla różnych gatunków gier. Wychodzi mu to oczywiście z różnym skutkiem, ale nie można powiedzieć, że pan Molyneux tworzy pozycje słabe. W ostatnich dniach pozwolił sobie na dość odważne stwierdzenie, które odzwierciedla nastroje towarzyszące wielu graczom już od dłuższego czasu. Drodzy Czytelnicy, pytanie na dziś brzmi: czy możemy się zgodzić z branżowym „Piotrusiem Panem”, który twierdzi, że znakomita większość współczesnych gier jest monotonna i gramy w nie niejako automatycznie?
Pan Molyneux udzielił ostatnio wywiadu dla magazynu Xbox World 360 i powiedział w nim, że:
„Kocha nowe i innowacyjne pomysły. Zastanawiał się, jak to powiedzieć delikatnie, ale jest już trochę znudzony robieniem tego samego w grach. Choć kocha fabułę dzisiejszych produkcji, są one po prostu dla niego takie same.”
Przyznam szczerze, że sam czasem miewam bardzo podobne odczucia. Nawet wspaniałe „Uncharted” dostarczające mi poczucia dreszczyku przygody, dotychczas zarezerwowanego wyłącznie dla filmów z Indianą Jonesem, sprowadza się do sekwencji platformowych i strzelania zza osłon, serwowanych na przemian. Gdy przypominam sobie jak olbrzymie wrażenie zrobił na mnie kilka lat temu „Half Life 2”, zaczynam się zastanawiać czy potrafiłbym wymienić choć dziesięć obecnych produkcji jednocześnie długich i zaskakujących mnie rozwiązaniami od początku, do samego końca rozgrywki. Kontynuując jednak myśl pana Molyneux należy wspomnieć, że jego zdaniem:
„Gry są zasadniczo identyczne i różnią się otoczką wizualną, a sprowadzają do strzelania, chowania się za osłonami i pływania. Jego zdaniem, panująca obecnie wśród twórców gier tendencja przypomina trochę Hollywood, które popadło w rutynę z produkcją kolejnych filmów akcji. Nie twierdzi on jednak, że branża elektronicznej rozrywki znajduje się w dokładnie takiej samej sytuacji, lecz na razie zmierza w tę stronę. Myśli, że w jego przypadku łączenie emocjonalnej rozgrywki technologia Kinect, jest dla niego bardziej świeże.”
Ciężko się z tą wypowiedzią nie zgodzić, a przynajmniej z jej większą częścią. Fragment o Kinectcie z grzeczności przemilczę, ponieważ wiem, że połączenie osoby pana Molyneux, znanego z nierealizowanych obietnic oraz technologii Kinect, która miała być rewolucją, a okazała się jak na razie jedynie- za przeproszeniem- „popierdółką” dla niedzielnych graczy, jest mało szczęśliwe. Z drugiej strony, pozwolę sobie wspomnieć rozmowę z dziennikarzem Olafem Szewczykiem, którą przeprowadziłem na potrzeby akcji Gra Roku. Poruszyliśmy w niej temat pana Petera i Olaf bardzo trafnie zauważył, że „Problemem Petera Molyneux jest to, że nie jest bogiem, choć bardzo by tego chciał, a jego pomysły zderzają się zapewne z rzeczywistością produkcji; jako twórca musi się zmieścić w określonym budżecie i spełniać wymogi wydawcy”. Sam mam względem dokonań tego twórcy gier bardzo podobne przemyślenia. Dlatego, choć „Fable 3” mnie rozczarowało, nadal uważam, że szef studia Lionhead ma w tym przypadku dużo racji.
I tu pojawia się moje pytanie: jesteście zadowoleni z obecnie wydawanych gier, czy macie uczucie niedosytu? Patrząc na pojawiające się zazwyczaj pod branżowymi nowinkami komentarze, odnoszę wrażenie, że a) narzekamy bo jesteśmy w Polsce b) naprawdę twórcy gier nie wysilają się zbytnio, a jeśli pojawia się jakiś lepszy tytuł, to chwalony jest zazwyczaj za scenariusz, a nie innowacyjne elementy. Pozostaje jeszcze kwestia gier niezależnych, które bardzo często skupiają się wyłącznie na wspomnianych nowościach w rozgrywce – niektóre z nich odnoszą spektakularny sukces („Angry Birds”, „Minecraft”), a inne zostają zapomniane. Spoglądając ostatnio na swoją półkę z grami doszedłem do wniosku, że patrzę na kolekcję interaktywnych filmów akcji, a nie gier wideo. Pod kątem świeżych patentów w rozgrywce zachwyciły mnie głównie tytuły przeznaczone na konsole Nintendo, z przewagą przenośnego DSa, na którym wiele produkcji łączy wciągającą fabułę z wykorzystaniem zalet dotykowego ekranu.