Fable to wyjątkowa seria gier, której urok objawia się nie w perfekcyjnych technikaliach, nie w systemie walki, nie w fabule, nie w designie, ale w klimacie odbywanej przygody. To tu jesteśmy od samego początku nazywani bohaterem i wyznaczeni do walki o najwyższą stawkę. Mieszkańcy Albionu potrzebują kogoś gotowego do wielkich poświęceń i wielkich czynów - Fable III daje możliwość stania się taką osobą, przekazując jednocześnie starą prawdę, że "ryba psuje się od głowy".
Przeznaczenie kieruje losami wybitnych ludzi – przynajmniej tak lubią o tym mówić, a my lubimy o tym słuchać. To po prostu etos, który chwyta za serce i każe wierzyć w los, który wszystko załatwia za naszymi plecami... W cyklu Fable trzeba temu losowi pomagać i samemu wybrać czy przez następne wieki będą o nas opowiadać jak o zbawcy czy bękarcie diabła. Trzecia część rozpoczyna się na królewskim dworze gdzie jako młody książę lub księżniczka (wybieramy płeć) jesteśmy świadkami okrucieństwa swego brata – władcy Albionu. Wydarzenia jakie zobaczymy w następnych minutach okażą się momentem zapalnym naszego buntu i przekonania się, że jesteśmy gotowi do wielkich czynów. Nadchodzi czas na ucieczkę, zdobycie popleczników i przeprowadzenie rewolucji!
Zaczynając jak obdarty biedak od samego początku musimy udowodnić swą przydatność wielu ludziom. Studio Lionhead przekazuje w swej produkcji, że szacunek można zdobyć zarówno strachem jak i praworządnością. Szkielet zabawy nie odbiega zbytnio od poprzedników – zwiedzając otwarty świat krążymy między miastami rozmawiając z ludźmi, walcząc na niebezpiecznych szlakach z bandytami i pomagając komu się da w nie do końca poważnych questach.
Spośród wszystkich elementów humor z pewnością wybija się na prowadzenie – spotkanie normalnego rozmówcy w Albionie to bowiem nie lada wyzwanie. Właśnie w tym tkwi siła wizji Petera Molyneuxa (twórcy gry) – dał on nam do dyspozycji nie tylko świat pełen magii, ale i brudu i syfu – biednych dzielnic, wyzysku ludzi, głodu, oraz beznadziei wymieszanej z prozą życia, zboczeniami i dziwactwami. Widząc umęczonych poddanych bez zastanowienia przemierzamy opuszczone twierdze, podziemia, groty, wyspy i lasy potwierdzając swą przydatność wśród najbardziej potężnych osób w krainie, bez których pomocy nie damy rady przeprowadzić zamachu stanu... Który nie kończy zabawy.
Dostaliśmy na tyle wyjątkową pozycje, że po pokonaniu tyrana historia się nie kończy i sami musimy stawić czoło obietnicom złożonym tym, bez których nie dostalibyśmy się na tron. Jest to dużo bardziej skomplikowane niż mogłoby się komukolwiek wydawać. Wybory pomiędzy konkretnymi działaniami mają wymierny wpływ na stan naszego skarbca, a to od ilości posiadanych pieniędzy zależy to jaki los uda nam się zapewnić swym poddanym podczas ostatecznego boju.
Zwiedzanie środowiska gry daje masę frajdy – jest to co prawda ten sam Albion co w Fable II, jednak z fabrykami i innymi oznakami wejścia w erę przemysłową (akcja dzieje się 50 lat po poprzedniczce) – zatem uczucie oglądania czegoś znanego i nowego fantastycznie się miesza. Sama zabawa także nie przysparza problemów, gdyż zadbano o to by gracz jak najrzadziej musiał zaglądać do menu gry. Niemal wszystko załatwia się tu kontekstowo, szybko i łatwo, tak by jak najwięcej czasu spędzać na zabawie. Mimo wyraźnych uproszczeń jakie to za sobą ciągnie trudno nie polubić takiego rozwiązania, gdyż daje nam ono lekką i płynną przygodę pozbawioną zagubienia i frustracji.
Czy brak wyzwania może razić? Czasem może, tak samo jak nie do końca dopracowana oprawa wizualna, animacja i system walki w którym większość spraw załatwiamy jednym, góra dwoma przyciskami... Dość szybko można to jednak zaakceptować. Zamiast standardowego nabijania doświadczenia za swe postępy zyskujemy pieczęcie, które możemy wykorzystać „drodze do władzy” czyli bardzo dobrze wykonanej wizualizacji drzewka rozwoju, dzięki której widzimy bramy blokujące nasz postęp. Dopóki nie wykonamy konkretnych misji fabularnych wrota zostają zamknięte – jednak po ich otwarciu napotykamy skrzynie z których przy pomocy pieczęci możemy wyjąć nowe gesty, umiejętności i inne rzeczy zwiększające statystyki i możliwości naszego herosa.
Fable III z pewnością nie jest kompleksowym produktem zaskakującym co chwile, posiadającym niezwykłe tempo i szkielet zabawy zdolny do porwania tłumów. Mimo wszystko przepadam za tą grą, gdyż stanowi malutką piaskownicę w której umieszczono tyle ciekawych 'pierdółek', po które zapewne żadna inna seria nie sięgnie. Nie obchodzą mnie spadki animacji, nielogiczne zachowania (podciągam je pod część niezwykłego humoru), prościutkie misje i ubogie modele postaci gdy otrzymuję jedyną w swym rodzaju pozycję, w której biorę ślub online jako facet, z innym facetem i adoptujemy dziecko na środku ulicy w przydokowych slumsach. Jest tu masa opcji wyboru, wykupywanie budynków, strojów (bieganie jako król w stroju kurczaka rządzi), gestów, gotowanie ciast, granie na lutni, zabawa w kowala, kontrolowanie cen sklepów, nawiązywanie nowych przyjaźni... I tak dalej i tak dalej.
Jeżeli naprawdę lubicie bawić się grą, baśniowe klimaty posypane odrobiną brudu i uczucie bycia bohaterem od którego zależą losy całego świata to po prostu musicie dać tej grze szansę. Początkowo robi wrażenie prostackiej i zrobionej na szybko, jednak z czasem odkrywa swoje najmocniejsze atuty – ciekawą interakcję, dystans do siebie i dostosowanie się do gracza.
Szczerze polecam.