Szukając źródeł oraz grafiki do swojego artykułu na temat steampunku w grach wideo musiałem się natknąć na kilka stylizowanych na takie klimaty dziewczyn. Moda wiktoriańska, rewolucja przemysłowa, retrofuturyzm i świetne gadżety to istny raj dla cosplayerów oraz osób zainteresowanych w pełni autorskich wykonywaniem własnych strojów.
Mam nadzieję, że wybaczycie mi post z cyklu „Pita nabija sobie popularność”, ale uważam że to doprawdy ciekawe znalezisko, którym warto się z Wami podzielić. Miłe dla oka oraz duszy, nade wszystko, duszy, duszy, duszy! (no dobra, dla oka).
„Fakt historyczny: ludzie przestali być ludźmi w roku 1913. W tym właśnie roku Henry Ford stworzył linie produkcyjne dla swoich samochodów i kazał pracownikom przyzwyczaić się do takiej formy produkcji. Na początku robotnicy się buntowali. Opuszczali pracę masowo, nie mogąc zrozumieć postępu jaki nastąpił. Jednakże od tego czasu sporo się zmieniło: staliśmy się w pewnym stopniu zautomatyzowani, zaczęliśmy przyłączać do siebie joysticki i piloty, staliśmy się częścią techniki powtarzając setki razy dane czynności. W 1922 być maszyną wciąż było nowością.”- Jeffrey Eugenides, Middlesex *
Przestworza pełne statków majestatycznie płynących po niebie i fabryki pękające od pracowników. Fantastyczne wynalazki pozwalające poczuć się bogiem oraz bezduszne oblicze krwawej wersji kapitalizmu. Para, technika, śmierć. Steampunk jest także obecny w grach wideo, nie tylko za sprawą kilku nowszych produkcji utrzymanych w podobnym klimacie. Steampunk w grach wideo jest obecny, bo inspiruje twórców, designerów oraz samych graczy, pojawiając się często na drugim planie. Co nie oznacza, że nie warto o nim napisać kilku słów. Bo to magia, tylko ubrana w jeszcze inne szaty.
Niestety do tej pory na duże i małe ekrany trafiło niewiele produkcji czerpiących inspiracje ze steampunku, która łączy ze sobą XIX-wieczną wiktoriańską stylistykę z science-fiction. Na szczęście lukę tę zapełniają twórcy-amatorzy, którzy może nie dysponują ogromnym budżetem oraz nie pracują ze sztabem specjalistów i najlepszych aktorów, ale z pewnością nie brak im zapału i cierpliwości. Jednym z owoców pracy niezależnych filmowców jest Aurora, półgodzinna krótkometrażówka, która jakością swojego wykonania mogłaby zawstydzić wielu producentów telewizyjnych i kinowych.
Siedząc wczoraj późnym wieczorem przed ekranem mojego wysłużonego laptopa wpadłem dosyć przypadkowo na blog Artura Sojki z PPE. Niedawno opublikował on u siebie kilka zdjęć przeobrażonych konsol, którym nadano iście steampunkowy sznyt. Od razu natchnął mnie tym wpisem do działania. Zaowocowało to decyzją o rozpoczęciu publikacji nowego cyklu blogowego. Dziś podjąłem z kolei szybką decyzję o nadaniu mu roboczej nazwy o możliwie swojskim, aczkolwiek nie staropolskim brzmieniu. Tak powstał pomysł na cykl "Odpicowane konsole", który będę aktualizować, gdy tylko "wpadnie w moje ręce" jakaś ciekawa modyfikacja. Zachęcam też Was do aktywnego udziału w życiu cyklu. Jeśli tylko znajdziecie coś naprawdę interesującego, a przy tym świeżego - dajcie znać, najlepiej na maila (jikergol[at]gmail.com).