Księga Vanitasa #1-#6 - Froszti - 11 grudnia 2019

Księga Vanitasa #1-#6

Wampiry, dynamiczna historia, dobrze nakreślone postacie, rewelacyjna kreska i stempunkowy Paryż. Czy można chcieć coś więcej? Seria Księga Vanitasa oczarowuje czytelnika od pierwszego tomu i zapewnia mu masę niezapomnianych wrażeń.

Cała historia zaczyna się w momencie, kiedy ogromny luksusowy sterowiec kieruje się w stronę stempunkowego XIX wiecznego Paryża. Jednym z jego pasażerów jest wampir Noé, który zgodnie z poleceniem swojego mentora wybrał się do stolicy miłości w poszukiwaniu prawdy o księdze Vanitasa. Przeklętym grimuarze, którego potępiona moc potrafi zamieniać wampiry w krwiożercę bestie nieumiejące pohamować swojego głodu i chęci mordu. Odnajdzie on tajemniczy wolumin, szybciej niż mógł przypuszczać. Księga znajduje się w posiadaniu człowieka nazywającego się Vanitasem, który określa się mianem lekarza wampirów ratującego ich przed skutkami klątwy/choroby. Noé zaskoczony jest nie tylko posiadaczem owego woluminu, ale również jego mocą, która wbrew powszechnemu przekonaniu nie zagraża jego rasie, ale może stanowić dla nich lekarstwo. Od tego momentu losy tej dwójki będą nierozłączne, a ich wspólnym celem będzie ratowanie każdego pochłoniętego żądzą krwi Nosferatu i odkrycie kto tak naprawdę stoi za tajemniczą chorobą rasy krwiopijców.

Każdy, kto miał do czynienia z wcześniejszymi dziełami autorki Mochizuki Jun, może poczuć pewną dożę niepokoju związaną z początkową jakością dzieła. Szczególnie jeśli ma się w pamięci serię Pandora Hearts, której początkowe tomy wymagały od czytelnika dużej dozy samozaparcia, aby dotrzeć do dużo ciekawszej treści. Tym razem twórczyni odrobiła należycie pracę domową, ucząc się na swoich wcześniejszych błędach i już pierwsze dwa tomy Księgi Vanitasa odkrywają przed czytelnikiem swoje mocne strony, pobudzając w nim przemożną chęć szybkiego pochłonięcia kolejnych części.

Historii o wampirach w segmencie mang jest naprawdę dużo i większość z nich powiela pewne utarte schematy. W tym przypadku jest jednak inaczej i tytuł potrafi naprawdę miło zaskoczyć. Miłośnicy czerwonej krwi z długimi kłami, nie są tutaj stereotypowym obrazem swoje rasy. Ich przeszłość, w której oddawali się wesołemu wysysaniu ludzi, co w końcu doprowadziło do krwawej wojny, już dawno stały się zamierzchłą historią. Teraz pomiędzy oboma światami panuje pokój a przestrzeganiem pewnym zasad, zajmują się specjalne jednostki wampirów, które pozbywają się nazbyt żarłocznych przedstawicieli swojej rasy. Względy wieloletni spokój zaczyna być jednak burzony przez pojawianie się coraz większej liczby wypaczonych jednostek pozbawionych swojego prawdziwego imienia. Większość uważa, że nie ma już dla nich ratunku i należy się ich pozbyć. Sytuacja zmienia się jednak w momencie, kiedy do akcji wkracza wspomniany "lekarz", który dzięki mocy pradawnego wampira i jego księgi potrafi przywrócić zapomnianego imię zakażonego i uratować jego doczesne jestestwo.

Jeśli w historii pojawiają się wampiry, musi również być przeciwstawna strona często reprezentowana przez kościół. Tak też jest i w tym przypadku, tutaj jednak zbrojne ramię kościoła stanowi tylko mały dodatek do całej treści a niektórzy jego członkowie również mocno odbiegają od pewnych przyjętych standardów. Nie tylko potrafią oni dostrzec w swoich znienawidzonych wrogach dobroć, ale również stanąć wraz z nimi do walki z innym złem. Oczywiście mówimy tutaj o jednostkach, których dziwna fascynacja wampirami mocno odbiega od ogólnego stanowiska organizacji, ale i tak nadają oni fabule pewnego rodzaju nietuzinkowości.

Najważniejszą częścią fabularną dzieła, obok śledztwa mającego odkryć prawdę o chorobie wampirów, jest ewolucja relacji dwójki głównych bohaterów. Zarówno Noé, jak i Vanitas początkowo współpracują ze sobą tylko z czysto praktycznych powodów. Oboje chcą odkryć prawdę, ale każdy z nich ma tym swój cel. Partnerstwo z rozsądku z każdym kolejnym rozdziałem, zaczyna jednak przemieniać się w szorstką męską przyjaźń. Dość ciekawe zaprezentowano również rozwój relacji pomiędzy Vanitasem a pozostałymi przedstawicielami rasy wampirów. Początkowo odnoszą się oni do niego z wielką dożą nienawiści, najchętniej chcąc go potraktować jako swoją przekąskę, ale z czasem zaczynają dostrzegać w nim jedyny sposób na swój ratunek. Co więcej, jeśli chodzi o relacje dwójki głównych bohaterów, to autorka momentami insynuuje, że rozwijająca się przyjaźń może stać się czymś więcej. Wzrok obu panów spotykający się na dłuższą chwilę, niewinne uściski, przyspieszone oddechy i szybsze bicie serca. Robi się chwilami dość poważnie, ale na całe szczęście są to tylko niewinne przytyki autorki (oby w tej kwestii nic się nie zmieniło), stanowiące część specyficznego humoru mangi. Zresztą podobne niedopowiedzenia dotyczą również relacji damko-męskich. Zastosowany tutaj humor w głównej mierze opiera się o żarty sytuacyjne ze sporą dawkę mniej lub bardziej wysublimowanych podtekstów. Nie każdemu musi przypaść on do gustu, ale trzeba przyznać, że doskonale współgra z wykreowanym światem i momentami jest naprawdę zabawny.

Jeśli chodzi o jakość bohaterów, są oni naprawdę dobrze nakreśleni. Każdy z nich odznacza się zupełnie innymi cechami charaktery, każdy skrywa swoją tajemnicę i inaczej podchodzi do pojawiających się problemów. Noé to bardzo żywiołowy wampir, z którego można czytać jak z otwartej księgi, a jego twarz wyraża więcej emocji niż tysiące słów. Vanitas z kolei jest tutaj bohaterem o wiele bardziej enigmatycznym. Z jego zachowania trudno wywnioskować czy naprawdę chce on wampirom pomóc, czy może szczerze ich nienawidzi i planuje coś o wiele poważniejszego i bardziej przerażającego. Na słowa uznania zasługują również pozostałe postacie, które odgrywają tutaj o wiele mniejsze role. Każda z nich jest doskonale przemyślana i stanowi ważną część całej historii.

Pod względem fabularnym Księga Vanitasa jest naprawdę intrygującym dziełem. Autorka umiejętnie dozuje kolejne tajemnice i emocje, z każdym kolejnym tomikiem odkrywając przed czytelnikiem coś nowego. Nutka tajemniczości połączona z bardziej dynamicznymi fragmentami, w których nie zabraknie krwi i sporej dawki mroku, sprawiają, że kolejne części pochłania się z niekłamaną przyjemnością, a na twarzy odbiorcy pojawia się szczery uśmiech zadowolenia. Oczywiście historia w pewnych swoich założeniach jest prosta nastawiona głównie na rozrywkę, ale każdy chętny będzie mógł również doszukiwać się w niej głębszego przesłania. Na chwilę obecną nic nie wskazuje na to, aby komiks miała dopaść jakaś fabularna zadyszka twórcza. Autorka udowodniła już przecież, że potrafi kreować ciekawe i długie historie, w których każdy kolejny rozdział jest lepszy i ciekawszy od poprzedniego.

Jeszcze więcej słów zachwytu należycie się warstwie artystycznej dzieła. To, co udało się stworzyć pani Jun i jej asystentkom, dosłownie zapiera dech w piersiach. Niemal każdy kadr komiksu to małe dzieło sztuki epatujące niebywałymi szczegółami i wyrazistą doskonałą kreską. Projekty postaci, stroje, dynamika ruchu, architektura Paryża, wyrazisty stempunkowy świat drugiego planu. Naprawdę nie ma tutaj elementów, do których można byłoby się przyczepić. Chwilami ilość bodźców wizualnych jest tak duża, że może to odciągnąć uwagę czytelnika od słowa pisanego.

Pozytywne wrażenia zostawia również po sobie rodzime wydanie. Wydawnictwo Waneko przyzwyczaiło nas już do tego, że obwoluty ich dzieł potrafią przykuwać uwagę. Tutaj zastosowano kolorowe naprawdę pięknie wyglądające grafiki, które mogą dawać mylne wrażenie, że w treści tomików znajdziemy zupełnie inny klimat. Na pewno ktoś, kto ma do czynienia pierwszy raz z tym tytułem, nie zgadłby jego treści, która zawiera wiele akcji i mocniejszych scen. Na okładkach poszczególnych części znajdziemy szkice autorki pokazujące rozwój prac nad danymi postaciami. Na końcu każdego tomiku nalazło się miejsce na krótkie tłumaczenie użytych francuskich słów i licznych nawiązań do literatury czy historii kraju nad Loarą. Rodzime tłumaczenie jest dobre, zastosowane czcionki wyraźne, wpadki językowe nie są zauważalne.

Księga Vanitasa to dzieło naprawdę dobre, zaskakujące pozytywnie czytelnika poziomem scenariusza i ciekawymi bohaterami. Dostępne obecnie na rynku szczęść tomów pozwalają z wielkim optymizmem patrzeć w przyszłość, stanowiąc doskonały aperitif dla dalszej części, która jeszcze przez długi czas powinna miło łechtać gusta miłośników dobrych japońskich komiksów.

Radosław Frosztęga

OCENA
 

Za udostępnienie mangi do recenzji dziękuję Wydawnictwu Waneko.


Froszti
11 grudnia 2019 - 10:33