W lesie dziś nie zaśnie nikt to największe zaskoczenie tego roku - choć nie dla mnie
Snowpiercer - Mad Max w zamarzniętym świecie
KFL #0 - Krótki wstęp do Kącika Filmowego Laika
Co się dzieje z trailerami?
Legenda dużego ekranu wycofuje się z aktorstwa. Za co zapamiętamy Jacka Nicholsona?
A miało być tak pięknie – recenzja „Nieulotne”
Trochę czasu minęło od mojego ostatniego opublikowanego tutaj artykułu, dlatego wypadałoby się przywitać. Cześć! Mój powrót miał nastąpić odrobinę wcześniej i to za sprawą filmu, o którym również i dziś przeczytacie. Tyle, że wtedy – jeszcze przed premierą – zamierzałem uciszyć krytków W lesie dziś nie zaśnie nikt. Okazało się jednak, iż film Bartosza Kowalskiego, określony mianem „pierwszego polskiego horroru” nie potrzebuje obrony. Bo broni się w pełni samodzielnie.
Snowpiercer przeszedł trochę bez echa w Polsce. Dawno temu widziałem film zatytułowany Salinui chueok (Zagadka Zbrodni 2003 rok) i od tego czasu śledziłem karierę południowokoreańskiego reżysera Joon-ho Bong (ciężko będzie mi to odmienić). Snowpiercer jest dla mnie całkiem pozytywnym zaskoczeniem. Nie spodziewałem się solidnego kina akcji i śmiem nawet twierdzić, że ów obraz dorównuje nowemu Mad Maxowi, a to całkiem spory komplement, bo Fury Road to wspaniała jazda bez trzymanki.
Ostatnio zauważyłem, że na gameplay.pl strasznie popularne zrobiły się artykuły z filmami w roli głównej. Z kinematografią poza Kevinem, co był sam w domu, nie mam zbyt wiele do czynienia. Ale jako człowiek łasy na hajs z Waszych kliknięć postanowiłem stworzyć własny cykl, w którym będę opowiadał czy oceniał, co ostatnio widziałem. Bo mogę. Także Welcome to my World! Welcome to Kącik Filmowego Laika!
W świecie kinematografii zapanował ostatnio nowy trend na wypuszczanie zwiastunów, które zdradzają bardzo dużo szczegółów z filmu. O wiele za dużo...
Smutne wieści napływają do nas z Hollywood: Jack Nicholson, z powodu problemów z pamięcią, postanowił przejść na emeryturę. Wygląda na to, że legendarny aktor nie wystąpi już w żadnym filmie.
Najpierw ustalmy fakty. Patrzymy na zdjęcia subtelne, lekkie i czarujące. Z kategorii tych, co pożerają mózg i kradną oczy. Świetne, co też niedawno doceniono na festiwalu w Sundance. Ukradkiem przypatrujemy się więc przyjemnej powierzchowności aktorów i ich przekonującej grze, słuchając przy tym raczej nieczęstych dialogów. Malownicze widoki, miłość, młodość i szczęście. Studencka sielanka pośród południowych winnic. Słodycz aż kapie. W tle czai się już jednak mroczna historia, która z końcem lata coraz bardziej wypełza na pierwszy plan. wygaszając ostatnie przebłyski wakacyjnej bajki. A potem z lubością je pochłania i trawi wraz z samymi bohaterami. Czego trzeba więcej, by stworzyć wciągającą historię o wejściu w dorosłość?
Polscy operatorzy to tak jak polscy bramkarze - nasz towar eksportowy, podczas, gdy cała reszta (świata filmu, piłki nożnej) to szarzyzna. Legenda głosi, że Polacy uczą się na przestarzałym sprzęcie i dzięki temu są takimi fachowcami. Tutaj było o aktorach, którzy za granicą radzą sobie tak sobie albo słabo. Teraz będzie o ludziach, którzy na zachodzie radzą sobie tylko dobrze i bardzo dobrze.
Wyobraźcie sobie możliwość sterowania kamerą w filmie, który właśnie oglądacie. Akcja trwa, aktorzy prowadzą dialogi, strzelaniny i pościgi lecą pełną parą. Nagle, w samym środku pojawiamy się my! Oglądamy i patrzymy się tam, gdzie chcemy my, a nie tam gdzie nacelował kamerą operator. Coś nam umknęło? Chcemy się czemuś bliżej i dłużej przyjrzeć? Ogólnie rzecz ujmując – doznać przekazu w pełnych 360 stopniach? Nie mówię tutaj o grze, a o zbliżeniu się jakby filmu do gry. Zapraszam więc do zapoznania się z filmem, po obejrzeniu którego, trudno Wam będzie ogarnąć i uwierzyć w to, czego właśnie doświadczyliście. To jedna z tych rzeczy, którą będziecie pokazywać wszystkim znajomym, na wszystkich imprezach.