Blade Runner 2049 - pierwsze recenzje kontynuacji klasyka
Obcy: Przymierze - pierwsze recenzje najnowszego filmu Ridleya Scotta
Blade Runner 2049 z kategorią wiekową R. Do zwiastuna dołączają zdjęcia z planu
Blade Runner 2049 oficjalnym tytułem kontynuacji Łowcy androidów
Łowca Androidów 2 już oficjalnie - Harrison Ford wraca do roli
Recenzja książki Marsjanin - czy Ridley Scott wiernie odtworzy klimat powieści?
W najbliższy piątek do kin trafi Blade Runner 2049. Wielu fanów kultowego Łowcy androidów w reżyserii Ridleya Scotta obawiało się, że najnowszy film Denisa Villeneuve’a (m.in. Nowy początek, Sicario) nie spełni pokładanych w nim nadziei. Jak się jednak okazuje, kontynuacja ekranizacji opowiadania Philipa K. Dicka to kawał porządnego kina science fiction.
Film Obcy: Przymierze, który w tym tygodniu zagości na ekranach kin (w Polsce 12 maja), doczekał się pierwszych recenzji. Podobnie jak w przypadku Prometeusza,opinie na temat najnowszego dzieła Ridleya Scotta są mieszane, jednak większość krytyków jest zgodna co do jednej kwestii – film trzyma w napięciu i potrafi zaskoczyć.
Fani Łowcy androidów – od chwili zapowiedzi filmowej kontynuacji Blade Runner 2049 podzieleni na zwolenników i przeciwników idei – z niecierpliwością wyczekują kolejnych doniesień na temat produkcji. Kolejnych wieści dostarczył Denis Villeneuve, który w wywiadzie udzielonym serwisowi Screen Daily potwierdził, że obraz otrzyma kategorię wiekową R. Przed 34 laty podobnie sklasyfikowany został oryginał wyreżyserowany przez Ridleya Scotta.
Firma Warner Bros. ujawniła wreszcie oficjalny tytuł kontynuacji kultowego Łowcy androidów. Film, którego debiut planowany jest na październik 2017 roku, trafi do kin jako Blade Runner 2049. Przy okazji wytwórnia wrzuciła do sieci zdjęcie ukazujące najważniejszych autorów projektu (Denis Villeneuve i Ridley Scott) oraz odtwórców głównych ról – Harrisona Forda, który ponownie wcieli się w Ricka Deckarda, i Ryana Goslinga. Niestety, nie pochodzi ono z planu filmowego, aczkolwiek zostało najpewniej wykonane w Budapeszcie, gdzie trwają zdjęcia (widać na nim kilka rekwizytów).
Blade Runner w reżyserii Ridleya Scotta to jeden z najbardziej poruszających filmów w historii, nie tylko w gatunku science-fiction. Wielu widzów, zakochanych w adaptacji słynnej powieści Phillipa K. Dicka Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?, pojawiające się od czasu do czasu plotki o planowanej kontynuacji traktowało jako zamach na to arcydzieło światowej kinematografii. Krytycy tego pomysłu będą jednak musieli przełknąć tę gorzką pigułkę, gdyż sequel Blade Runnera jest już pewny.
Za niecały miesiąc do kin wchodzi „Marsjanin” – Ridley Scott wraz z Mattem Damonem zmierzą się z nieprzyjaznym, marsjańskim klimatem, biorąc na warsztat powieść Andy’ego Weira o tym samym tytule. Na film z pewnością warto będzie się wybrać, lecz czy sama książka również warta jest uwagi?
3 października 1993 roku, około 15:30 - piloci z formacji 160th Night Stalkers słyszą w słuchawkach hasło: „Irene”. Stu sześćdziesięciu żołnierzy, dwanaście śmigłowców i dziesiątki wozów wyruszają na łatwą, mającą trwać około 30 minut misję, która przerodziła się w najbardziej zaciekłą bitwę od czasów wojny w Wietnamie. Dzięki rewelacyjnemu filmowi Ridleya Scotta, wydarzenia z Somalii oraz hasło „Black Hawk Down” stały się powszechnie znane i zaistniały w popkulturze. Pojawiły gry komputerowe, hobbyści rekonstrukcji historycznej odtwarzają amerykańskie jednostki walczące podczas Operacji Gothic Serpent. Jak bardzo rzeczywistość tamtych chwil przeplata się z hollywoodzką ekranizacją?
Często się zdarza, że o wielkich filmach albo czytamy w książkach, albo słyszymy od znajomych, albo po prostu czytamy liczne recenzje, w których krytycy powołują się na dane dzieła kinowe. Wówczas decydujemy się je oglądnąć. W moim wypadku pierwszy kontakt z Obcym zaczął się podobnie jak moje spotkanie z Lovecraftem – od gier komputerowych. Były to zamierzchłe czasy, kiedy na ekrany monitorów wchodziła druga część serii Alien vs. Predator (wciąż mowa o grze). Słyszałem wiele opinii jaka ta gra może być przerażająca, a że ja byłem wówczas młodym berbeciem, któremu wydawało się, że nic nie może mnie przestraszyć, momentalnie zacząłem w nią grać. Faktycznie, dreszcze chodziły mi pod skórą przez prawie całą kampanię marines i predatora, jednak najlepiej pamiętam tę część, w której grało się Obcym. Ksenomorfem, jak został w grze nazwany. Zastanawiałem się jakimi geniuszami są twórcy, że byli w stanie wpaść na pomysł tak złożonego monstrum. Dopiero kilka lat później dowiedziałem się o tym, że zanim powstała gra, kilkadziesiąt lat wcześniej na kinowe ekrany wszedł pewien film, w którym ksenomorf (wówczas znany po prostu jako „obcy”, „alien”) gra główne skrzypce. I jest to jedna z najbardziej przerażających arii jakie człowiek może usłyszeć.