3 października 1993 roku, około 15:30 - piloci z formacji 160th Night Stalkers słyszą w słuchawkach hasło: „Irene”. Stu sześćdziesięciu żołnierzy, dwanaście śmigłowców i dziesiątki wozów wyruszają na łatwą, mającą trwać około 30 minut misję, która przerodziła się w najbardziej zaciekłą bitwę od czasów wojny w Wietnamie. Dzięki rewelacyjnemu filmowi Ridleya Scotta, wydarzenia z Somalii oraz hasło „Black Hawk Down” stały się powszechnie znane i zaistniały w popkulturze. Pojawiły gry komputerowe, hobbyści rekonstrukcji historycznej odtwarzają amerykańskie jednostki walczące podczas Operacji Gothic Serpent. Jak bardzo rzeczywistość tamtych chwil przeplata się z hollywoodzką ekranizacją?
Krótkie streszczenie gdyby ktoś jeszcze nie widział filmu, nie znał wydarzeń z 03.10.1993
Na początku lat 90-tych Somalię ogarnęła wojna domowa. Krwawe walki pomiędzy lokalnymi klanami całkowicie wyniszczyły rolnictwo w tym afrykańskim kraju. Z głodu zaczęły umierać setki tysięcy ludzi. Do Somalii wysłano siły pokojowe ONZ, mające pilnować dystrybucji przekazywanej żywności, jednak mimo obecności żołnierzy, transporty jedzenia były przechwytywane przez gangi, w czym przodowała grupa watażki Mohammeda Farrah Aidida. 8 sierpnia ludzie Aidida odpalili bombę pod amerykańskim pojazdem, zabijając czterech żołnierzy. W odpowiedzi, rząd USA wysłał do Somalii Task Force Ranger - grupę złożoną z samych elit sił specjalnych: 75th Rangers, Delta Force, Seal Team Six, 160th SOAR, PJs i CCT.
Jedna z ich misji, polegająca na szybkim aresztowaniu kilku współpracowników Aidida, nie poszła zgodnie z planem. Najpierw strącono jeden śmigłowiec Black Hawk - Super 6-1 pilotowany przez Cliffa Wallcota, niedługo później drugi - Super 6-4 Michaela Duranta. Delta Force atakująca budynek (cel misji) oraz Rangersi zabezpieczający teren, stali się w jednej chwili oddziałem ratunkowym, który musiał zająć się wrakami i załogą obydwu śmigłowców. W trwającej kilkanaście godzin krwawej i zaciekłej bitwie na ulicach Mogadiszu, w zagubionym na ulicach stolicy konwoju - zginęło osiemnastu amerykańskich żołnierzy TF Ranger, jeden malezyjski i szacunkowo od pięciuset do ponad dwóch tysięcy Somalijczyków.
Nie ma sensu pisać kolejnej recenzji filmu. Jeśli ktoś go jeszcze nie widział - na pewno zobaczy. Oprócz „Szeregowca Ryana”, to jedyny tak dobry, tak realnie pokazujący sceny walk film wojenny. Powyższy trailer znakomicie zastępuje wszelkie słowa, jakie można napisać o obrazie Ridelya Scotta. Skupmy się za to na sporej liczbie ciekawostek, faktów jakie można znaleźć na temat „Black Hawk Down”.
Pierwszy Black Hawk „w ogniu”
Choć polski i oryginalny tytuł filmu, książki symbolicznie odnosi się do jednego śmigłowca, mimo dwóch zestrzelonych maszyn - to wszędzie kompletnie pomija się fakt, że strąconych Black Hawków było w sumie… trzy! Pierwszy śmigłowiec, należący do 101st Airborne Division został zniszczony przez ludzi Aidida 25 września - zginęło czterech żołnierzy. To zwycięstwo ogromnie wpłynęło na morale bojowników i prawdopodobnie w dużej mierze przyczyniło się do tego, że zaatakowali oni otwarcie siły specjalne na ulicach miasta, kilka dni później.
Black Huey Down
Niewiele brakowało, a w filmie, który ma śmigłowiec Black Hawk w tytule - nie byłoby w ogóle Black Hawków. Negocjacje z Departamentem Obrony w sprawie wypożyczenia śmigłowców były długie i trudne, po miesiącu od rozpoczęcia zdjęć wciąż jeszcze nie było wiadomo, czy filmowcy będą mogli ich użyć. Ridley Scott miał w rezerwie stare, pamiętające swoją konstrukcją wojnę w Wietnamie - śmigłowce Huey, które miały być awaryjnie dostarczone z Niemiec i przemalowane na czarno. W ostatniej chwili decydenci z armii, zadowoleni, że wydarzenia zostaną przedstawione w pozytywnym świetle i z szacunkiem dla walczących żołnierzy, dali zielone światło i dwa potężne samoloty transportowe C-5 Galaxy przywiozły cztery Black Hawki na miejsce kręcenia zdjęć w Maroku. W filmie, który prawie idealnie oddaje każde szczegóły wyposażenia i uzbrojenia żołnierzy z tamtego okresu, charakterystyczny Huey wyglądałby zbyt groteskowo.
Skinnies
Określenie na Somalijczyków "skinnies" (w polskim tłumaczeniu było chyba "cherlaki") nie wzięło się z powodu ich niedożywienia. To nazwa jednej z obcych ras w książce "Żołnierze Kosmosu", która jest lekturą obowiązkową w szkole West Point. Kultura somalijska była tak dziwna i obca dla Amerykanów, że skojarzyli ją z kosmitami.
Żołnierze
Intencją twórców filmu nie było fizyczne podobieństwo aktorów do realnych żołnierzy, których odgrywali. Oto jak w rzeczywistości wyglądają niektórzy z nich i jakie inne zmiany zastosowali hollywodzcy producenci.
Sierżant Matt Eversmann
Grany w filmie przez Josha Hartnetta, dziś wygląda tak. Mając tak popularnego aktora w głównej roli, Scott zmienił trochę wydarzenia. W filmie Eversmann zostaje w mieście i bierze udział w nocnych walkach, w rzeczywistości wrócił on z pierwszym konwojem do bazy.
starszy sierżant Norman „Hoot” Gibson
Grany przez Erica Banę, nieustraszony żołnierz legendarnej Delta Force, kultowością przebił wszystkie inne postacie z filmu. Na wielu stronach internetowych wciąż możemy przeczytać, że był on kompletnie fikcyjnym bohaterem - dziś wiadomo jednak, że to autentyczna postać. Naprawdę nazywa się Norman „Hoot” Hooten, w czasie gdy film wchodził na ekrany kin - Hooten działał z Deltą w Afganistanie, jako jeden z pierwszych wysłanych tam po 9/11.
Wpływ na postać graną przez Banę miał też szkolący go Ranger - John „Mace” Macejunas. Pierwotnie rolę Hoota miał zagrać Russel Crowe, ale okres zdjęć kolidował z jego pracą nad „Pięknym umysłem” - Eric Bana został wybrany po ścisłej rekomendacji jego osoby przez Russela.
sierżant Jeff Struecker
W filmie grany przez Brian Van Holta. Struecker w 2013 roku, w dwudziestą rocznicę wydarzeń powrócił do Mogadiszu i ponownie przejechał ulicami stolicy Somalii, którymi kiedyś prowadził konwój w swoim Hummvee - tym razem jako cywil i pasażer opancerzonego SUVa (Mogadiszu to ciągle bardzo niebezpieczne miejsce). Efektem tej wizyty jest krótki, dziesięciominutowy film „Return to Mogadishu”, w którym możemy posłuchać wspomnień byłego Rangera i zobaczyć, jak miejsce krwawych walk wygląda dzisiaj.
specjalista John "Grimsey" Grimes
Postać grana przez Ewana McGregora. Wśród autentycznych żołnierzy walczących w Somalii nie znajdziemy Grimes’a, ale postać McGregora jest również prawdziwa. Zamiłowanie do kawy miał Ranger John Stebbins, za swoje zasługi na polu walki otrzymał Srebrną Gwiazdę. Na krótko przed rozpoczęciem produkcji filmu, Stebbins został jednak skazany za gwałt i molestowanie dziecka. Obecnie odsiaduje wyrok trzydziestu lat więzienia. Choć producenci utrzymują, że zmiana nazwiska była zabiegiem czysto „filmowym”, to fakty są takie, że to Pentagon wymusił na nich zatarcie oficjalnych śladów po bohaterze - przestępcy.
snajperzy Delta Force Randy Shughart i Gary Gordon
Bohaterscy snajperzy Delty świadomie poświęcili własne życie, starając się uratować załogę wraku Super 6-4. Za swój czyn zostali pośmiertnie odznaczeni Medalem Honoru. Jednego z nich gra gwiazda serialu „Gra o Tron” - Nikolaj Coster Waldau. Pilot feralnego śmigłowca - Mike Durant przeżył katastrofę, napór rozwścieczonego tłumu, przed którym bronili go snajperzy i jedenaście dni niewoli.
Przed rozpoczęciem zdjęć, aktorzy odbyli szkolenie w Forcie Benning, prowadzone przez prawdziwych Rangersów. W ostatni dzień znaleźli pod drzwiami list dziękujący im za ich pracę i proszący o opowiedzenie „naszej prawdziwej historii”. List podpisany był nazwiskami wszystkich poległych w Mogadiszu żołnierzy.
Ocalenie wraku Super 6-1
W filmie widzimy żołnierzy Delty, którzy wysadzają wraki zestrzelonych śmigłowców - standardowa procedura, by kluczowe, czasem tajne elementy awioniki nie dostały się w niepowołane ręce. Ciężko uwierzyć, ale szczątki pierwszego Black Hawka Super 6-1 pozostawione w wąskiej uliczce, nie zostały nigdy usunięte przez Somalijczyków.
Zakopane płytko pod ziemią, przetrwały tam niemal 20 lat! David Snelson i Alisha Ryu - małżeństwo posiadające prywatną firmę Polaris Business Intelligence & Investigations (Pbi2) zajmującą się doradztwem i wszelką obsługą prowadzenia interesów w Afryce - poświęciło swój własny czas i większość oszczędności, by w porozumieniu z wieloma liderami lokalnych klanów dostać w końcu pozwolenie na odzyskanie wraku Super 6-1. Starania rozpoczęto wiosną 2012 roku. W sierpniu 2013, na krótko przed 20. rocznicą, szczątki śmigłowca przybyły do Stanów Zjednoczonych i są częścią ekspozycji w muzeum sił specjalnych w Północnej Karolinie.
Oryginalne zdjęcia przedstawiające moment ataku Delty na budynek i zestrzelenie Super 6-1 - ujawnione po raz pierwszy dopiero rok temu w 2013r.
Black Hawk Down w grach video
Historia doczekała się gry komputerowej o tym samym tytule, z oczywistych powodów jednak produkcja Novalogic bazowała głównie na filmie samym w sobie i luźnych nawiązań do misji Irene przy końcu fabuły, a nie realnej historii autentycznych żołnierzy. Całkiem dobra jak na tamte czasy, oferowała jednak słabą narrację - w decydującym momencie zestrzelenia śmigłowca gracz był kompletnie wytrącany z klimatu przez koniec gry i ekran podsumowujący misję. Ewidentnie zabrakło tam jakieś fajnej cutscenki i zupełnie innego rozłożenia „zadań” dla gracza.
O wiele lepiej poradził z tym sobie fanowski dodatek do ARMA 2. Mini kampania oferuje sensowe, zbieżne z faktami misje, muzykę i dialogi wprost z filmu, oraz zbiór najlepszych dodatków z adekwatnymi modelami jednostek wojskowych, uzbrojenia. Całość jest bardzo grywalna również dziś - szczegóły opisywałem w wcześniejszej recenzji - tutaj.