Końcówka roku zawsze jest okraszona wieloma świetnymi tytułami. Czemu tak się dzieje? Kto by to wiedział. Prawdopodobnie istnieją tutaj głównie przyczyny marketingowe, czy chociażby takie, iż game dev również chce mieć wakacje w lato.
Do końca roku pozostało odrobinę ponad dwa miesiące, a ja zdecydowałem się przedstawić Wam moją pierwszą piątkę gier, na które czekam. Właściwie mamy tutaj same kontynuacje znanych serii. Te tak zwane „wyrobione marki” przyciągają uwagę najbardziej. Gracze zastanawiają się, czy następna gra będzie tak dobra jak poprzednia lub nawet i lepsza, ponieważ możliwości przybywa z każdym kolejnym rokiem. Często również sentyment do poprzednich części pcha nas w objęcia następnych produkcji danej marki. Wszystko to sprawia, iż obecnie twórcy bardzo lubią kontynuować rozpoczęte, dobre serie, ponieważ wiąże się to z pułapem pewnego zysku finansowego i nie podejmuje się, aż tak ogromnego ryzyka, jak przy wprowadzaniu nowego produktu na rynek. Nas to zadowala, więc nie ma nawet o czym dyskutować. Czwarta część nie robi już na nikim wrażenia.
Wracając jednak do istoty samego artykułu, przedstawię Wam, jak wspomniałem wcześniej, pięć gier, których obecne wydanie przypada na koniec 2015 roku. Zapraszam również do podzielenia się ze mną i innymi czytelnikami własnymi tytułami gier, na które czekacie. Pamiętajcie jednak, premiera maksymalnie do 31 grudnia 2015. 1 styczeń 2016 nie wchodzi w rachubę.
Anno 2205
Pierwsza gra w tym zestawieniu, która jednocześnie posiada prawdopodobnie najmniejszy budżet to Anno 2205. Istnieje możliwość, iż większość z Was po prostu nigdy o niej nie słyszało, gdyż nie jest ona tak promowana marketingowo, jak np. SimCity. Jest to więc strategia ekonomiczna, gdzie wcielając się w rolę zarządcy, tworzymy miasto od podstaw. Nie jest to jednak byle jakie miasto, gdyż numerek w tytule oznacza rok, w którym rozpoczynamy naszą przygodę. Futurystyczne miasto pełne ogromnych budowli i Ziemia, już nie tak bardzo żyzna oraz bogata w zasoby naturalne. Z tego co nam wiadomo w nowej odsłonie Anno, oczywiście stworzymy ziemską kolonię, ale czym prędzej należy zebrać pieniądze na podbój kosmosu z naciskiem na Księżyc. Tam będziemy mogli założyć kolejne osiedla i wydobywać potrzebne surowce, aby następnie transportować je na Ziemię. Rozgrywka nie będzie skomplikowana, jednakże pamiętajcie, iż tutaj również można ponieść klęskę. Często spotykam się z ludźmi, którym wydaje się, iż gry polegające na strategii ekonomicznej to bardzo nudne, a także łatwe gry. Wszystkim niedowiarkom polecam Anno. Przekonacie się, że tak nie jest.
Call of Duty: Black Ops III
Jedni powiedzą, że znowu kolejny nudny CoD. Inni, że nie umieli się doczekać. Wydaje mi się jednak, że dużo większa jest ta pierwsza grupa. Wystarczy popatrzeć na komentarze w internecie, odnoszące się do tej serii. Hate. Hate. Hate. Rzadko kiedy trafi się komentarz mówiący, że ktoś czeka i odlicza każdy dzień. Ja również nie zaliczam się do tej drugiej grupy. Nie za bardzo podoba mi się twór w jaki przeistacza się Call of Duty. Dlaczego? Po prostu wizje w grze są dla mnie zbyt futurystyczne. Skakanie po ścianach, jakieś jetpacki na plecach i bezsensowne prucie ołowiem (albo już i nie) w przeciwników. W tym momencie gra zaczyna przypominać Titanfall. Kampania z pewnością nie będzie zbyt długa, chociaż twórcy obiecują gruszki na wierzbie. (Gracze posiadający konsole starej generacji zostali pozostawieni bez złudzeń.) Multiplayer zawsze stanowił ciekawą odskocznię, ale nie dla mnie wyrabianie niewiarygodnych ilości godzin, walcząc z innymi graczami. Jedynym elementem, dla której kupiłbym (i może w przyszłości się tak stanie) Black Ops III jest tryb Zombie. Dla mnie to świetna możliwość pobawienia się nie tylko w samotności, ale także i z kumplami przy jednej konsoli. Tryb Zombie będzie posiadał własną fabułę i nie będzie, aż tak posunięty z futuryzmem do przodu, więc jest na co liczyć. Zastanawiam się, iż skoro coraz bardziej rozdrabnia się tą grę na części pierwsze, czy możliwe jest, aby w przyszłości zakupić wyłącznie Tryb Zombie? To by było ciekawe i dla mnie okazałoby się najlepszym rozwiązaniem.
Fallout 4
Upragniony Fallout. Spuścizna lat dziecinnych, teraz w świeżej odsłonie na nową (czy raczej już obecną) generację konsol. Produkcja jeszcze nie wyszła, a temat Fallouta 4 ciągle wrze w internecie. Ilość filmików, czy artykułów jest porażająca, co oznacza, że sprzedaż będzie naprawdę spora. Nawet edycje kolekcjonerskie z Pip-Boyem rozeszły się zaraz po ogłoszeniu, co będzie zawierała. (Nic dziwnego.) Jednakże, czy czwórka obroni się w obliczu świetnych poprzedniczek? Na razie wszyscy odrobinę się obawiamy, gdyż zwiastuny prezentujące rozgrywkę nie ukazują nie wiadomo jak pięknej grafiki. Boimy się, że będzie średnio, bądź tylko dobrze. Wszyscy liczą na grę co najmniej 9/10. I tutaj przykładowy ja jestem na wygranej pozycji. Nigdy nie grałem w poprzednie odsłony, a także unikałem z powodzeniem wszystkich gameplay'i, walkthrough, czy let's play'i. Podejdę do tego dzieła całkowicie na świeżo i kto wie, może poprzez czwórkę, zaglądnę do New Vegas, czy do jeszcze wcześniejszych produkcji. Klimat postnuklearny przyciąga mnie do siebie i z każdym dniem Fallout 4 zyskuje u mnie kilka punktów więcej. Premiera już za niedługo, bo 10 listopada, a ja czym prędzej muszę zdecydować, czy teraz będę przemierzał dawne tereny Bostonu, czy może jednak poczekam. Jedno jest pewne. W to będzie trzeba zagrać prędzej, czy później. Cóż. Pozostaje tylko czekać.
Rise of the Tomb Raider
Tego samego dnia, co Fallout 4, będzie miała swoją premierę całkowicie inna gra. Kolejna odsłona przygód Lary Croft zapowiada się dokładnie tak jak poprzednia, która dzięki pracy studia Crystal Dynamics, została wyniesiona na całkowicie inny poziom. W 2013 roku tego właśnie brakowało nam na rynku. Czy teraz stanie się podobnie? Oby. Przygody Lary Croft ciągną się od … ładnej liczby lat. Doskonale pamiętam, jak ogrywałem stare produkcje na mojej pierwszej konsoli. Przygody młodej protagonistki przyciągają krajobrazami, pięknymi budowlami z epok pamiętających starą Ziemię, a także samą protagonistką. Nie zawsze, ale coraz częściej mamy możliwość zagrania kobietą. Akcja gry rozpoczyna się zaraz po wydarzeniach z Tomb Raider i rzuca nas na Syberię, jednakże nie myślcie sobie, że będzie to jedyne miejsce, w którym zagościmy. Oj nie. Zwiedzimy znaczny kawał globu. Podróże, tajemnice, artefakty, zapomniane przez Boga miejsca i różne sposoby walki z przeciwnikami. To mnie przekonuje. Tego chcę, ale lista opiewa jeszcze na jedną pozycje, której pominąć nie można. Zostawmy, więc na chwilę Larę w spokoju i dajmy jej rozwiązać zagadkę.
Just Cause 3
No i po raz ostatni kontynuacja znanej serii. Jakkolwiek Just Cause to zawsze był dla mnie Far Cry z większą dawką bojowej rozwałki, to tym razem chyba przekonam się do zakupienia tego dzieła. Niby nie do końca odpowiadają mi klimaty gry, ale Rico Rodriguez, były agent CIA, wytaczający swoje działa przeciwko dyktatorowi? Musi być ciekawie. Jest to jednak propozycja, która jest najdalsza od zakupienia w czasie premiery. Dlaczego? Z powodu, który wcześniej wspomniałem. Ja na miejscu Just Cause widzę Far Cry'a. Głównie przez sentyment do serii. Twórcy zapowiadają jednak, że powierzchnia, którą będzie można penetrować to jakieś 400 mil kwadratowych, a do użytku otrzymamy spory arsenał broni. Zaczynając od pistoletów, a kończąc na nalotach powietrznych. Trudna decyzja. Poczekajmy do grudnia. Wtedy przekonamy się na pewno.
To już wszystko co zawraca moją głowę oraz portfel do końca tego roku. Z pewnością wyłącznie jedna pozycja trafi na moją półkę zaraz po premierze, jednakże warto zastanowić się również nad innymi. Co Wy o tym myślicie? Na co czekacie?