The True Support - chyba nie myśleliście, że to już koniec nowych trybów w League of Legends?
Co z tym E-Sportem?
W drodze do diamentu - historia League of Legends okiem niedzielnego gracza
O tym jak Riot Games kupuje graczy
Mocny, polski akcent w letniej edycji LCS
Głosowanie LCS All-Star dobiegło końca!
Ileż można było czekać! Ileż można było prosić? Po naprawdę długim oczekiwaniu, setkach tysięcy próśb, dziesiątkach milionów modlitw, Riot w końcu wysłuchał swoich wiernych wyzn… fanów, dając im to, na co od dawna czekali. I nie, nie mówię tutaj o całkowitym zakazie gry dla Rosjan – do League of Legends już niedługo trafi tryb The True Support, który miałem okazję testować w ostatnim tygodniu. Dlaczego jest on aż tak ważny dla gry, tak naprawdę ciężko powiedzieć. W końcu jednak mamy okazję wcielić się w… warda!
Finały odbywały się na stadionie Sangam Stadium, który w roku 2002 gościł uczestników Piłkarskich Mistrzostw Świata. Mogący pomieścić blisko 70 tysięcy widzów, zgromadził około 40 tysięcy sympatyków LoLa. Aranżacja całego finału, wybiegała dużo dalej niż poprzednie tego typu eventy. E-sport z transmisji kamerą internetową, prowadzoną przez dwóch niemedialnych nerdów, w czarnych t-shirtach na tle byle jakiej płachty powieszonej w tle; przerodził się w telewizyjne studia, wywiady, tłumy fanów na profesjonalnie przygotowanej scenie i pulę nagród, która zawróciła w głowie nawet osobom niezainteresowanym w temacie.
League of Legends jest przez wielu uznawane za uproszczonego klona Doty. Jest w tym trochę racji – obydwie te gry należą do gatunku MOBA (Multiplayer Online Battle Arena), z czego ten drugi tytuł jest zdecydowanie bardziej rozbudowany i problematyczny. Wymaga wielu godzin treningu, poznawania postaci i mapy, a każdy najmniejszy błąd może skończyć się źle dla całej drużyny. Myślę, że właśnie z powodu tej różnicy w poziomie „wejścia” League of Legends stało się znacznie bardziej popularne, przynajmniej wśród moich znajomych. Zbliżamy się właśnie do zakończenia czwartego sezonu i z tego powodu przypominam sobie, jak wyglądała ta gra kiedyś, oczywiście z mojego punktu widzenia. Jak zaczęła się ta przygoda?
Zastanawialiście się kiedyś dlaczego League of Legends jest takie popularne? Wiele innych darmowych gier z różnych gatunków miało swoje chwile i szybko zniknęły. Tymczasem LoL ma się całkiem dobrze i nic nie wskazuje by sytuacja ta miała się szybko zmienić. Nawet jeśli rynek zalewany jest podobnymi produkcjami. Co tu dużo mówić Riot Games bije konkurencję na łeb, ale nie robi tego serwując produkt doskonały...
Jesteśmy już w połowie drugiego tygodnia letniej kolejki League of Legends Championship Series, w Europie. Początek potyczek na Starym Kontynencie, miał miejsce na evencie Dreamhack w Szwecji. Spodziewano się tam spektakularnych batalii, pomiędzy tytanami, będącymi na tutejszej scenie e-sportowej od bardzo dawna. Nie uwierzycie jak bardzo wszyscy się zdziwili, kiedy triumfatorami okazali się ci, którzy do grona LCS dopiero dołączyli. Polski Meet Your Makers i Team ALTERNATE z nadwiślańskim akcentem po prostu zmietli konkurencję. Wreszcie mamy powód do dumy!
Riot Games przy okazji League Championship Series wpadł na genialny pomysł – stworzenie drużyn, w których skład wchodzą najlepsi gracze danych kontynentów globu ziemskiego. Europa, Ameryka Północna, Korea, Chiny i Azja Południowo-Wschodnia w starciu? Brzmi interesująco! Żeby było sprawiedliwie, postanowiono oddać możliwość głosowania społeczności League of Legends. Niestety dotyczyło ono tylko Europy i Ameryki (Azja rządzi się nieco innymi prawami) i trwało do wczoraj, czyli do 15 kwietnia 2013 roku. Zatem kto będzie reprezentował Stary i Nowy Kontynent?
Czekałem na ten tytuł bardzo długo! Riot Games od rozpoczęcia się sezonu drugiego w League of Legends dłubało przy tym cudzie! Przez cały ten czas obowiązywało mnie embargo na jakiekolwiek informacje związane z owym tematem… a szkoda, bo tak bardzo chciałem się o nim, z Wami podzielić. Wreszcie taśma z moich ust została zerwana! Oto platformowe objawienie 2013 roku! Oto League of Legends: Cho’gath Eats the World!
Świat League of Legends pełen jest znakomicie zaprojektowanych postaci, które spokojnie mogłyby znaleźć miejsce we własnych grach. Który czempion najlepiej nadawałaby się do kolorowej platformówki, a który mógłby odmienić gatunek slasherów? W tym cyklu poznamy na to odpowiedź. Bohaterem drugiego odcinka jest Maokai the Twisted Treant.
Świat League of Legends pełen jest znakomicie zaprojektowanych postaci, które spokojnie mogłyby znaleźć miejsce we własnych grach. Który czempion najlepiej nadawałaby się do kolorowej platformówki, a który mógłby odmienić gatunek slasherów? W tym cyklu poznamy na to odpowiedź. Bohaterem pierwszego odcinka jest Fizz The Tidal Trickster.
Zarys postaci
Fizz jest przedstawicielem podwodnej rasy, która zamieszkiwała jedną z ogromnych metropolii. Niewielkich rozmiarów stwór jest młodym awanturnikiem i charakteryzuje się niepohamowaną ciekawością, która często pakuje go w poważne tarapaty.
Jeżeli jeszcze nie wiecie to kocham Starcrafta II. Uwielbiam tę grę, kocham ją jako e-sport, ubóstwiam jego kulturę, fascynuje mnie to uniwersum. Mimo to, ostatnio gram częściej w League of Legends. Dlaczego? Bo lubię być dobrze traktowany, a żaden inny deweloper, którego znam, nie dba o swoją społeczność tak jak Riot Games. Skąd to się bierze?
*Pominę w tekście wszystkie kwestie związane z projektowaniem gry i modelem biznesowym, bo to temat na osobną rozprawkę.