Bastion - gra której się słucha - kwiść - 1 stycznia 2012

Bastion - gra, której się słucha

kwiść ocenia: Bastion
95

Oglądając listy najlepszych gier 2011 roku w TVGRY, bardzo się zdziwiłem, gdy zarówno na liście Krzyśka, jak i Marcina zobaczyłem grę Bastion. Byłem wtedy w trakcie jej przechodzenia i nic nie wskazywało na to, żebym miał do czynienia z grą wybitną. Ot ciekawa gra akcji, która pozwala się od stresować w przerwie miedzy kolejnymi przygodami w Tamriel. Czas mija z nią przyjemnie, ale żeby od razu TOP 10? W roku 2011, który był tak przepakowany hitami, zarówno AAA, jak i Indie?  No bez przesady :) Aby jednak móc z czystym sercem nie zgodzić się z opinią kolegów z TVGRY, postanowiłem szybko ukończyć Bastion i napisać na blogu krótką recenzję.

„Gra jest lepsza niż się spodziewałem, ale nic nadzwyczajnego”

Pomyślałem rozpoczynając jeden z ostatnich etapów i dalej kontynuowałem przyjemną młóckę. Zanim się spostrzegłem minęła kolejna godzina grania, a ja gapiłem się w napisy końcowe z jedną tylko myślą

„Cholera! Ta gra jest genialna!” 

Tak. Bastion bez dwóch zdań jest grą znakomitą. Problem polega na tym, że do teraz nie wiem dlaczego :>

 

  Jeśli miałbym grę recenzować w standardowy sposób, wyglądałoby to mniej więcej tak:

 


Scenariusz

Historia przedstawiona w Bastionie opowiada o losach nastoletniego chłopaka, który przetrwał zagładę świata i stara się go teraz odbudować, zbierając tajemnicze kryształy energii. Sami przyznacie, że pomysł niezbyt oryginalny. Oryginalny jest jednak sposób przedstawienia fabuły. Całą historię poznajemy z opowieści narratora, który towarzyszy nam podczas przygody, komentując co jakiś czas poczynania  naszego herosa. Oprócz tego dzieli się z nami także wiedzą na temat różnego rodzaju przedmiotów, znajdywanych w ruinach post-apokaliptycznego świata. Jest to wszystko bardzo klimatyczne (głos narrator ma świetny!), ale mimo to opowiadana historia przez większą część czasu nie robi jakiegoś super dużego wrażenia.

 


 Gameplay

Rozgrywka w Bastionie polega niemal wyłącznie na walce, nie dziwi więc fakt, że twórcy bardzo przyłożyli się do tego aspektu gry. Starcia są wciągające, wymagające i dzięki wielu dostępnym przeciwnikom, bardzo różnorodne. Rozbudowany został również system rozwoju postaci. Nasz bohater ma do dyspozycji spory arsenał broni (które można dodatkowo ulepszać), duży zestaw umiejętności (zdobywanych lub kupowanych w sklepie) oraz grupę przedmiotów specjalnych, których możemy używać tym więcej, im wyższy jest poziom naszego herosa.

Jeśli chodzi o poziomy, mi najbardziej przypadły do gustu etapy specjalne. Dzielą się one na dwie kategorie. Jedne polegają na walce z kolejnymi falami przeciwników, a drugie na perfekcyjnym wykorzystywaniu konkretnych broni. Zadania te wymagają nie tylko zręcznych palców, ale również dobrego planowania i odpowiedniego doboru zdolności/broni. Jeśli dodamy do tego różnego rodzaju utrudnienia wymagane do zdobycia konkretnych osiągnięć, otrzymamy zabawę na naprawdę długie godziny. Bardzo przyjemną zabawę, ale na pewno nie wybitną.

 


Grafika/Audio

 Bastion wygląda i brzmi świetnie. Bajkowa grafika nie każdemu musi oczywiście przypaść do gustu, mi jednak od razu bardzo się spodobała. Postacie, otoczenie, bronie, ikony umiejętności, przeciwnicy. Wszystko to zostało znakomicie narysowane i robi bardzo pozytywne wrażenie. Jeszcze lepszy jest jednak soundtrack, który zasłużenie otrzymał bardzo wiele prestiżowych nagród. Dla mnie jest to zdecydowanie ścieżka dźwiękowa roku. Jeśli postanowicie zaopatrzyć się w Bastion, bez względnie  kupujcie go w zestawie z soundtrackiem. Nie pożałujecie.

 


Podsumowanie

Gdyby oceniać Bastion na podstawie powyżej recenzji, gra dostałaby u mnie mocne 85, ale poza soundtrackiem raczej nie zapisałby się w mojej pamięci na długo. Ot kolejna udana produkcja małego studia, którą warto sprawdzić w wolnym czasie. Czemu więc ostatecznie przyznałem Bastionowi niemal perfekcyjną notę? Wszystko przez to nieszczęsne zakończenie!

Nie jest ani ani zaskakujące, ani poruszające. Nie wywołuje opadu szczeny czy łez wzruszenia. Twórcą udało się jednak znakomicie połączyć prostą historię, ładne rysunki, świetny głos narratora i genialny soundtrack w jedne z najlepszych kilka minuta jakie doświadczyłem podczas mojej przygody z grami. W zupełnie niezauważalny sposób, twórcy Bastionu wywołali u mnie takie przywiązanie do świata i bohaterów, że przez długi czas nie mogłem oderwać wzroku od przelatujących na ekranie napisów końcowych.

Nie wahajcie się wydać tych kilku euro, które kosztuje Bastion. Jeśli zakończenie nie zrobi na was tak dużego wrażenia, to po prostu zagracie w bardzo dobrą. Jeśli zrobi, to będziecie żałować, że zapłaciliście tak mało ;)


PS. Polecam też książkę S. Kinga o identycznym tytule (ang. The Stand), którą zupełnym przypadkiem zacząłem czytać w niemal tym samym czasie co kupiłem Bastion. Jestem dopiero w 1/3 tego opasłego tomiszcza (Kindle FTW!), ale na razie jest świetnie.

PS2. Nie polecam natomiast napoju o nazwie "Jabłko w piwie", które miałem nieprzyjemność pić podczas przechodzenia gry. Obrzydlistwo... Bądź ostrożny raziel88ck, jak będziesz miał nieprzyjemność je recenzować ;P

owa

kwiść
1 stycznia 2012 - 18:36