Nowy wspaniały świat dla kibiców Tottenham Hotspur rozpoczął się w 2014 roku, kiedy klubowi włodarze postanowili powierzyć stery rządzenia drużyną młodemu menadżerowi z Argentyny. Nowy trener i jego wizja piłki nożnej wyniosła zespół na nowe poziomy pozwalając mu zacząć marzyć o czymś wielkim. Teraz kiedy „Koguty” dopadła poważna zadyszka, a stery rządzenia przejął ktoś inny, można na spokojnie ocenić przemiany klubu z ostatnich pięciu lat. Pomocna w tym okaże się wydana ostatnio przez wydawnictwo SQN książką o Mauricio Pochettino.
Włochy – kraj, w którym piłka nożna od dziesiątek lat, nieustannie miesza się z wielkimi pieniędzmi i polityką. Miejsce, w którym zaangażowanymi kibicami jest ponad 40 milionów obywateli. Jedno z niewielu państw na świecie (poza Brazylią), w którym piłka nożna, traktowana jest niczym religia. Każda wiara potrzebuje więc swojej świętej księgi w tym przypadku, doskonale w tej roli sprawdzi się „Calcio” – dzieło, które powinno się znaleźć na półce każdego fana włoskiego futbolu.
Napisać na temat tej książki, że mamy tutaj do czynienia z typową piłkarską biografią to tak jakby stwierdzić, że Zidane był typowym pomocnikiem. Jest to pozycja, która być może nie odkrywa przed jego fanami nowych informacji, których nie można byłoby znaleźć w sieci czy w innych publikacjach, ale pozwala na chwilę refleksji nad jego karierą jako zawodnika i trenera.
Jeśli chodzi o książki piłkarskie, możemy je podzielić na kilka poziomów jakości. Liga okręgowa – do której należą produkcje mogące przypodobać się jedynie konkretnemu fanowi danego piłkarza /klubu/ligi, pierwsza liga – książki trafiające zdecydowanie do szerszej grupy potencjalnych odbiorców, ale nadal z pewnymi ograniczeniami, oraz liga mistrzów - tutaj trafiają tylko pozycje wybitne, które pozostają na długo w pamięci każdego czytelnika. Umowa stoi zdecydowanie zalicza się do tej trzeciej grupy, oferując treść która zaspokoi gusta każdego fana piłki nożnej nie tylko tego, który z wielką uwagą śledzi angielską Premier League.
Peter Crouch – człowiek, którego pasja do futbolu wyniosła niemalże na sam szczyt angielskiej piłki. Facet, który obok niebywałego piłkarskiego talentu, posiada również niesamowite poczucie humoru. Jedno jest pewne, gdyby urodził się odpowiednio wcześniej i nie został zawodowym piłkarzem, to na pewno znalazłby zatrudnienie w ekipie „Monty Pythona”.
Mówi się, że gole są solą futbolu. Wystarczy, że piłka przekroczy linię bramkową, by wypełniony po brzegi stadion ożył, a setki tysięcy kibiców przed telewizorami wpadły w szał radości lub czarną rozpacz. Bramki są nieodłącznym elementem kochanej przez miliony dyscypliny, ale równie mocno potrafią zapisywać się w pamięci towarzyszące im „cieszynki”. I właśnie tym rozmaitym sposobom świętowania zdobytej bramki przez piłkarzy poświęcony będzie ten wpis.
Mistrzostwa świata w piłce nożnej trwają w najlepsze, a to oznacza, że moja codzienność jest aktualnie niemal całkowicie podporządkowana trwającemu w Rosji turniejowi. W tym tygodniu planowałem zupełnie inny materiał na gameplay.pl, ale że granie zeszło u mnie na drugi plan, to serwuje Wam luźniejszy felieton z piłką w tle.
Oficjalna premiera FIFY 18 już jutro, a wielu graczy zagrywa się w jej wcześniejszy dostęp od dobrych paru dni. Najnowsza część kopanki od Elektroników ponownie zaczaruje umysły wielu fanów piłki nożnej, a zmagania w trybie Ultimate Team staną się codziennym przeżyciem wielu z nas. Dla laika - znowu więc to samo, dla miłośnika serii - mnóstwo nowości i zmian. Zanim rzucimy się w wir walki na boiskach FIFY 18, sprawdźmy jednak za co najbardziej zapamiętamy siedemnastkę, która sporo namieszała względem poprzedniczek.
Mam wrażenie, że oczekuję zbyt wiele, gdy liczę na dyskusje na poziomie w komentarzach pod artykułami na największych portalach i w mediach społecznościowych. Spodziewam się, że konkretna tematyka przyciągnie znawców tematu, którzy chętnie wymienią się spostrzeżeniami i poglądami na opisane w kilku akapitach w tekście powyżej zagadnienie. A potem jest rozczarowanie, bo zamiast tego nie ma nic lub jest festiwal trollowania i obrzucania się brzydko pachnącymi substancjami.
Poświęciłeś kilkadziesiąt godzin na rozwijanie swojej postaci w fikcyjnym uniwersum. Przeżyłeś z nią kilka wartych opowiedzenia przygód, zawarłeś przy tym parę ciekawych znajomości, do tego stoczyłeś setki bliźniaczo podobnych do siebie pojedynków, zdobywając potrzebne doświadczenie i pieniądze, a także wykonując rozmaite questy. I nagle koniec. Producent/wydawca zamyka serwery i zsyła w otchłań nicości alter ega dziesiątek tysięcy graczy.