Jak wskazuje sam tytuł tego artykułu chciałbym omówić w nim dziesięć najbardziej mindfuckowych scen/sytuacji w grach video. Oczywiście jest to moje zestawienie, zatem nie zawsze musicie się zgadzać lub możecie mieć podobne doświadczenia. Jeżeli więc macie jakąś propozycję, podzielcie się nią w komentarzach.
Wytłumaczmy sobie jednak na wstępie, co uważamy za mindfuckowe. Powiedzmy sobie, iż odnosimy się tym określeniem do sytuacji, której kompletnie nie przewidywaliśmy i jest ona dodatkowo na tyle zaskakująca, iż nasza mina wygląda mniej więcej tak:
A potem to już różnie. Wybuchamy śmiechem lub zapada konsternacyjna cisza, podczas której nasz mózg pracuje na najwyższych obrotach i zaczyna łączyć wszystkie fakty w poszukiwaniu odpowiedzi.
Przez kilka ostatnich miesięcy liczba nietkniętych gier na moim steamowym koncie, które oczywiście nabyłem po okazyjnej cenie, znacząco urosła. Jednak w końcu udało mi się znaleźć trochę czasu na nadrobienie wielu zaległości. Na pierwszy ogień poszedł jeden z najbardziej zwariowanych tytułów w jakie dane mi było grać, a mowa tu oczywiście o Saints Row IV.
Obecnie wielu graczy lubi, kiedy gry stanowią wyzwanie. Chociaż to małe niedopowiedzenie, bo popularność takiego Dark Souls dowodzi, że wolą raczej, kiedy gry zamiatają nimi podłogę. Także w sferze fabularnej, większość historii to na ogół sprawdzony schemat „od zera do bohatera”, lub opowieść o kimś, kto pokonuje ogromne przeciwności losu, walcząc z największymi złymi swego świata, najczęściej przegrywając w pierwszym, bezpośrednim starciu. Następnie zbierają drużynę wiernych przyjaciół/trenują u samotnego mistrza/znajdują w sobie światłość i ostatecznie zwyciężają. I o ile nie mam nic przeciwko takim historiom, nieskończoną przyjemność sprawiają mi gry (i nie tylko gry), w których od początku do końca jesteśmy – lub możemy być – kimś, kto po wszystkich przeciwnikach przejeżdża jak czołg, a cały świat drży na dźwięk jego imienia.
Dlaczego Microsoft oferuje słabe gry w ramach abonamentu Xbox Live Gold? Takie oto pytanie zadaje sobie wielu posiadaczy Xbox 360. Niestety po krótkim namyśle nadchodzi przerażająca odpowiedź. A nawet kilka odpowiedzi.
Napisałem kilka wersji wstępu do tego tekstu, ale żadna z nich nie była w stanie streścić geniuszu Saints Row 4. Nieokiełznane szaleństwo, kreatywność, „dobra zabawa”, oryginalność. Jeżeli ktoś by chciał, to mógłby napisać, że jest to kwintesencja postmodernizmu i uosobienie dzikiego ducha Interentu, ale pierwsza połowa tego zdania jest głupia i pompatyczna. Cóż zatem pozostaje? Moja postać ubrana w komeżkę ministranta, nosząca czarną maskę BDSM (podobną do maski Scarecrowa), dzierżąca różowy miecz energetyczny (przypominający katanę), jeżdżąca w samochodzie z lat 30. (przyozdobionym rzeźbą różowego flaminga na tylnim siedzeniu) wraz z Roddym Piperem, który okłada ludzi przebranych za hot-dogi pozowanymi ciosami wyjętymi z wrestlingu amerykańskiego w skomplikowanej symulacji Obcych! Wraz z RODDYM PIPEREM! Niech to będzie motyw przewodni, ale po kolei, bo nie mogę pozwolić sobie, jeszcze, na zupełny obłęd. Nadmieniłem, że podczas przejażdżki słuchałem rapu, który traktował o tym, że jedna postać jest w „friend zone” z dziewczyną rapera i nie wiem co z tym zrobić? Nie, nie logika, porządek i sok pomarańczowy na śniadanie gwarantem szczęśliwego społeczeństwa, w którym świadczenia socjalne istnieją i wszystko jest w porządku!
To już ostatni dzień tygodnia, czas więc sprawdzić najciekawsze informacje, jakie pojawiły się w ciągu ostatnich siedmiu dni. Występują: Uwe Boll i jego głupi pomysł, ośmioletni chłopiec opętany przez gry komputerowe, GTA V i jego kuzyn Saint's Row 3, pan Minecraft, zzieleniały Gabe Newell, słynna Ouya oraz Fallout Online.
Kilkanaście dni temu zadebiutowała czwarta odsłona lubianej przez graczy serii Saints Row. Mimo licznych podobieństw do Grand Theft Auto, produkt Volition oferuje niczym nieskrępowaną oraz bardzo kontrowersyjną rozgrywkę. I choć wielu ludzi nie sądziło, iż można osiągnąć większy absurd niż ten zaoferowany nam w trójce, twórcy pokazali, że jednak potrafią to uczynić wdrażając do swojego hitu kosmitów. Często sam się zastanawiałem, co zadecydowało na takie, a nie na inne obranie sobie przez producenta drogi w kolejnej części "Świętych" i jedynym właściwym uzasadnieniem jakie mi się nasuwa jest ścisła ingerencja wlodzixa!
Tuż przed premierą czwartej części serii Saints Row internet obiegła informacja głosząca, że czwórka ma być ostatnią odsłoną tej zwariowanej gangsterskiej sagi, której motyw przewodni właściwie można zawrzeć w trzech słowach: absurd, odpał, szaleństwo. Kolejna część jawi się zatem jako coś kompletnie nowego, co nie bardzo mieści się w głowie i fanom serii, i graczom po prostu ciekawym, co też stanie się w przyszłości z szalonymi perypetiami gangu Świętych i ich coraz to bardziej kosmicznych wrogów. Bo to, że kolejna część powstanie, jest raczej pewne.
Nie wiecie skąd czerpać informacje? Gameplay.pl zaprasza w każdy poniedziałek, środę i piątek na flash news - skondensowaną porcję świeżych newsów ze świata gier, telefonów, sprzętu i filmu.
Mam marzenie, że pewnego dnia wszyscy gracze złapią za pada i zaczną grać bez macania przycisków po omacku. Mam marzenie, że odpalając tego samego dnia trzy różne gry nie będę przypadkiem rzucał sobie granatu pod nogi. Mam marzenie, że twórcy gier pójdą po rozum do głowy i stworzą jeden spójny schemat sterowania w grach.