10 najbardziej mindfuckowych sytuacji w grach - GeneticsD - 26 września 2015

10 najbardziej mindfuckowych sytuacji w grach

Jak wskazuje sam tytuł tego artykułu chciałbym omówić w nim dziesięć najbardziej mindfuckowych scen/sytuacji w grach video. Oczywiście jest to moje zestawienie, zatem nie zawsze musicie się zgadzać lub możecie mieć podobne doświadczenia. Jeżeli więc macie jakąś propozycję, podzielcie się nią w komentarzach.

Wytłumaczmy sobie jednak na wstępie, co uważamy za mindfuckowe. Powiedzmy sobie, iż odnosimy się tym określeniem do sytuacji, której kompletnie nie przewidywaliśmy i jest ona dodatkowo na tyle zaskakująca, iż nasza mina wygląda mniej więcej tak:

A potem to już różnie. Wybuchamy śmiechem lub zapada konsternacyjna cisza, podczas której nasz mózg pracuje na najwyższych obrotach i zaczyna łączyć wszystkie fakty w poszukiwaniu odpowiedzi.

Nie podzieliłem opisanych sytuacji miejscami, gdyż każda z nich ma odpowiedni wyłącznie sobie klimat. Dla jednych bardziej wartościowy może być z tej gry, a dla innych z drugiej. Każda z tych sytuacji dowodzi, iż twórcy wiedzieli, co robią przy tworzeniu. Robili to w różnych celach, ale zawsze trafnie.

SPOILER ALERT! Tekst zawiera śladowe ilości spoilerów, więc jeżeli nie grałeś w daną grę, a masz zamiar, pomiń i przejdź do kolejnej pozycji. SPOILER ALERT!

Zapraszam więc do mojego zestawienia.

Far Cry 3

Jako pierwsza na scenę wchodzi ogromna bomba prosto z Ubisoftu, czyli Far Cry 3, a dokładniej rzecz ujmując Vaas Montenegro, antagonista stworzony przez studio na potrzeby produkcji. Ci z Was, którzy śledzą tą serię doskonale wiedzą o kogo chodzi. Irokez, broda, szaleńcze spojrzenie oraz blizna powyżej lewego oka to cechy szczególne, którymi może się pochwalić ten nad wyraz zapadający w pamięć typ. Kiedy tylko przed Waszymi oczyma pojawiła się gra dotycząca przygód Jasona Brody'ego, od razu pewnie widzieliście scenę, która zaczyna się od pamiętnych słów: Did I ever tell you the definition of insanity is? Całą przemowę możecie uznać jedynie za słowa szaleńca, które nic nie znaczą, ale tak nie jest. Czy tymi kilkoma zdaniami Vaas nie przemycił nam jakiejś prawdy życiowej? Myślę, że tak. Wróćmy jednak do sceny, która jest genialna w swojej prostocie. Mówi do nas człowiek, mający zamiar nas zabić, w tle żołnierze zabijają kogoś niewinnego, gęsto porośnięty, tropikalny las. Mimika twarzy i voice acting, mówiące nam jedno, Vaas naprawdę wierzy w to co nam przekazuje. Prawdziwość sceny jest porażająca na tyle, że chce się oglądać ten fragment w kółko, a przynajmniej raz dziennie. Did I ever tell you the definition of insanity is? …


Portal 2

Jakkolwiek oby dwie części produkcji są świetne i wkrótce sam planuję ich ponowne przejście (Jak tylko ogram to co czeka w kolejce.) to dwójka według mojej skromnej opinii było nieco lepsza. A więc postanowiłem z niej wybrać coś, co mnie zaskoczyło, przybiło i stworzyło u mnie minę z pierwszego obrazka. Nie chciałem grzebać w internetach, na nowo szukać wszystkiego tego co zapomniałem. Postanowiłem bazować na tym, co zostało po dziś dzień pod czaszką. I wiecie co? Piosenka zamykająca drugą część była wprost genialna. Śpiewająca, rządna krwi GLaDOS, która uprzyjemnia nam swoim przyjemnym głosem koniec, to coś co wprawiło mnie w oniemienie. Części Portala przechodziłem jedna po drugiej, a więc wsiąknąłem całkowicie w historię i właśnie piosenka Want You Gone, zniszczyła mi umysł. Przez długi czas leciała mi jeszcze w głowie po zakończeniu rozgrywki, a nawet do dzisiaj puszczam ją od czasu do czasu.

 

W tym momencie zauważam, iż taki rodzaj antagonisty jakim była GLaDOS jest dużo gorszy niż typ Vaasa. Dlaczego? Vaas to zły koleś, psychopata, który miał trochę racji, ale jednak całkowicie plasuje się po ciemnej stronie mocy. GLaDOS to złowieszczy system, któremu odpowiada zwodniczy miły, kobiecy głos. Cóż może być gorszego?

 

Grand Theft Auto 5

Piąta odsłona serii zachwyciła wszystkich na całym świecie. Nie tylko fabułą, zadaniami pobocznymi, możliwościami zakupu nieruchomości, znajdźkami, czy napadami na bank, ale także i trybem online, który jeszcze przez bardzo długi czas będzie przynosił radość graczom. Zawsze lubiłem tą serię. Dawała mi ona jakąś część wolności, której nie byłem w stanie uzyskać nigdzie indziej, ale ta część pojechała po bandzie. Spodziewałem się po prostu kolejnej dobrej gry, a dostaliśmy znakomitej jakości produkt. Tutaj również znalazło się kilka sytuacji, które mogę zaliczyć do mojej listy, jednakże trzeba było okroić wszystkie pozycje do jednej. Co wybrałem? Zastanawiałem się nad porwaniem Michaela przez kosmitów, bo przecież to tak bardzo pasowałoby do klimatu Ameryki, czy Hollywood (A może Vinewood?). Zdecydowałem jednak na coś całkowicie innego, na co trafiłem zupełnie przez przypadek. Odwiedziliście może kino? Znajdziecie w nim najbardziej porąbaną historyjkę na jaką trafiłem kiedykolwiek. Uwierzcie mi, że nawet bajka o starym autobusie, który zostaje zezłomowany nie jest tak bardzo przytłaczająca jak The Loneliest Robot In Great Britain. Moje wrażenie jest jedno, ktoś w Rockstar ma naprawdę poroniony umysł! Z resztą zasięgnijcie internetów i przekonajcie się sami lub po prostu włącznie GTA V. Co kto woli.

 

Saints Row The Third

Oto gra, która wkupiła się w serca graczy kuriozalnością, śmiechem, żartem i porąbanymi sytuacjami. Oj nie brakuje ich tutaj, ponieważ właściwie każda misja fabularna opiewa we wszelakie rzeczy niepojęte ludzkim umysłem. Również i zadania poboczne potrafią być chore. Całość gry sprawia, iż wciąż zastanawiamy się, ile kilogramów środków odurzających zużyto na potrzeby produkcji. Tutaj dopiero ciężko było wybrać ten najbardziej mindfuckowy moment. W końcu doszedłem do momentu, kiedy już zostały mi dwie sytuacje. Początkowo chciałem skupić się na postaciach towarzyszących nam w grze, ale wreszcie zdecydowałem na coś, co tuli moje gimbusiarskie serduszko. Co to? Moment w grze, kiedy to w świecie wirtualnym zamieniamy się w toaletę i jako niezbędny element łazienki pokonujemy wrogów. Cóż, różne są metody zaskakiwania graczy, a ta jak najbardziej mi odpowiada.

 

BioShock: Infinite

Według mnie jedna z najlepszych gier jakie kiedykolwiek powstały. To guru wśród gier stricte fabularnych oraz FPS'ów. Co jednak jest takie mindfuckowego? Zakończenie fabuły, rozwiązanie, wyjaśnienie, czy jak chcecie to sobie nazwać. Wszystko jest tak zagmatwane, iż przechodząc grę jeden raz właściwie tylko liźniemy całą historię. Trzeba rozglądać się na boki, dostrzegać to, co ukryte (A ważne.) oraz najważniejsze, uważnie słuchać dialogów. Ani jednego słowa nie można pominąć. Tutaj liczy się wszystko. W końcu zabawa czasem to nie takie proste jak się wydaje, prawda? W grze mamy do czynienia z paradoksem dziadka, a także nieskończoną liczbą wymiarów, co w trakcie finału może się okazać przytłaczające. Symbol na ręce Bookera, moce Elizabeth, Elizabeth córką Bookera, Comstock... Zmienny jest tyle, iż głowa zaczyna pękać. Nie będę tutaj jej wyjaśniał, ponieważ to materiał na sporej długości artykuł. Nie da się po prostu od tak powiedzieć o tej fabule, pomijając szczegóły, które odgrywają dużą rolę, a także gdybanie, będące na miejscu przy zabawie czasem. Koniec końców wychodzi na to, iż historia się nie skończyła dla Bookera, a wszystko będzie powielane ciągle w kółko we wszystkich światach. Stąd oczywiście podtytuł Infinite. Jedno jest pewne, zakończenie ryje mózg w niewyobrażalny sposób, a po zakończeniu gry dług siedzimy w milczeniu z rozdziawionymi ustami.

 

 

South Park: Kijek prawdy

Kolejna po Saints Row The Third produkcja, gdzie gęsto ścieli się żart to oczywiście ostatni Kijek prawdy oparty o przygody w uniwersum South Park. Ktoś z nas może powiedzieć, że te żarty w grze są obleśne, chamskie, rasistowskie i urażające wszelkie uczucia, od miłości po religię, ale tak naprawdę, co jest nam więcej potrzebne po ciężkim dniu pracy? Niektórzy nazywają ten humor gimbusiarskim. Może dlatego, że w okresie uczęszczania do gimnazjum rodzi się w nas coś niewyobrażalnego, co sprawia, iż nas gust...staje się nieco wyrafinowany. Na mój nos w tym dziele jest dziesięciokrotnie więcej świetnego humoru niż we wspomnianej produkcji, ale nic w tym dziwnego, bo pracowali przy niej ludzie odpowiedzialni za serial jakim jest South Park. Cóż...Tutaj dopiero cholernie ciężko było znaleźć tą najlepszą scenę/sytuację. Od kawiarni przez szukanie Jezusa, gównoburzę, aż po rozwalające teksty Cartmana. To co jednak wybrałem przekracza wszelkie pojęcie. Co mam na myśli? Oczywiście chodzi tutaj o finał, a właściwie jeden z dwóch wyborów jakie możemy dokonać. Wejście do odbytu Pana Niewolnika i rozbrojenie cipatomówki to najbardziej chory pomysł z jakim spotkałem się dotychczas. Kiedy postaci zaczęły sugerować, co mam zrobić, nie mogłem uwierzyć. Po raz kolejny zostałem zaskoczony przez grę. Nie zaspoileruję Wam mini przygody w Panu Niewolniku. Zagrajcie sami albo zobaczcie gameplay. To nie takie trudne, a zabawy co niemiara. Polecam ;)

 

 

Far Cry 4

Zwykle unikam nawiązywania, czy opisywania dwóch gier z tej samej serii, ale tutaj po prostu nie umiałem się oprzeć. Nie potrafiłem wybrać pomiędzy Vaasem, a Paganem Minem. Dwójka psychopatów, dwa ogromne światy, dwie świetne historie. Po śmierci Vaasa w trzeciej części cały świat gamingowy zaczął się zastanawiać, czy znajdzie się ktoś, kto będzie w stanie stworzyć kolejnego antagonistę. Oczywiście na tyle dobrego, aby nie zepchnął tej serii ku otchłani rozpaczy. No i udało się! Godny następca! Pagan Min, rządny krwi dyktator, który dba o swój wygląd. Trochę czegoś nowego ze szczyptą starego, dobrego zabijaki. Fragment wybrany przeze mnie, odpowiednio nadaje się do wizualizacji całej postaci władcy Kyratu. Mimika twarzy, zachowanie, a na koniec coś co zaskoczyło chyba nie tylko mnie. Nie będę zdradzał tym, którzy nie grali, ale nadmienię, że brakowało jedynie kijka. Zapraszam do oglądania!

 

 

Wiedźmin 2: Zabójcy Królów

Długo się zastanawiałem, czy wrzucić do tego zestawienia jakiś element jednej z gier tej serii. Chciałem w ogóle tutaj nie wspominać o wiedźminie, ale po prostu się nie da, ponieważ w każdej części istnieje ogromna zawartość dialogów, które niszczą system. Nie ma tutaj powtarzalności. Twórcy pewnie sporo się nabiedzili, aby powstało aż takie dzieło. (A nawet i trzy.) Ciężko więc było wybrać cokolwiek. Nie jesteśmy w stanie znaleźć najlepszego tekstu, gdyż jest ich po prostu masa. Wybrałem więc ten, który przypadł mi najbardziej do gustu, nawiązując do klasyki gatunku fantasy wśród książek, Władca Pierścieni. Tak. Nikt nie zapomina o Tolkienie. Taki mały easter egg, a cieszy gracza/fana bardziej niż cokolwiek innego. A teraz proszę Was o to, abyście zaproponowali Wasz ulubiony tekst z Wiedźmina 2.

 

 

Call of Duty: Black Ops

Nigdy bym nie podejrzewał, że jakaś gra z tej serii trafi do mojego artykułu, ale produkt wydany w 2010 roku kompletnie mnie zaskoczył. Sięgnąłem po niego dość niechętnie, gdyż Call of Duty zawsze kojarzyło mi się z bezsensownym strzelaniem. Tutaj jest trochę inaczej. Oczywiście rozgrywka nadal polega głównie na nadziewaniu przeciwników ołowiem, ale wątek fabularny jest dużo bardziej rozwinięty. Cała historia, niezwykle ciekawa nie tylko dla mnie była naprawdę świetna. Aż teraz pograłbym jeszcze raz Alexem Masonem. W tym momencie, jednakże pierwsze skrzypce gra zakończenie opowieści, kiedy twistem fabularnym staje się wyczyszczenie pamięci głównego bohatera. Jeżeli chodzi o FPS'y to według mnie fabuła zalicza się do jednej z najlepszych. Wydawało mi się, iż ta seria zeszła na psy, ale Black Ops pokazały, że można i da się, kiedy tylko trochę się postaramy. Następne produkcje były już słabe, ale honor uratowany. Approved!

 

The Sims 3

Kto z Was podejrzewałby, że w tym zestawieniu na samym końcu znajdzie się taka bomba? The Sims 3... Twisty fabularne, mindfucki, wybuchy, ogień, strzały, pioruny i śmierć czyhająca na każdym kroku. Główne postaci, stworzone przez nas samych to całkowicie nowy poziom rozgrywki. Możliwość wyborów na każdym kroku jest na tyle duża, iż zawsze zastanawiamy się trzy razy przed wyborem. Wspomnę jednak o fragmencie produkcji, który rzucił moim mózgiem o ścianę, a następnie ustrzelił go z działa przeciwczołgowego. To był totalny mindfuck, kiedy okazało się, iż główny bohater to syn rosyjskiego mafioza z Sycylii, który zamieszany był w sprzedaż broni na Bliski Wschód przez terytorium amerykańskie, Dmitrija Mendeza. My jako tajny, elitarny szpieg polskiej agencji wywiadowczej ścigamy własnego ojca. Początkowo wszystko powoli się toczyło, gdyż jako uśpiony agent, pracowaliśmy w pobliskim barze z fast foodem. Akcja nabiera tempa, kiedy spada meteoryt prosto w dom głównego bohatera (lub bohaterki). Oczywiście każdy z nas wie, co stało się po perypetii w postaci poznania ojca. Wszystko stanęło w innym świetle, a CIA stało się głównym celem duetu pokoleniowego. Mega super uber genius wątek fabularny. Polecam z całego serca!

To zestawienie zrobione przeze mnie na podstawie moich doświadczeń. A co Wy dorzucilibyście tutaj?

GeneticsD
26 września 2015 - 12:24