Medal of Honor: Allied Assault vs Call of Duty - która z nich wygra wojnę?
Modern Warfare i poprawność polityczna - post scriptum
Czy restart Call of Duty Modern Warfare wygra z polityczną poprawnością?
Kilka słów o tym, jak EA załatwiło Activision
Call of Duty w futurystycznym potrzasku
Trylogia Modern Warfare jednak faktem!
Kiedy w poprzednim tekście rozważałem, jaki kierunek obierze restart serii Modern Warfare, zupełnie nie wierzyłem, że Activision mogłoby powrócić do kontrowersji na miarę misji "No Russian". Miałem nadzieje na choćby jakieś odniesienia do wojny z terrorem, ale w mocno stonowanej formule. Tymczasem…
“To wręcz niewiarygodne, że Activision dało tej grze zielone światło, biorąc pod uwagę tematykę jaką podejmuje i obecną atmosferę polityczną w USA. Misja No Russian wciąż jest kontrowersyjna, a Modern Warfare jest tak samo niepokojące - i to nie tylko w jednej misji!”
Keshav Bhata - Charlie-Interl.com
Call of Duty: Modern Warfare sprawia, że misja No Russian wygląda jak kreskówka od Pixara. Poważnie, jak zobaczyłem grę, byłem zaszokowany poziomiem autentyczności przemocy. Zdziwię się, jeśli gra dostanie niższą kategorię niż „tylko dla dorosłych”. Powodzenia w zakupieniu jej w Niemczech czy Nowej Zelandii.
Drift0r - Twitter
Wygląda na to, że Activision jeszcze raz poszło na całość! Nowe Modern Warfare ma szansę znowu zmienić gatunek FPS-ów, zupełnie jak w 2007 roku.
Choć wiosna w pełni, tegoroczna zapowiedź nowego Call of Duty nieco się opóźnia, a to przyczyniło się do wszelkiego rodzaju plotek i przecieków. Kiedy jeden z nich potwierdza sam Jason Schreier z Kotaku, wiedz, że coś się dzieje. Po ostatniej serii tweetów, restart marki Modern Warfare wydaje się raczej pewny, o czym przekonamy się praktycznie za chwilę. Wybór świeżego podejścia do tego cyklu jest chyba jedynym rozsądnym wyjściem. Autorzy pozamykali wiele istotnych wątków i uśmiercili za dużo bohaterów, by próbować tworzyć jakąś sensowną kontynuację, a ewentualny prequel z miejsca rodziłby ograniczenia.
Witajcie gejmplejowicze. Nie było mnie tu spory kawał czasu, podczas którego grupa facebookowych fanów tej strony drastycznie wzrosła(niemal dwukrotnie!) co niezmiernie cieszy. Potraktujcie tekst luźno. Jakoś tak w świetle zaistniałych okoliczności i tej FPS-owej, odwiecznej zresztą, wojenki, postanowiłem przerzucić na słowa to, co mi w głowie siedzi. Enjoy.
To jeszcze nie koniec Call of Duty. Infinite Warfare sprzeda się nieźle, a Activision jeszcze nie przegrało. To Electronic Arts urosło w siłę i stopniowo realizowało niegdyś wydawałoby się niemożliwe do osiągnięcia cele. Wszystko to zaszło tak daleko, że znaleźliśmy się w sytuacji wręcz odwrotnie proporcjonalnej do tej, gdy rządziło Call of Duty, a wydawca święcił triumfy.
W tym roku nie będzie Ghosts 2! Tryb wydawniczy kolejnych części znanej serii jest na tyle specyficzny, że niemal gwarantował nam bardziej przyziemną produkcję, wyróżniającą się od tych wszystkich Blopsów i Adwensów, w co najmniej dwóch następnych odsłonach. A tu figa - Infinity Ward, Treyarch i Sledgehammer uprawiają futurystyczny wyścig zbrojeń, bo od czasów Black Ops II każdy kolejny CoD coraz bardziej wyskakuje w przyszłość (nawet jeśli BO2 i Ghosts dzielą tylko dwa lata). Mając trzy ekipy, pracujące nad niezwiązanymi ze sobą podseriami, Activision decyduje się na coraz odważniejsze kroki ku klimatom SF. Czy nadużyciem będzie stwierdzenie, że “zajadą” te realia dużo szybciej niż to zrobili ze współczesnością?
Kiedy o świcie 2 maja zapowiedziano, że wieczorem poznamy oficjalną zapowiedź kolejnej odsłony Call of Duty, nie spodziewałem się, że moje wcześniejsze dywagacje na temat potencjalnie prawdziwej grafiki reklamującej coś ukrywającego się pod podtytułem Infinite Warfare są prawdziwe! Po wycieku trailera, który nastąpił tuż po „zapowiedzi zapowiedzi”, firma Activision nie czekała do wyznaczonej godziny i po prostu wcześniej odkryła wszelkie karty związane z nowym CoD-em.
Jest kilka czynników, które decydują o tym czy gra o Transformerach będzie udana. Musimy dostać do dyspozycji kilka postaci, najlepiej również tych złych, Optimus musi mówić głosem Petera Cullena i rzucać ikonicznymi tekstami, przydałaby się piosenka nawiązująca do hitów z lat 80-tych, ale dla mnie najważniejsze zawsze jest wykorzystanie potencjału jaki drzemie w postaciach zmieniających się w każdy możliwy pojazd. Transformery są idealnym materiałem, by łączyć różne typy gameplayu, różne osobowości bohaterów i dwie przeciwstawne perspektywy.
A grą, która najlepiej w ostatnich latach wykorzystała potencjał tego uniwersum jest Transformers: Fall of Cybertron, przez co dzieło High Moon Studios to świetny przykład idealnego zróżnicowania rozgrywki.
Należę do pokolenia wychowanego na Transformersach. Wszyscy znajomi oglądali bajkę ( do dzisiaj mam kilka kaset VHS z odcinkami kreskówki) i każdy chciał mieć zabawki z robotami. Z tego też powodu moje zmrożone serce rozgrzewa się na ułamek sekundy kiedy pomyślę o Autobotach i Decepticonach. Ten sentyment został wielokrotnie nadużyty. Tym razem Transformers: Devastation ma jednak przywrócić magię dziecięcych lat. Czy ekipie z Platinum Games się to udało czy też dostajemy kolejny szrot na miarę filmów Michaela Baya?
Umysły fanów cyklu Call of Duty rozpala aktualnie trzeci Black Ops i teoretycznie nie ma sensu wybiegać myślami w przyszłość. Tak było jeszcze kilka lat temu, ale teraz jesteśmy świadkami przechodzenia kolejnych serii gier na cykl coroczny, więc możemy z pewną dozą prawdopodobieństwa zastanowić się co ujrzymy w kolejnych odsłonach poszczególnych tasiemców. Zwłaszcza, gdy w 2013 roku pierwsza (i jak na razie jedyna) gra z Ghosts w tytule zostawia nas z zakończeniem, które tak jasno zapowiada kontynuację. W środku spoilery, więc jeśli chcecie jeszcze zagrać w CoD: Ghosts dla fabuły to nie klikajcie.
Ostatnią grą z serii Call of Duty, w którą mogłem wgryźć się nieco głębiej, była pierwsza część Black Ops. Na jej podstawie przygotowałem również stosowny tekst. Dopiero zakup sprzętu ósmej generacji pozwolił, a właściwie podsunął mi pod nos, albowiem gra była już zainstalowana i gotowa do użytku, zapoznać się z najnowszą propozycją od studia Sledgehammer Games – Call of Duty: Advanced Warfare.
Latami toczył się odwieczny dylemat. Gracze zastanawiali się, który z ówczesnych hitów jest lepszy? I który z nich zasługuje na miano króla pierwszoosobowych strzelanin osadzonych w realiach II Wojny Światowej. Po wielu latach obie marki doczekały się wielu kontynuacji. Z czego dzisiejsze odsłony w niewielkim stopniu odnoszą się do swoich pierwowzorów. Jednak te zostawię sobie na inny czas. A dziś zajmę się porównaniem Medal of Honor: Allied Assault oraz Call of Duty.