Latami toczył się odwieczny dylemat. Gracze zastanawiali się, który z ówczesnych hitów jest lepszy? I który z nich zasługuje na miano króla pierwszoosobowych strzelanin osadzonych w realiach II Wojny Światowej. Po wielu latach obie marki doczekały się wielu kontynuacji. Z czego dzisiejsze odsłony w niewielkim stopniu odnoszą się do swoich pierwowzorów. Jednak te zostawię sobie na inny czas. A dziś zajmę się porównaniem Medal of Honor: Allied Assault oraz Call of Duty.
GRAFIKA:
Poziom oprawy wizualnej stoi na dosyć podobnym poziomie. Głównie z trzech powodów. Pierwszym jest zastosowanie tego samego silnika - id Tech 3. Drugim zaledwie kilkanaście miesięcy różnicy w premierach obu dzieł. A trzecim? Część ekipy ze studia 2015, odpowiedzialnym za stworzenie Medal of Honor: Allied Assault, która utworzyła później Infinity Ward oraz markę Call of Duty. Jednakże jeśli chodzi o tekstury, efekty, jakość detali (głównie twarzy) oraz kolorystykę - zwycięzca jest tylko jeden. A jest nim niewątpliwie COD. W przypadku animacji obie są pokraczne i w gruncie rzeczy fatalne.
MOH:AA 0:1 COD
DŹWIĘK:
Tutaj z kolei mamy remis. Oba tytuły wykazują się miłymi, ale niezbyt zapadającymi w pamięci motywami muzycznymi. W kwestii pozostałych dźwięków mamy tak wyrównane szanse, iż nie jestem w stanie wyłonić zwycięzcy. Żaden z konkurentów nie wyróżnia się na tym polu na plus.
MOH:AA 1:1 COD
FIZYKA:
Medal of Honor kolejny raz musi uznać wyższość rywala. Fizyka sama w sobie oferuje zbliżone doznania. Jednakże większą przyjemność ze strzelania oraz poruszania się postacią ma Call of Duty. I to nie tylko przez wzgląd na możłiwość lepszego (zamiast z biodra) celowania, ale również na znacznie mniejszą ilość błędów. W Allied Assault bez trudu można zahaczyć bohaterem tak, iż nie ruszy się on z miejsca. W efekcie czego pozostanie nam jedynie wczytanie ostatniego zapisu. Reszta prezentuje się tak samo. Mamy statyczne mapy, a wszelakie akcje są tylko i wyłącznie zaprogramowanymi przez twórców skryptami. Wliczając w to niewidzialne ściany ograniczające eksplorację.
MOH:AA 0:1 COD
KLIMAT:
Prawdę mówiąc - oba dzieła posiadają niezapomnianą atmosferę II Wojny Światowej. Klimat ten jest trudny do opisania, ale osoby mające do czynienia z powyższymi tytułami doskonale wiedzą o czym piszę. Mimo wszystko, król jest tylko jeden. I to z konkretnego powodu. W Allied Assault trudno jest się wczuć w osamotnionego żołnierza. Przede wszystkim dlatego, że jest on niczym Rambo, który eliminuje wszystkie wrogie jednostki w pojedynkę. Owszem, trafiają się wspólne etapy, ale takich akcji jest tu na lekarstwo, bo nasi kompani zaskakująco szybko giną. Oprócz nas - rzecz jasna. W Call of Duty zaś czujemy się jak jeden z licznych żołnierzy, który nie zdołałby przetrwać w pojedynkę. A nasi kompani walczą u naszego boku niemal przez cały czas. Dzięki temu łatwiej jest mi poczuć wiarygodność panującej tu sytuacji.
MOH:AA 0:1 COD
SINGLEPLAYER:
I Call of Duty oraz Medal of Honor cierpią na beznadziejną sztuczną inteligencję przeciwników oraz naszych towarzyszy. Na statyczną fizykę, niewidzialne ściany oraz na brak jako takiej fabuły. W zamian oferują niesamowity klimat, unikalne realia oraz ogromną przyjemność z prostej rozgrywki. Pytanie: która z nich posiada lepszą kampanię dla pojedynczego gracza? Dla mnie bezapelacyjnie pierwszy COD. Ze względu na panującą atmosferę z resztą kompanii, ciekawsze zadania, lokacje oraz poprawione błędy.
MOH:AA 0:1 COD
MULTIPLAYER:
Jako, iż nie przepadam za sieciowym trybem - to i trudno jest mi się wypowiedzieć na jego temat. Mając niewiele do czynienia z multiplayerem w obu przypadkach, ciężko jest mi wyłonić zwycięzcę. Obie gry zwyczajnie mi się zlewają w tej kategorii. I żadna z nich nie zdołała mnie przytrzymać na dłużej. Zdecydowanie lepiej bawiłem się przy takich pozycjach jak Counter-Strike, Quake III: Arena, tudzież Unreal Tournament. Stąd też drugi w tym porównaniu remis.
MOH:AA 1:1 COD
Call of Duty to prawdziwy "killermoh". Nie dość, że ładniejszy i lepiej dopracowany - to w dodatku o wiele lepiej pomyślany. Oferuje też parę nowości, usprawnień oraz przyjemniejszy gameplay. Także klimat jest tutaj lepszy oraz sama konstrukcja misji. Gdyby COD należał do serii MOH - uznałbym go za sequela idealnego.
MOH:AA 2:6 COD