Gry 2015, na które czekam
Legendarny Lipiec, czyli najciekawsze premiery miesiąca
Relacja z Warsaw Games Week – wielki powrót gier do stolicy
Omówienie nowości w multiplayerze Call of Duty: Ghosts
Treyarch pozwala sobie na coraz więcej. O Call of Duty: Black Ops II słów kilka
Rojopojntofwiu #17 Gracz wybrednym się staje
Przez wieki grową tradycją było to, że wakacje są sezonem ogórkowym. Dzieciaki jadą na kolonie, dorośli wybierają się na wczasy do Mielna i nikt nie będzie grał na konsoli czy piecu. Dlatego w tym okresie zazwyczaj nie dostawaliśmy nic godnego uwagi. Ta sytuacja jednak ulega zmianie bo od jakiegoś czasu cały rok pełen jest hitów i wydawcy upychają gierki gdzie tylko się da. Czy oznacza to, że przez najbliższy miesiąc będzie okazja do zagrania w coś dobrego?
Emily is Away
Nie dawno bo 20 listopada na steam-ie pojawiła się dosyć ciekawa pozycja dla fanów gier niezależnych pod tytułem „Emily is Away”. Czym jest w takim razie ta gra? Dlaczego mnie urzekła? Czemu powinniście poświęcić parę godzin, aby poznać historię swojego protagonisty i Emily? Oraz dowiecie się wiele o specyfice relacji między ludzkich z perspektywy trzeciej osoby. Zapraszam do lektury.
Oficjalnie, cytując za stroną internetową, Warsaw Games Week to targi gier komputerowych i wideo, na których najwięksi przedstawiciele branży prezentują nowe produkcje, tytuły przedpremierowe, budują wokół siebie społeczności i chwalą się nowinkami technologicznymi. Z punktu widzenia pasjonata można to opisać krócej i prościej – to święto graczy.
Istnieją gry, na które czekam z niecierpliwością. Są i takie, jakich wyczekuję w znacznie mniejszym stopniu. Dlatego też zdecydowałem się stworzyć osobisty ranking tytułów, mających szansę pojawić się w roku 2015. Jednak znając życie - połowa z nich nie pojawi się w ogóle. A przynajmniej nie w najbliższych latach.
Za rogiem czyha nowa generacja konsol, a wraz z nią nowe Call of Duty. Cykl ten po sukcesie finansowym pierwszego i drugiego Modern Warfare, stał się chyba najbardziej irytującym tasiemcem całej branży gier wideo. Co roku wychodzi jej kolejna odsłona i jak co roku sprzedaje się ona fenomenalnie, pomimo wielu negatywnych opinii. To tak jak ze starą ciotką w święto. Niby jej nie lubisz, ale ona i tak przyjeżdża np. w Boże Narodzenie. Activision żyje tą marką, to właśnie z niej mają główny zysk. Pokazali już fragmenty kampanii nowej części – Ghosts, teraz nadeszła pora na multiplayer. Firma ta urządziła godzinną konferencję, która skupiała się właśnie na tym trybie. Nikt nie spodziewał się rewolucji i racja, bo ciężko zmieniać coś, co dobrze się sprzedaje. „Duchy” to kolejny krok naprzód, aczkolwiek krok nie tak duży. Pozwólcie, że przyjrzę się tym najciekawszym nowościom i wyrażę na ich temat swoją opinię.
Po stworzeniu dwóch gier z serii Call of Duty („trójka” oraz World at War) których akcja toczyła się podczas II wojny światowej, w 2010 roku studio Treyarch wypuściło na świat pierwszą część Black Ops, prezentującą nowe dla serii okoliczności – stawał przed nami szereg zadań w różnych zakątkach świata w trakcie zimnej wojny, a nietypowe dla CoD-ów podejście do narracji zaskarbiło sobie grono sympatyków. Black Ops okazał się oszałamiającym komercyjnym sukcesem – pobił należący do Modern Warfare 2 rekord sprzedaży w ciągu pierwszego dnia (ponad 5,6 miliona nabywców), a przy tym jako pierwsza gra z serii zarobił więcej niż następca w analogicznym okresie czasowym. Osiągnięcia Black Ops pozwoliły na spory kredyt zaufania ze strony Activision w stosunku do Treyarch – a to ma zaowocować największym od czasów pierwszego Modern Warfare „zatrząśnięciem w posadach” świata Call of Duty.
Gracze lubią nowości. Doceniają ciekawe pomysły, oryginalne rozwiązania, nowe patenty. Gdy w danym gatunku gry komputerowej/konsolowej ukazuje się coś świeżego, coś czego nie było nigdy dotąd, pojawia się zachwyt i miła świadomość, że nasza branża idzie do przodu. Niestety, po pewnym czasie, gdy przyzwyczajamy się do wprowadzonego elementu - przestaje on nas już tak rajcować/urzekać. Staje się normą, standardem. Gdy jednak zaczyna go brakować - czujemy pustkę, rozgoryczenie, surowiej oceniamy dany program. Mówiąc krótko, stajemy się (jako gracze) - bardziej wybredni, wymagający. Kwestia zrozumiała. Przyjrzyjmy się zatem najciekawszym, wdrożonym tego typu pomysłom. Rozwiązaniom, które kiedyś zmiażdżyły gamingową scenę, a dzisiaj: stały się już normą.
Za półtora tygodnia zaczynają się targi Tokyo Game Show (16-19 września). Można zadawać sobie pytanie, co jeszcze ciekawego mają do zaprezentowania graczom najwięksi producenci i wydawcy w branży, którzy miesiąc wcześniej gościli na Gamesconie, a zaledwie wczoraj rozjechali się do domów po zakończeniu PAX-u? Oto wciąż niekompletna lista gier, jakie pokazane zostaną w Japonii.