Jeszcze wczoraj, będąc lekko skacowanym, miałem szalony pomysł. Chciałem napisać tekst, śmiertelnie poważny, dowodzący że Marcin Najman został skrzywdzony i że jest moralnym zwycięzcą, nie tylko piątkowej, ale i poprzednich walk w formule MMA. Odechciało mi się, nie może przecież być tak, że w napisanie tekstu włożę więcej pracy niż gość w walkę w klatce.
Prawie całkowitym przypadkiem, trafiłem w środę na Warszawski Grochów gdzie razem z kolegami z portalu któregonazwyniemożnawymawiać nagrałem audycję – tak zwany przez nich pr0gram. Tematów poruszyliśmy co najmniej kilka, ale jeden z nich pasuje trochę mocniej niż pozostałe do tego, co pisałem u siebie na blogu wcześniej – crowd funding, kickstartery.
Kiedy przeczytałem wstęp do newsa o którym będzie mowa, pomyślałem sobie: „No nieźle, Japończycy konsultują nawalankę z białasem – i to z Kanady”. Fakt, konsultantem jest niebyle kto, bo sam Georges St-Pierre, ale i tak wydało mi się to dość znaczącym wydarzeniem. To była zmyłka, bo jedynie wydawca Sleeping Dogs jest azjatycki - Square Enix. Studio które tworzy grę Sleeping Dogs - United Front Games - mieści się w Kanadzie – i tym samym wszystko stało się jasne. Tak czy inaczej, informacja nie straciła na ciekawości - przynajmniej dla mnie.
Żona wysłana na wyprawę – pierwszą od urodzenia Kuby. Podwieki wszystkie ładnie śpią, a ja zastanawiam się, co z sobą zrobić. Na moją uwagę czeka cały stos gier, z Marketplace pobiera się Fez, w kolejce do obejrzenia tłoczy się kilka gal WEC. Jak ten osiołek, co to mu dano, zapewne po prostu pójdę spać próbując w końcu doczytać do końca Sandworms of Dune. Nie ma co, życie ciężkie jest.