Guns, Gore & Cannoli 2 (PS4) - eks-gangster bohaterem wojennym
The Solus Project (PS4) - w poszukiwaniu drugiej Ziemi...
Vostok Inc. (PS4) - kosmiczny kapitalizm rządzi!
Hellblade: Senua's Sacrifice (PS4) - prawdziwy indyk AAA
Observer (PS4) - klatkujący cyberpunk w swojskim wydaniu
Daydreamer (PC) - psychodela pełną gębą
Spotkanie ze znajomymi to idealny pretekst do wspólnego konkurowania przy konsoli – w końcu nic nie sprawia większej przyjemności, niż udowodnienie wyższości nad kumplem i tryumfowanie w stylu „prosto w twarz”. Prawdopodobnie najlepiej do powyższego scenariusza pasują wszelkiej maści gry sportowe i strzelanki z trybem lokalnym, jednak wydany niedawno Nidhogg 2, mimo że na pierwszy rzut oka dość błahy i niepozorny, nadaje się do grupowych posiedzeń przed telewizorem wprost idealnie.
Kultowy Blade Runner z roku 1982 w dość ponury sposób przedstawiał jeden z możliwych scenariuszy na temat tego, jak może wyglądać świat przyszłości. O krok dalej poszło krakowskie studio Bloober Team w swoim najnowszym dziecku – Observerze, które choć z jednej strony intryguje podejściem do tematu cyberpunku, z drugiej zaś irytuje wykonaniem technicznym oraz kilkoma dość wątpliwej jakości rozwiązaniami.
Mit o greckim królewiczu Tezeuszu, który położył kres żywota krwiożerczego Minotaura zna bodaj każdy polski uczeń. Jednak zarówno sama historia o bohaterskim herosie, jak i ogólny motyw zagubienia w ciemnościach labiryntu, będących naturalnym środowiskiem egzystowania śmiercionośnej bestii nie stanowią aż nadto popularnej inspiracji dla twórców gier. Z tego schematu postanowili wyłamać się jegomoście odpowiedzialni za niewielką produkcję niezależną – TAURONOS.
Osamotnienie to jedna z najgorszych rzeczy, która może przytrafić się człowiekowi. Osamotnienie na zupełnie obcej planecie Bóg wie w jakiej galaktyce byłoby doświadczeniem absolutnie wyniszczającym nie tylko dla każdego homo sapiens, ale nawet dla robota, z pozoru nie odczuwającego ludzkich uczuć ani nie posiadającego człowieczej woli przetrwania. Planet of the Eyes przedstawia właśnie taki scenariusz z perspektywy mechanicznego cyborga, jakimś sposobem ocalałego z katastrofy macierzystego statku kosmicznego.
Wyobraźcie sobie sytuację rodem z minionego weekendu – jest godzina trzecia nad ranem, a będący pod wpływem różnych środków odurzających sąsiedzi odpalają właśnie najlepszą ich zdaniem imprezę w historii ludzkości. Problem w tym, że nie dają ci tym samym możliwości zmrużenia oka, co zazwyczaj powoduje ogromną irytację. Co robicie, by temu zaradzić? Dzwonicie na policję? Idziecie na miejsce i się skarżycie? Nie, udajecie się tam i wymownie uciszacie wszystkich imprezowiczów…
Taki mniej więcej zamysł stał za Party Hard, na pierwszy rzut oka dość niepozornej grze, której pierwowzór powstał na Game Jamie kilka lat temu. Wcielamy się w nieco zdenerwowanego zachowaniem okolicznych imprezowiczów jegomościa i udajemy się na iście krwawą krucjatę przeciw zabawom i swawolom doczesnego świata. Przy okazji zaś kolejne wydarzenia poznajemy za sprawą opowieści inspektora Westa, bezpośrednio zresztą powiązanego z owymi incydentami.