Rogue Trooper Redux (PS4) - czy to miało sens? - MateuszWieczorek - 31 października 2017

Rogue Trooper Redux (PS4) - czy to miało sens?

MateuszWieczorek ocenia: Rogue Trooper Redux
55

Przyznam się bez bicia, że Rogue Trooper, trzecioosobowy taktyczny shooter, który zadebiutował w odległym 2006 roku na pecetach oraz konsolach PlayStation 2 i Xbox, zdecydowanie przypadł mi do gustu. Ogrywałem go jako nastolatek, będąc pod niemałym wrażeniem dość innowacyjnych jak na tamte czasy rozwiązań oraz zauważalnej prostoty, lecz nie prostactwa w swoim wykonaniu. Od tamtej pory minęła już jednak dekada, rynek gier zmienił się nie do poznania, a wymagania graczy poszybowały w górę. Czy zatem odświeżona wersja wiekowej produkcji ma jakiekolwiek szanse w starciu ze współczesną konkurencją?

Posiadające prawa do marki studio Rebellion w tandemie z odpowiedzialnym za przygotowanie całości TickTock Games zadecydowało, że tak właśnie może być, skoro Rogue Trooper Redux ujrzało światło dzienne w takiej postaci. W skrócie, mamy do czynienia z TPS-em opartym o system osłon oraz radosną eksterminację przeciwników. Wcielamy się w postać genetycznie zmodyfikowanego żołnierza, tytułowego Rogue’a, zaś sama historia nawiązuje przede wszystkim do konfliktu zbrojnego dwóch zwalczających się frakcji na planecie Nu Earth oraz motywów zdrady i zemsty. Nie ma w niej nic odkrywczego, ba, powiedziałbym nawet, że wszelkie przerywniki, generowane na silniku gry, stanowią wyłącznie krótką odskocznię od mordowania tych złych. Nie ma wielkiego sensu koncentrować się na przewidywalnej i prostej jak konstrukcja cepa fabule – ta bowiem już przy pierwszym kontakcie z oryginalnym Rogue Trooperem ani nie powalała, ani też nie przeszkadzała, choć fanom komiksu na pewno przypadnie do gustu.

Tym, co odróżniało ten tytuł od ówczesnej konkurencji, była swoista współpraca czterech żołnierzy w ciele jednego. Wraz z postępem fabularnym kolejni kompani dokonują swojego żywota na polu bitwy, jednak dzięki chipom zawierającym ich świadomości, dołączają do krucjaty protagonisty, znacząco wspierając go w działaniu. Gunner udostępnia interesujące właściwości bojowe (rozstawienie wieżyczki, stworzenie iluzji postaci), informując także Rogue’a o słabych punktach przeciwników. Dzięki Helmowi jesteśmy w stanie hakować urządzenia, Bagman zaś stanowi nieocenioną pomoc w postaci upgrade’ów, udoskonaleń sprzętu oraz produkcji amunicji i apteczek. Dodatkowo, każdy z nich żywo relacjonuje sytuację na ekranie, często w dość komiczny sposób. Jest to więc dość innowacyjne rozwiązanie, które ma przysłowiowe ręce i nogi, nadal robiąc przy tym naprawdę niezłe wrażenie.

Drugą interesującą mechaniką był swoisty system handlowy. Za zbierany w trakcie rozgrywki złom, którego podstawowym źródłem były ciała przeciwników, jesteśmy w stanie nabywać kolejne rodzaje granatów i giwer, jak również rozwijać te dotychczas posiadane oraz produkować amunicję. Tego typu rozwiązanie zmuszało graczy do eksploracji terenu oraz strategicznego wydawania posiadanej wirtualnej waluty w razie jej niedoborów. Konieczność stałego monitorowania ilości pozostałych pestek oraz granatów wprowadzała nieco realizmu, bowiem gracz mógł obudzić się nagle z ręką w nocniku, pozostając bez ołowiu oraz złomu niezbędnego do jego wytworzenia. Ciekawe rozwiązanie, zdecydowanie wzbogacające rozgrywkę.

Kolejną cechą charakterystyczną była implementacja automatycznego systemu osłon. Biorąc pod uwagę fakt, że oryginalny tytuł zadebiutował przed kultowym Gears of War, warto z perspektywy czasu docenić ten fakt. Problem jednak polega na tym, że cała mechanika z tym związana poszła zdecydowanie do przodu, podczas gdy Rogue Trooper Redux prezentuje wciąż poziom sprzed dekady. Stosowanie osłon w praktyce jest niewygodne, często program nie wykrywa naszej chęci przyklejenia się do muru, w dodatku rzucanie granatem lub celowanie w takowym trybie często jest niemożliwe. I mimo że kryjąc się powinniśmy się czuć w miarę bezpiecznie, Rogue potrafi zbierać baty nawet przez grubą, betonową ścianę.

Co prawda gra umożliwia dowolne podejście do danej sytuacji, zarówno szał bojowy na miarę Rambo, jak i przekradanie się i ciche eliminowanie wrogów, to najlepszym rozwiązaniem od początku do samego końca kampanii jest eksterminacja na odległość za pomocą wytłumionego karabinku wyborowego. Jeden celny strzał rozwiązuje każdy problem w dość efektowny sposób, zaś niejednokrotnie wpakowanie całego magazynku w przeciwnika z automatycznej pukawki skutkuje tym, że on dalej strzela, a my jesteśmy bezbronni podczas przeładowania. Walka zatem często przebiega w sposób losowy i niestety nie wynika to z zaawansowanej sztucznej inteligencji. Zachowanie przeciwników zawsze mnie autentycznie bawiło – potrafią kompletnie ignorować zwłoki kolegi albo rzucić granat pod swoje własne nogi, krzycząc jednocześnie wniebogłosy przy niechybnej śmierci, z drugiej zaś strony dostrzegają Rogue’a z nieprawdopodobnych odległości i najczęściej przy tym prowadzą ciągły, celny ostrzał. Z perspektywy czasu można to traktować wyłącznie z przymrużeniem oka, wszak dekadę temu był to swoisty standard wśród strzelanek wszelakich, teraz niestety tego typu rozwiązania irytują i rażą swoją archaicznością.

Sama walka jest jednak wbrew pozorom naprawdę satysfakcjonująca. Rogue Trooper Redux może stanowić pewne wyzwanie dla mniej doświadczonych graczy, bowiem odpowiednie podejście do większych pojedynków w postaci taktycznego rozstawienia min czy korzystania ze zdolności Gunnera stanowi konieczność. Również niezbędna w produkcji tego typu sekwencja wieżyczkowa, ciągnąca się wydawałoby się w nieskończoność, naprawdę potrafi dać w kość wyśrubowanym poziomem trudności. W trakcie całej kampanii, składającej się z trzynastu misji po kilkadziesiąt minut każda, musiałem kilkunastokrotnie wczytywać zapisany stan gry, zatem nie jest to produkcja, która przechodzi się sama. To akurat pochwalam, czuć względną oldskulowość również w tym aspekcie.

Po ukończeniu kampanii tak naprawdę nie pozostaje wiele do zrobienia. Możliwości przejścia gry w kooperacji program nie oferuje, zaś dwa tryby zdatne do współpracy – Stronghold oraz Progressive – to tak naprawdę przeciwstawne scenariusze utrzymania sektora przeciwko falom przeciwników oraz przebicia się do bezpiecznej strefy, przy czym po dwóch czy trzech sesjach nie mamy większych powodów, żeby do nich wracać. Jeśli zaś chodzi o oddzielny moduł multiplayer, nie byłem niestety w stanie doświadczyć go w akcji z bardzo prozaicznej przyczyny – nie znalazłem ani jednego serwera lub nawet zainteresowanego gracza. Nie ma zatem sensu rozpatrywać tego tytułu w ramach pełnoprawnej produkcji do wieloosobowej konkurencji, jeśli myślicie o zakupie, to tylko i wyłącznie dla poznania historii Rogue’a.

Niestety, wersja zremasterowana przypomina raczej standardy początkowych produkcji na PlayStation 3. Oczywiście, wyższa rozdzielczość, wyraźniejsze kolory czy nieporównywalnie lepiej wyglądające modele postaci to jedno, jednak sama gama szaroburych barw dominująca na planecie Nu Earth nie stanowi przyjemnego materiału do graficznej obróbki. Większość tekstur otoczenia razi niską jakością wykonania, zaś wszelkiej maści efekty specjalne nie skłaniają do oklasków, podobnie zresztą jak kiepska praca kamery, która potrafi w trakcie celowania całkowicie zasłonić celownik postacią protagonisty. Plusem jest to, że Rogue Trooper Redux działa dość stabilnie, nie zauważyłem w trakcie rozgrywki żadnych większych spadków płynności wyświetlania obrazu. Muzyka z kolei dość sprawnie akcentuje bardziej intensywne sytuacje, przy czym głosy aktorów to standardowe żołnierskie kwestie w zestawieniu ze zdradzieckim, przebiegłym jazgotem antagonistów.

Pozostaje tak naprawdę najważniejsza kwestia – dlaczego Rogue Trooper Redux ujrzało światło dzienne w takiej formie? Jestem pewny, że sequel (który mógł powstać zgodnie z zakończeniem oryginału) z nowoczesnymi rozwiązaniami sprawdziłby się nieporównywalnie lepiej, zaś odświeżona produkcja z 2006 roku stanowić mogła wyłącznie smakowity dodatek do takowego. Ciężko ustalić, jaka była grupa docelowa tego tytułu – młodzi gracze bez wątpienia się tu nie odnajdą i narzekać będą na archaiczne rozwiązania, których być może nawet nie pamiętają. Starsi zaś prawdopodobnie woleliby odkurzyć kultową PlayStation 2 leżącą w szufladzie i zagrać w pierwowzór, przypominając sobie z nostalgią lata swojej growej świetności.

Szczerze mówiąc, ocena tej gry stanowi dla mnie nie lada wyzwanie. Z jednej strony oryginał bardzo przypadł mi do gustu, zatem materiał źródłowy jest jak najbardziej w porządku, jednak naprawdę nie widzę powodu, dla którego Rebellion wskrzesiło akurat ten projekt. Koniec końców ci z was, którzy nie mieli okazji zapoznać się z historią Rogue’a, mogą zainteresować się zremasterowaną wersją, szczególnie, że ustalona na poziomie 99 złotych cena w PlayStation Store nie stanowi bariery nie do przejścia. Fanom oryginału poleciłbym raczej odświeżenie sobie starszej edycji – efekt będzie porównywalny.

A ja nadal marzę o remasterze lub prawdziwym sequelu Blacka z 2005 roku...

MateuszWieczorek
31 października 2017 - 16:29