18 września minęło sześć lat od momentu publikacji pierwszego wpisu w Gralingradzie na gameplay.pl. Niepozorny cykl, który sporadycznie przeplatał newsy na stronie Gry-OnLine, przerodził się w bloga o grach, piłce nożnej, anime i wszystkim tym, co mnie pasjonuje. Sześć lat później cała ta moja inicjatywa rozrosła się jeszcze bardziej. Obecnie na cały projekt składają się dwa blogi, kanał YouTube, a także profile społecznosciowe na Facebooku i Twitterze. Śmiało mogę nazwać obecny etap swojej twórczej działalności w internecie Gralingradem 2.0.
Dragon Ball niebędący zwyczajną bijatyką? Stworzony na wyłączność na Wii? Opowiadający początki historii Son Goku? Przecież to musiało się udać. Wreszcie tysiące fanów mangi i anime miały zyskać możliwość wzięcia udziału w uwielbianych wydarzeniach z serii, w sympatycznej oprawie audiowizualnej. Jak jednak widzicie już po ocenie w prawym górnym rogu, w kilku miejscach twórcom powinęła się noga.
Jeśli uznać, że w zeszłym roku pierwsza edycja Warsaw Games Week była wielkim powrotem gier do stolicy, to tegoroczną imprezę wypada uznać za urządzaną z przytupem domówkę, na której gościć mogą wszyscy pasjonaci wirtualnej rozrywki. Ewentualnie, przyjmując nomenklaturę filmową, za zrobiony z rozmachem sequel, w którym wszystko jest lepsze, większe, piękniejsze i efektowniejsze.
Życie nie przestaje zaskakiwać. Jeszcze na początku 2016 roku dałbym sobie rękę uciąć, że w obliczu horrendalnych zaległości w grach, filmach, serialach i anime nie będę marnował czasu na grindowanie w jakimkolwiek tytule. I co? I bym kurna nie miał ręki, parafrazując klasyka.