Najlepsze momenty z gier w 2019 roku
Modern Warfare i poprawność polityczna - post scriptum
Czy restart Call of Duty Modern Warfare wygra z polityczną poprawnością?
Przetrwanie - czy The Division 2 ponownie zaoferuje najciekawszy survival i battle royale w historii?
Testy beta The Division 2 - pięć powodów, by wrócić (lub nie) w szeregi agentów SHD
Najlepsze momenty z gier w 2018 roku
Kiedyś, w czasach gdy dodatki do Call of Duty oferowały wciągające mini kampanie fabularne, twórcy prześcigali się w zatrudnianiu doradców militarnych, by z tematu drugiej wojny światowej zrobić grę komputerową. Dziś mam wrażenie, że jest dokładnie na odwrót. Speców od wciągającej i luźnej rozgrywki pyta się, jak najmniej można nagiąć dotychczasowe zasady, by gra przypominała drugą wojnę światową. Albo pierwszą. Efekt końcowy jest bowiem bardzo zbliżony do Battlefielda 1.
Wprowadzenie mikropłatności z nowymi zestawami strojów do Playerunknown's Battlegrounds nie spotkała się z ciepłym przyjęciem graczy. Wśród ogólnego lamentu i narzekania gdzieś zwykle gubiła się informacja o tym, że nadchodzące elementy kosmetyczne są hołdem złożonym oryginałowi, z którego zaczerpnięto inspirację - japońskiemu filmowi Battle Royale na kanwie powieści Kōshuna Takamiego. Premiera kontrowersyjnych skórek to dobry moment, by przyjrzeć się bliżej jak mocno na grę Brendana Greena wpłynął pierwowzór. W Playerunknown's Battlegrounds znajdziemy bowiem trochę podobieństw i rzeczy zaczerpniętych wprost z filmu, oraz celowo pozmieniane elementy, by wpasowały się w mechaniki gry komputerowej.
Dunkierka Christophera Nolana nie jest standardowym kinem wojennym z batalionami walczących żołnierzy, nieustającym terkotem karabinów maszynowych, urwanymi kończynami i flakami na wierzchu. To całkowite przeciwieństwo wszystkiego, co widzieliśmy w Szeregowcu Ryanie, ale nie oznacza to, że nie widać tam realiów wojny. Nolanowi udało się chyba najlepiej do tej pory pokazać bezsilność na polu bitwy - szkoda tylko, że na koniec trochę go poniosło. Gdyby Dunkierkę skrócić o dosłownie minutę i wyrzucić tandetne ujęcia z końcówki, robiłaby naprawdę piorunujące wrażenie.
“Nie mam czasu wyjaśniać, dlaczego nie mam czasu wyjaśniać” - to zdanie wypowiedziane w jednym z nielicznych przerywników filmowych przez tajemniczą postać EXO Stranger doskonale podsumowuje fabułę gry Destiny. Trafiamy w sam środek jakichś wydarzeń i od razu walczymy na różnych planetach ze złowrogą Ciemnością (Darkness), dostając jedynie strzępki informacji od niezbyt wyraźnie przedstawionych bohaterów. Wadą gry nie jest jednak brak fabuły czy jej płytkość, a zły sposób narracji. Zamiast odkrywać wszystko podczas rozgrywki, choćby w formie popularnych dzienników głosowych, całą historię zawarto w zestawie kart Grimoire, dostępnych jedynie na stronie bungie.net, po uprzednim powiązaniu z nią swojego konta.