Kraków, dnia 10 listopada 1988 roku, godz. 12.00. Giełda w Karliku. Fulko ściska w dłoni 100 bonów PKO (polskie dolary) czyli kasę ze sprzedaży Commodore Plus/4. Okrąża po raz szósty giełdę w poszukiwaniu kompa w przyzwoitej cenie. Kompy są, ale tylko te w nieprzyzwoitych cenach. Strach zaczyna zaglądać waszemu protagoniście w oczy. Czyżby miał wrócić do domu bez nowego 8-bitowego przyjaciela? Matka go zabije! Ale nie, pojawia się szansa na przeżycie, bowiem na placyku przed wejściem napotyka młodą panią z Atari 800XL. Komputer wygląda na intensywnie używany, leżący zresztą obok magnetofon Atari 1010 z pałamanymi przyciskami niejako potwierdza podejrzenia Fulko. Ale spytać o cenę nie zawadzi:
- Po wiela to łatari?
- 120 dolarów.
- Mogę dać 100 bonów, jak dołoży mi pani jeszcze ten potrzaskany magnetofon.
- Magnetofon jest sprawny, tylko przyciski mu się połamały. Taka wada fabryczna czy jakoś.
- Acha. To co, interes stoi?
- Mężowi zawsze, hmmm... tfu! Przepraszam. Dobra, niech będzie. Chcesz sprawdzić, czy wszystko działa?
- Nie, sprawdzę potem, teraz nie mam czasu. Jakby co, znajdę Panią - powiedział Fulko, zapłacił, zagarnął pudła pod pachę i jak najszybciej czmychnął do domu. Bał się, że Pani się zaraz rozmyśli.
Pewnie z milion razy słyszeliście, że w grach liczy się przede wszystkim ich miodność, nie wygląd. Frazes ten powtarzany jest już od 30 lat, a i tak największą popularnością cieszą się wielkie produkcje z odlotową oprawą audiowizualną, które albo są kolejnym odcinaniem jakichś kuponów, albo można je ukończyć w dwie godziny. Fulko jako człek inteligentny dawno już powiedział pas takim produkcjom i od dłuższego czasu myszkuje po XLA szukając niskobudżetowych rodzynków. Ostatnio znalazł taki rodzynek. Tytuł jest miodny jak diabli, a zwie się Plants vs. Zombies.
Po dwóch latach zalegiwania w piwnicznych pudłach gazety waszego mistrza pióra znowu ujrzały światło dzienne. Jak to się stało? Przez kobietę Fulko. Ona to, po wielu miesiącach utyskiwań i narzekań, zapędziła w końcu męża do piwnicy. "Zrób tu porządek, bałaganiarzu jeden, nie mam gdzie słoików trzymać!" - grzmiała niewiasta. "Unos problemos, mon cheri" - odpowiedział słodko wasz znawca francuskiego i wziął się ochoczo do roboty. Kilka godzinach wytężonej pracy załatwiło sprawę. Fulko wyrzucił dwie tony starych gratów, a na pustych półkach ułożył swoje ukochate gazety o grach. Wyglądają teraz super, jest tylko jeden problem - zabrały miejsce słoikom. Fulko to jakoś z żonką załatwi...
Prawdziwi mężczyźni nigdy nie płaczą, ale kobiety i owszem. Dlaczego więc kobiety płaczą? Zapewne każdy z was, kto przebywał dłużej z jakąś niewiastą nieraz zastanawiał się nad tą kwestią. Sprawa ta nurtuje od lat nie tylko szarych obywateli, w tym Fulko, ale również poważne placówki naukowe. Australijski Uniwersytet Wiktorii w Warrandyte przeprowadził badania na grupie 2 500 kobiet. Po dwóch latach wnikliwych analiz naukowcy rozwiązali tą zagadkę, a wyniki są doprawdy szokujące!
Prawie każdy ludzki samiec (a także część samic) ma w życiu taki okres, kiedy klei modele. Jedni jarają się tym miłym spędzaniem wolnego czasu za młodu, inni w wieku dojrzałym, a jeszcze inni - jak Fulko - za młodu i w wieku dojrzałym. Dla jednych jest to hobby i ci mają chałupy, piwnice i garaże wypełnione setkami samolotów, czołgów, statków, makiet i innych dupereli. Dla innych - jak dla waszego Fulko - jest to chwilowa fascynacja. Taka, co to rozbłyska na moment, wciąga jak magnes, po czym gaśnie za jakiś czas, obumiera i zapada w letarg na kolejne kilka czy kilkanaście lat. Czasem zamiera już na amen.
Kraków, dnia 15 maja 1987 roku, godz. 16.00. Właśnie trwa rozmowa telefoniczna na linii Fulko (Kraków, Polska) - tata Fulko (Dortmund, RFN):
- No i co tatusiu, patrzyłeś w sklepach za tym komputerem?
- Fulko, słuchaj, byłem w jednym sklepie i jest tu jakiś komputer.
- No i co tatusiu, kupiłeś mi?
- Nie kupiłem, bo oni nie słyszeli o żadnym Atari. Ten komputer nazywa się <szuru szuru - słychać szelest rozkładanej kartki> eeeee... Schneider i jest sprzedawany razem z monitorem w komplecie.
- Acha. Tatusiu to nie kupuj go na razie, rozglądnij się jeszcze po sklepach, może gdzie indziej będzie Atari, dobrze?
- Dobrze synku.
Tego samego dnia wieczorem dzwoni telefon:
- Synuś, kupiłem ci komputer. Mówili, że bardzo dobry. Nazywa się Commodore Plus/4.
- <głucha cisza>
- Halo! Halo! Jesteś tam?
- <jeszcze głuchsza cisza>
Dwie świnie wszamiają żarcie podane przez gospdarza. Niestety, za każdym razem, gdy zbliżają sie do końca posiłku, jednej z nich się robi niedobrze i zawartość żołądka ląduje ponownie w korycie. Po kilku godzinach zmagań jej sąsiadka nie wytrzymuje i z wyrzutem kwiczy:
- Jak będziesz tak dolewać, nigdy tego nie skończymy.
Święta Inkwizycja - średniowieczny potwór, pożeracz milionów istnień ludzkich. Taka obiegowa opinia panuje wśród szarego ludu. Opinia podsycana przez literaturę, film, a także gry. Dla Fulko takimi "sztandarówkami", pokazującymi, że kościół wieki temu nawracał zarówno krzyżem, jak i pałą, są dwa kultowe filmy: "Misja" i "Imię róży". Szczególnie ten drugi, nakręcony na podstawie powieści Umberto Eco, jest bardzo przekonujący. Pojawia się w nim bowiem okrutny inkwizytor, krwiożercza bestia, morderca niewinnych - Bernard Gui. Ten łysy mnich z czarną brodą dobrze zapadł w pamięci waszego mistrz pióra. Jakież było zdziwienie Fulko, gdy jakiś czas temu dostał od znajomych w prezencie książkę, której autorem był... Bernard Gui!
Synek Fulko coś ostatnio słabo śpi. Budzi się w nocy z płaczem, jest roztrzęsiony, ciężko go uspokoić i ułożyć z powrotem do snu. Rano natomiast wstaje jakby nigdy nic, twierdzi, że nic mu się złego nie śniło i nic nie pamięta. Po którejś nocnej akcji z kolei wasz mistrz pióra zaniepokoił się już nie na żarty! Może mały jest chory? Może się czegoś boi? Może coś wącha? Fulko postanowił przeprowadzić małe śledztwo. Zmarszczył brwi, zaczął krążyć po pokoju. Po chwili jeszcze bardziej pogłębił zmarszczanie brwi. Jego wzrok spoczął bowiem na konsoli.
Wczoraj minęła 30 rocznica podpisania porozumień sierpniowych. Pewnie niewielu z graczy, którzy jak wiadomo, są gatunkiem stosunkowo młodym, pamięta tamte czasy. A Fulko się pochwali - pamięta. Co więcej, jest kombatantem tamtych czasów, bo brał czynny udział w obalaniu komunizmu. Nie, nie podpisywał porozumień sierpniowych i to nie dlatego, że nie mieszka w Gdańsku. Za młody był. Ale do polityki się mieszał.