Dzisiaj wasz mistrz pióra dostał pocztą pakiet zdjęć z podpisem "dlaczego chłopcy potrzebują rodziców". Na fotkach pokazani są chłopcy w różnym wieku, w sytuacjach mówiąc delikatnie "nienormalnych". Wymowa tego wszystkiego jest taka, że niby płeć męska z natury rzeczy jest bezmyślna, głupia, nieodpowiedzialna. Dlatego od dziecka trzeba się nami opiekować. Najpierw czynią to wspomniani rodzice, potem oczywiście żony. Nie ma co ukrywać - ten pakiet zdjęć to jawna prowokacja, niegodna kogoś, kto do 11 lat jest niewiastą Fulko. Ale wasz ulubiony felietonista wszystko żonusi wybaczy. Nie, nie dlatego, że musi. Chodzi o to, że po zastanowieniu fotki te tak naprawdę nie prezentują nic upokarzającego dla nas, chłopców. Czy ciekawość świata, ułańska fantazja, niekonwencjonalne zachowania źle o nas świadczą? Nie! To dziewczynom brak wyobraźni. Sam Fulko z łezką w oku ogląda niektóre podrzucone zdjęcia. Yeah, to wszystko prawda, on sam kiedyś też tak czynił. I mimo to popatrzcie, na jakiego inteligenta wyrósł!
Lata PRL kojarzą się głównie z zamordyzmem, pustymi półkami, słabymi zarobkami i łykiem Alpagi. Czyli jest generalnie źle, choć gdyby spytać o zdanie dzisiejszych emerytów, można byłoby się zdziwić. Ale skoro wasz mistrz pióra ma do emerytury jakieś 30 lat, a jak rząd Tuska się postara, to i więcej, nie ma sensu o tym martwić. O czym innym Fulko chce wspomnieć. Ostatnio natrafił bowiem na galerię starych komunistycznych plakatów. Zerknął na obrazki i... wiecie co, fajne to jest! Śmierdzi propagandą na kilometr, ale i ładnie wykonane, i z pomysłem, i z jajem. Oceńcie zresztą sami. I powspominajmy.
Wróg nie śpi…
Fajny, lekko pikantny, ale nie wulgarny:
Wchodzi chłop do obory, patrzy - leży krowa pęknięta. "Jedyna żywicielka rodziny stracona!" pomyślał z rozpaczą, wziął się i powiesił pod sufitem.
Wchodzi żona chłopa do obory. Patrzy - leży krowa pęknięta, chłop wisi nieżywy pod sufitem. Pod wpływem szoku bez wahania przerzuca powróz przez belkę i nuże - powiesiła się obok chłopa.
Wchodzi starszy syn do obory. Patrzy - leży krowa pęknięta, a nad nią dyndają jego rodzice. Zrozpaczony bez chwili zwłoki dołącza do grona wisielców.
Pewnie z milion razy słyszeliście, że w grach liczy się przede wszystkim ich miodność, nie wygląd. Frazes ten powtarzany jest już od 30 lat, a i tak największą popularnością cieszą się wielkie produkcje z odlotową oprawą audiowizualną, które albo są kolejnym odcinaniem jakichś kuponów, albo można je ukończyć w dwie godziny. Fulko jako człek inteligentny dawno już powiedział pas takim produkcjom i od dłuższego czasu myszkuje po XLA szukając niskobudżetowych rodzynków. Ostatnio znalazł taki rodzynek. Tytuł jest miodny jak diabli, a zwie się Plants vs. Zombies.
Nieszczęście, straszne nieszczęście. Po zabójstwie w łódzkim biurze poselskim PiS blady strach padł na panów posłów. Pochowali się po kątach. Fulko zakłada nawet, że to własnie obawa przed zamachem terrorystycznym wyludniła ławy poselskie w czasie dzisiejszej debaty nad ustawą o in vitro. A niektórzy, jak poseł Pałys z PSL zalewali wręcz robaka w kuluarach kalkulując pewnie słusznie, że co im tam wstyd przed wyborcami - i tak już niewiele życia im zostało. Inni mają więcej szczęścia - dostali ochronę BOR-u. A ci, co nie dostali, apelują w stylu pana Waszczykowskiego z PiS-u: "nie zabijajcie nas!". Tylko do kogo adresowany jest ten manifest? Do walniętego, sfrustrowanego, 62-letniego społecznego outsidera, który narozrabiał w Łodzi? Chyba nie, bo on już został zgarniety i siedzi w pace. To do kogo... no własnie, do kogo?
Powrót do przyszłości to jeden z filmowych hitów lat 80-tych. Świetnie zrealizowany, z intrygującą fabułą, wartką akcją, zabawnymi bohaterami i super muzyką oglądał się doskonale. Szczególnie w PRL-owskich czasach, gdy wokół Fulko było szaro i ponuro, a najlepszą rozrywką było pójście do kina. Wasz ulubiony felietonista nie zapomni, jak zaraz po seansie postanowił zostać mistrzem deskorolki co najmniej tak dobrym, jak Marty McFly. Chęci czym prędzej przekuł w czyn na pożyczonym od kumpla sprzęcie (w sklepach deskorolek normalnie nie było). Po kilku tygodniach osiągnął poziom tak wysoki, że gdyby dalej treningi kontynuował, pewnie to on byłby dziś światową gwiazdą skateboardu, nie Tony Hawk. Niestety, właściciel deskorolki, chamidło jedne upomniał się o cztery kółka i wasz bard stracił szansę na piękną karierę. Stare to czasy... Za to dziś, jak tylko w telewizji emitują którąś z trzech części Powrotu do przeszłości, Fulko od razu zasiada przed telewizorem.
Top Secret – kultowe pismo dla graczy. Kultowe, no bo raz że pierwsze, a dwa że najlepsze (choć tu wielu zaprzeczy). Niestety, jak wszystko co "kultowe” – dawno już poległo. Ale dla pokolenia 30-40 latków (tu Fulko dumnie pierś wyprężył!) to absolutny symbol dawnych, pięknych, pionierskich czasów. Czasów, gdy o konsolach nikt nie słyszał, 8-bitowce rywalizowały z 16-bitowcami, a Pecety kojarzyły się wyłącznie z kartami graficznymi Hercules, monochromatycznymi monitorami i nudnymi arkuszami kalkulacyjnymi. Czasami, gdy rządziło wszechobecne piractwo, „studia komputerowe” i giełda. I to w takich oto ciekawych czasach ukazał się pierwszy numer pisma stricte o grach. Fulko przyniósł go z piwnicy i właśnie sobie go przegląda.
Prawie każdy ludzki samiec (a także część samic) ma w życiu taki okres, kiedy klei modele. Jedni jarają się tym miłym spędzaniem wolnego czasu za młodu, inni w wieku dojrzałym, a jeszcze inni - jak Fulko - za młodu i w wieku dojrzałym. Dla jednych jest to hobby i ci mają chałupy, piwnice i garaże wypełnione setkami samolotów, czołgów, statków, makiet i innych dupereli. Dla innych - jak dla waszego Fulko - jest to chwilowa fascynacja. Taka, co to rozbłyska na moment, wciąga jak magnes, po czym gaśnie za jakiś czas, obumiera i zapada w letarg na kolejne kilka czy kilkanaście lat. Czasem zamiera już na amen.
Xbox 360 znowu powędrował do serwisu. Łosz kurna mać!!! Trzeci raz w ciągu trzech lat! Wasz mistrz pióra miał furę konsoli w życiu, ale wszystkie razem wzięte nie zepsuły sie tyle razy, co ten w kuper kopany złom z Microsoftu! Fulko naprawdę jest zły. Gdyby myśli i słowa mogły zabijać, Bill Gates już ze sto razy zostałby zamordowany, zakopany, odkopany i powtórnie zamordowany. Jeśli nawet małe z pianką nie pomaga na nerwy to znak, że wasz ulubiony felietonista naprawdę nie żartuje. Uff, dopiero drugie pomogło. Fulko wypił też trzecie i wtedy zaczął kombinować. I wykombinował, że Microsoft i FSO mają z sobą wiele wspólnego.
Fulko od zarania dziejów był zapalonym wędkarzem. I to nie takim wirtualnym, ale prawdziwym - z wędką, spławikami, haczykami i robakami hodowanymi w gnoju. Bakcyla na maczanie "kija" załapał jakieś 20 lat temu od swojego "rybnie" wybitnie doświadczonego kolegi. Ów człek zaimponował waszemu mistrzowi pióra swoim niesamowitym wędkarskim rekordem - złowioną w Rabie tołpygą o wadze 25 kilogramów! Fulko widział nawet zdjęcie. Pod jego wpływem wasz bard został prawdziwym licencjonowanym wędkarzem - z kartą wędkarską, członkowstwem w PZW i pozwoleniem na połowy na wodach "Wspólnoty".
Nadeszły święta. Jak co roku będziemy jeść i pić do oporu. A jeśli tak, to wasz mistrz pióra ma dla was genialną propozycję: przepis na kurczaka w sosie a la Fulko. Czegoś równie pysznego jeszcze nie konsumowaliście. A więc ołówki w dłonie i do roboty:
- Starannie umytego kurczaka skropić sokiem z cytryny.
- Natrzeć mięso cynamonem, dodać goździki.
- Włożyć kurczaka do głębokiego szklanego naczynia, dodać 200 ml czerwonego wina, 200 ml białego wina, 100 ml ginu, 200 ml wódki Smirnoff, 100 ml białego rumu i obowiązkowo 150 ml tequili.
- Potrawy nie ma potrzeby poddawania obróbce cieplnej. Kurczaka wypierd...my, bo jest zbędny. Natomiast sam sos.... palce lizać!!!
Uwaga! Kurczak musi być martwy, bo inaczej bydle samo sos wypije.
Fulko życzy Wesołych Swiąt i Smacznego!
Czas na drugą porcję PRL-owskiej propagandy. W pierwszym odcinku Fulko pokazał wam plakaty hołubiące socjalizm i jego twórców, z przodującą rolą wielkiego Związku Radzieckiego. Zamieścił też arty szkalujące kapitalizm, deprecjonujące USA oraz ostrzegające przed szpiegami z Zachodu. Na końcu pośmialiście się z plakatów wychwalających dobrobyt w Polsce Ludowej i zagrzewających proletariat robotniczy do pracy. Jeśli wam, drodzy czytelnicy spodobało się to, co czytaliście i oglądaliście ostatnio, spodoba się i teraz. Bo Fulko ma garść nowych plakatów, a przy okazji powspomina z wami (lub waszymi rodzicami tudzież dziadkami, he he...) stare dobre czasy.
BHP to podstawa
W niekończącej się wojnie pomiędzy konsolowcami i PC-ciarzami ci drudzy od zawsze dysponują żelaznym argumentem, przemawiającym rzekomo na korzyść ich platformy. Jest nim oczywiście niska cena piecowych gier. Gry na konsole są drogie? Dzięki swoim kobiecym przyzwyczajeniom Fulko osłabił ostatnio ten mit.
W odróżnieniu od kobiet każdy normalny facet nienawidzi robić zakupy. Wizyty w hipermarketach są jak kara za najcięższe grzechy, pchanie koszyka z nosem w zapisanej kartce ujmą na honorze, a brzęczący rój ludzkich os potencjalnym celem dla jakiegoś shotguna. Tak przynajmniej twierdzą kumple Fulko. Bo on nie. Niesamowite, ale wasz ulubiony felietonista nie podziela podziela tych opinii, wręcz przeciwnie, uwielbia hipermarketową atmosferę. Kocha myszkować po regałach, kupować w promocjach, popijać darmowe napoje, wcinać robione przez agitatorów kanapki itd. Po dwóch godzinach takiego magla trochę zmęczony, ale najedzony i napojony Fulko zawsze wraca z grzecznie ze zrobionymi zakupami do domu. I prawie zawsze przywozi z sobą jakieś dodatkowe skarby.
Synek Fulko coś ostatnio słabo śpi. Budzi się w nocy z płaczem, jest roztrzęsiony, ciężko go uspokoić i ułożyć z powrotem do snu. Rano natomiast wstaje jakby nigdy nic, twierdzi, że nic mu się złego nie śniło i nic nie pamięta. Po którejś nocnej akcji z kolei wasz mistrz pióra zaniepokoił się już nie na żarty! Może mały jest chory? Może się czegoś boi? Może coś wącha? Fulko postanowił przeprowadzić małe śledztwo. Zmarszczył brwi, zaczął krążyć po pokoju. Po chwili jeszcze bardziej pogłębił zmarszczanie brwi. Jego wzrok spoczął bowiem na konsoli.
EURO 2012. Co nam da? Sukces sportowy? Eeee, raczej nie. Autostrady? O, to na pewno. Śmiejecie się? Fulko wam, niedowiarki mówi - źle czynicie. Wasz ulubiony felietonista wcale nie jest naiwny. Niedawno opublikowana na stronach rządowych mapa drogowa pokazuje znaczny progress w dziedzinie planowania i budowy polskich autostrad. Co więcej, w 2012 roku mamy być w czołówce europejskich krajów z najlepiej rozwiniętą infrastrukturą drogową! Fulko założy się, że już teraz ci z was, którzy są kierowcami, odczuwają znaczną poprawę komfortu w czasie podróży. A będzie jeszcze lepiej! Zreszta, po wasz mistrz pióra ma gadać po próżnicy - sami spójrzcie na mapę.