„Droga Mamo,
Mamy dziś 22 września 2013 roku. Tak, tak: rozumiem, że się o mnie martwisz. Spokojnie – jestem cały i zdrowy. Piszę te słowa do Ciebie w obawie o Twoją troskę i gorące serce. Dziękuję Ci za posiłki, które donosisz mi 3 razy dziennie i stawiasz przed drzwiami. Dziękuję za nie odłączenie mi prądu oraz internetu w obawie o moje uzależnienie. Dziękuję.
Moja ekspansja na Los Santos trwa nadal! Żaden ze mnie profesjonalny gangster, toteż większość zadań zaliczam na brąz, tudzież srebro – w mojej przestępczej karierze do tej pory tylko raz udało mi się zdobyć złoty medal. Nie zmienia to jednak faktu, że pomimo systemu nagradzania gracza po udanych misjach i możliwości ich powtarzania, znanego z dodatku The Ballad of Gay Tony do „czwórki”, faktycznie czułem się jak ktoś związany z gettem. Mowa tutaj o Franklinie.
O tak, GTA V. Wtorkowy poranek był inny niż wszystko do tej pory, nie tylko przez wiadomą – dla Polaków niezwykle ważną – rocznicę. Internet nie dawał zapomnieć, że właśnie zadebiutowała nowa produkcja Rockstar North. Który serwis informacyjny byśmy nie odwiedzili, to mogliśmy strzelać w ciemno, że na głównym wyświetlaczu znajduje się choćby jeden tekst poświęcony temu tytułowi. I nie ma się czemu dziwić, wszak premiera nowego Grand Theft Auto to prawdziwe święto i powód do – przynajmniej tygodniowej – sjesty.
Battlefield 3 lepszy od Call of Duty! Bo to realistyczne pole walki!
Tak, a The Sims to symulator życia.
Wojny fanów obu serii są często wybitną rozrywką. Te irracjonalne argumenty, nierzadko wyssane kompletnie znikąd, to wyśmienita zabawa i uciecha na nudny dzień w pracy. Ale żeby nie generalizować powiem, że tego typu dyskusje toczą nie tylko specjaliści od współczesnych FPS-ów, a również wiele innych osób.
Co to za dziwna maszyna? No, ta świńska – wprost z moich snów.
Tak mniej więcej zaczynać się ma Amnesia: A Machine for Pigs – nie-kontynuacja znakomitego The Dark Descent z roku 2010. Gra kupiła sobie serca nie tylko zagorzałych fanów horrorów, ale także zwykłych zjadaczy chleba – takich jak ja. Zabawa w chowanego ze śmiertelnie niebezpiecznymi potworami nie brzmi może jakoś zachęcająco, niemniej jednak pierwsza Amnesia już na zawsze zapisała się w historii tego gatunku. Czy druga część przebije pierwowzór?