Pobudka w samym środku lasu, wokół ani żywej duszy, a świat wydaje się być tak dziwny i niepokojący, jak nigdy dotąd. Brzmi jak scenariusz poranka po wyjątkowo udanej imprezie w plenerze, jednak tak naprawdę to kilka pierwszych sekund jednej z głośniejszych platformówkek ostatnich lat – Limbo. W tej niezbyt szczęśliwej sytuacji znajduje się mały chłopiec, zdecydowanie niepasujący do otoczenia. A naszym zadaniem jest dopilnowanie, by w swojej niezbyt zrozumiałej podróży chłopak nie napotykał przeciwności. Tak tych po prostu blokujących mu drogę, jak i chętnych do oderwania mu głowy.
Może nie każdego to zainteresowało, a już na pewno nie każdy miał okazję tego doświadczyć, ale nie tak dawno sieć ogarnął straszny hype na pewną "odcinkową" produkcję. I nie mam na myśli jednego z tych serialowych tytanów ostatnich miesięcy – Gry o Tron czy też Breaking Bad… Co nie zmienia faktu, że wokół pojęcia „tytan” całość się kręci. Większość entuzjastów japońszczyzny pewnie już zorientowała się, o czym piszę. Anime Attack on Titan lub, jakby woleli puryści, Shingeki no Kyojin bardzo szybko zdobyło sobie spore grono fanów, wliczając niżej podpisanego. Jako że niedawno skończyła się nam pierwsza seria, chyba nie będę miał lepszego momentu, by podsumować swoje wrażenia z cotygodniowych seansów z tytanami.