Dragon Ball Z: Martwa Strefa w 12 tweetach - Brucevsky - 4 maja 2018

Dragon Ball Z: Martwa Strefa w 12 tweetach

Dragon Ball towarzyszy mi od dzieciństwa. Pamiętam te szybkie powroty ze szkoły do domu, by zdążyć na kolejne odcinki serii emitowane wówczas na RTL7. Do dzisiaj z uśmiechem wspominam tę przedłużającą się w nieskończoność walkę Goku z Friezą na Namek i szaloną twórczość polskich tłumaczy, w postaci choćby Szatana Serduszko. Ostatnio uświadomiłem sobie, że pomimo pewnego rodzaju uwielbienia dla przygód Goku i spółki, nigdy tak naprawdę porządnie nie zabrałem się za wszystkie pełnometrażowe filmy opowiadające poboczne historie. Pora to nadrobić. Na początek zapraszam na zbiór przemyśleń o Dragon Ball Z: Martwa Strefa podanych w wygodnej formie, bo w 12 tweetach.

Aha, są duże spojlery!

1. Martwa Strefa, w oryginale Dead Zone, to pierwsza kinówka powstała w ramach Dragon Ball Z. Chronologicznie można umieścić ją niedługo po walce Goku z Piccolo na turnieju, a jeszcze przed pojawieniem się na Ziemi Raditza.

2. Film miał premierę w lipcu 1989 roku. W tym momencie w Japonii trwała już emisja Dragon Ball Z, którego pierwszy odcinek pokazano w kwietniu.

3. Choć Martwą Strefę nietrudno umieścić w ramach czasowych uniwersum, to i tak wprowadza ona trochę zamętu. Nieścisłości fabularne są związane z wprowadzeniem postaci Gohana. Niby Krilin poznaje go po raz pierwszy w filmie, ale potem w serii DBZ na początku i tak go nie zna.

4. Plan głównego złego, Garlica Jr., zakłada zgładzenie Piccolo i tym samym Kamiego, a dopiero potem zebranie smoczych kul. Najwyraźniej główny zły nie wie, że bez swojego stwórcy, tracą one zupełnie moc. Spore niedopatrzenie z jego strony.

5. Odniosłem nieodparte wrażenie, że część sekwencji z walki Piccolo i Goku vs Garlic Jr. to nieco bezczelna kalka motywów i ujęć z potyczki herosów z Raditzem. Scenariusz starcia jest bardzo podobny, acz finał już nieco inny.
6. Tradycyjnie Krilin jest przedstawiony jako ostatnia ciapa. Strachliwy, pechowy, nieco ciamajdowaty. To w pewnym momencie bardzo drażniło mnie w Dragon Ball Z, takie deprecjonowanie pobocznych wojowników, jakby nie patrzeć najsilniejszych Ziemian.

7. Jak zwykle też można doszukiwać się logicznych dziur w dziele Japończyków. Na początku filmu Piccolo daje się zaskoczyć wrogom i dostaje łomot. Tymczasem, jak się później okazuje, dzieli ich przepaść pod względem posiadanej mocy. Jak więc dał się tak łatwo podejść?

8. Sporym zaskoczeniem, gdy ogląda się Martwą Strefę po raz pierwszy, jest fakt, że Garlic Jr. realizuje swój cel i uzyskuje nieśmiertelność od Shenrona. Vegeta tyle czasu próbował, a tymczasem kilkukrotnie słabszemu Garlicowi udało się to bez kłopotów. ;)

9. Przy okazji film ma w tym aspekcie swój walor edukacyjny. Pamiętajcie, gdy zyskacie nieśmiertelność, nie twórzcie alternatywnych wymiarów, gdzie moglibyście utknąć na zawsze.

10. Co ciekawe, dzisiaj pewnie Martwa Strefa by już nie przeszła lub wywołałaby gigantyczne kontrowersje. Wszystko w związku ze scenami z pijanym Gohanem, który wstawił się, zjadając owoc „nie dla dzieci”.

11. Film jest jedną z niewielu okazji, by zobaczyć „dorosłego” Goku, korzystającego z magicznego kija Nyoi-bō. Miły ukłon w stronę fanów oryginalnej przygody bohatera z bujną czupryną.

12. Gdybym miał ocenić Martwą Strefę, dałbym jej notę 7,5/10. Fabuła jest naiwna, kreska się trochę zestarzała, ale walki ogląda się przyjemnie. No i całość nie kończy się Genki Damą, jeśli wiecie co mam na myśli.

Oglądaliście Martwą Strefę? Jak oceniacie film? Dopiszcie swoje przemyślenia w komentarzach!

Brucevsky
4 maja 2018 - 21:43