Płyta Korn - Follow the Leader kończy dziś 20 lat - fsm - 18 sierpnia 2018

Płyta Korn - Follow the Leader kończy dziś 20 lat

Album, który dla wielu ludzi po 30-tce stał się jedną z furtek do cięższego grania 20 sierpnia właśnie skończył 20 lat. Follow the Leader grupy Korn to prawdopodobnie najbardziej znany i najbardziej utytułowany krążek wpadający do szufladki z etykietką nu metal i przy okazji największy sukces zespołu. Tryb nostalgii: włączony. Powspominajmy.

Do starego Korna dosyć rzadko wracam, a jeśli już, to najczęściej do albumu Issues. Jednak za każdym razem, gdy panowie wydają coś nowego, przypominam sobie wybrane hiciory sprzed lat, również te z Follow the Leader. Całej płyty jednak nie słuchałem przez ładnych kilka lat i po takiej przerwie nie boję się użyć słowa "klasyk".

Korn uważany jest za zespół, który zapoczątkował modę na nu metal. Zniknęły solówki, pojawiła się elektronika i skrecze, konstrukcja muzyczna utworów pożyczała dużo z hip-hopu, było rapowanie... Tak, to zdecydowanie nowa odmiana metalu. Follow the Leader to trzecia płyta Korna, która idealnie wpisała się w schemat: świetny debiut - gorsza kontynuacja - prawdziwy test pt. "czy trzecie wydawnictwo potwierdzi klasę zespołu". FTL potwierdził klasę zespołu, bez dwóch zdań. W czasach, gdy MTV jeszcze puszczało muzykę krążek z dziewczynką na okładce sprzedał się w liczbie ponad 5 milionów egzemplarzy w samych tylko Stanach.

Ten teledysk zdobył w 2000 roku Grammy za najlepszy krótki klip video

To był prawdziwy skok popularności. Panowie dziś wspominają, że 20 lat temu byli wiecznie pijanymi i naćpanymi dzieciakami, którym ktoś dal dużo kasy i że to nie był najlepszy pomysł. Dotąd chętnie spotykający się z fanami muzycy nagle musieli chować się za ochroniarzami, a małe klubowe koncerty zamieniły się w upakowane po brzegi areny. Prawdziwe megagwiazdorstwo, za którym szła solidna twórczość.

Album Follow the Leader w swoim oryginalnym wydaniu zaczynał się minutą ciszy (podzieloną na 12 utworów) na cześć zmarłego na raka fana zespołu. Potem wjeżdżało 13 energetycznych kompozycji, z których te najbardziej znane - Freak on a Leash i Got the Life atakują na samym początku płyty. Słowo "atak" jest tu zresztą bardzo adekwatne, bo nawet te spokojniejsze numery na płycie mają swój ciężar. Jak to w nu metalu być powinno - konkretnie i bez zbędnych zamulaczy. Z tym wydawnictwem jest oczywiście tak, jak z większością płyt - są numery lepsze, są gorsze i nawet sami autorzy teraz twierdzą, że All in the Family czy Cameltosis to produkty naćpanego umysłu i dziś by nie powstały (ale czego by o słowach zawartych w drugim numerze nie mówić, muzycznie jest zacny także dziś). Zdecydowana większość jednak to żelazne klasyki gatunku, które nawet ich twórcy próbowali naśladować po latach, raczej z marnym skutkiem.

Oczywiście zupełnie osobną kwestią jest to, czy się taki klimat lubi - klasyczne sierściuchy na nu metal patrzą raczej spod byka, ale co mi tam. Korn, mimo wszystkich swoich wzlotów i upadków, pozostaje jednym z ważniejszych zespołów grających cięższą muzykę i niezmiennie pozostających w tzw. mainstreamie. Follow the Leader zresztą wzięło swój tytuł od tego, że w latach 90-tych pojawiło się mnóstwo ekip kopiujących dokonania Jonathana Davisa i kolegów - tytuł miał być taki prztyczkiem w nos. Moim zdaniem - całkiem skutecznym.

fsm
18 sierpnia 2018 - 20:23