Moriarty tom 17/19 - Froszti - 1 października 2024

Moriarty tom 17/19

Szereg emocjonalnych i zaskakujących wydarzeń zaserwowanych czytelnikom w poprzednich tomach serii tylko zaostrzył ich apetyt na więcej. Czy trend ten utrzymany jest w Moriarty tom 17/19? Czy autorowi udaje się utrzymać wysoki poziom cyklu i wprowadzić do tytułu trochę nowości? Można się o tym przekonać, poświęcając czas na przeczytanie poniższej recenzji.

Wielki powrót Williama po trzech latach nieobecności była dla wielu sporym zaskoczeniem. Stało się to bodźcem do pewnych istotnych zmian, które kończą się ponownym zjednoczeniem braci Moriarty. Tym razem jednak cel ich działania będzie zupełnie inny. Każdy z nich zrozumiał bowiem swoje dawne grzechy i teraz jest gotowy na pokutę.

Zanim jednak bohaterowie przejdą do poważniejszych działań, trzeba jakoś uświetnić powrót z martwych. Dlatego też zorganizowana została uroczysta kolacja, na której pojawią się wszystkie znane postacie włącznie z mieszkańcami Baker Street 221B. Spotkanie to pozwala czytelnikom również na odkrycie tego, co działo się z Williamem i Sherlockiem przez prawie trzy lata, kiedy wszyscy uważali ich za martwych.

Siedemnasta odsłona serii to więc dawka dość spokojnej treści z odpowiednio dopasowanym humorem. Całość mangi można podzielić na dwie części. Pierwsza skupia się na przygotowaniach do kolacji i obserwacji zachowań bohaterów, których relacje trochę się zmieniły. W dalszej części tomu pojawiają się retrospekcje, które autor wykorzystuje do wypełnienia fabularnej luki.

Tomik ten jest więc swoistego rodzaju częścią przejściową, która kładzie podwaliny pod nowe wątki. Cała zawartość mangi to nic innego jak budowanie odpowiedniego klimatu, zanim twórca ponownie nie zanurzy bohaterów i czytelników w odmętach spisków, tajemnic i akcji. Wolniejsza i spokojniejsza treść nie oznacza jednak, że jest nudno. Wręcz przeciwnie całość podana jest w przyjemnej formie, a poznanie części wydarzeń z minionych trzech lat, ma duże znaczenie dla wykreowanego świata, jak i samej fabuły.


Osiemnasty tom serii to dalsza dawka retrospekcji przedstawiających losy Williama i Sherlocka podczas ich pobytu w Nowym Jorku. Tym razem na głównej scenie obok wspomnianych bohaterów pojawia się także ważny dla kultury i historii USA Billy the Kid, który niewiele ma jednak wspólnego z prawdziwą postacią.

Sprawa, którą zajmuje się tutaj Sherlock to nie tylko nowa porcja sekretów, zwrotów fabularnych i mocniejszej akcji. Twórca wykorzystuje te treści do pokazania mniej przyjemnego oblicza ameryki i uwypuklenia różnych nierówności tamtych czasów, porównując tym samym USA do Anglii.

Zaserwowanej tu treści nie można więc odmówić dużej dynamiki wymieszanej z odrobiną głębszej tematyki. Nie wszystko jest tu jednak idealne. Ryosuke Takeuchi trochę za bardzo sięga tu po pewne sztampowe rozwiązania fabularne. Pomysły te pojawiają się w każdym kolejnym tomie serii, przez co mogą one trochę nużyć odbiorcę. Pewnym problemem jest również chęć urozmaicenia treści przez wprowadzanie do historii coraz to więcej różnych popkulturowych odniesień (w postaci różnych postaci - w tym przypadku Billy'ego the Kida). Sprawia to, że autor coraz bardziej odchodzi od świetnego klimatu początku serii.

Nie oznacza to jednak, że tomik jest zły. Scenariusz nadal angażuje i zapewnia przyjemną rozrywkę, ale coraz częściej zaczyna się w nim dostrzegać pewne niedociągnięcia. Trudno również nie odnieść wrażenia, że autor w niektórych fragmentach historii sztucznie wydłuża opowieść. Zwrot, jaki przybrała seria, może więc budzić u części czytelników pewien niepokój. Nadal jednak tytuł mocno zachęca do tego, aby sięgnąć po kolejne jego wydane części.


Dziewiętnasta część serii to koniec pierwszego etapu historii i ostatnie dzieło duetu Hikaru Miyoshi i Ryosuke Takeuchi. Od tego momentu cykl będzie tworzony przez mangaczkę która do tej pory odpowiadała za warstwę wizualną (Hikaru Miyoshi).

Pod obwolutą mangi na czytelnika czeka dalsza część amerykańskiej przygody bohaterów. Cel Sherlocka i Bill’ego to uratowanie mieszkańców miasteczka Vermissa przed niebezpiecznym gangiem Scowrów. Muszą oni wykorzystać danym im czas, aby przygotować to miejsce i jego mieszkańców na atak bandytów. Z pomocą rusza im William wyczuwający, że jego przyjaciel jest w niebezpieczeństwie. Nie ma jednak pewności czy uda mu się dotrzeć na czas, gdyż sam musi borykać się z pewnymi problemami pojawiającymi się na jego drodze.

Ostatni tom pierwszej części cyklu to naprawdę mocna dawka akcji naznaczona wyraźnym westernowym stylem. Twórca bowiem dość mocno sięga tu do klasyki gatunku, wykorzystując pewne znane pomysły (chociażby z Siedmiu wspaniałych). Tym samym całkowicie odchodzi on od początkowego klimatu historii. O ile w poprzednim tomie był to pewien problem, to tutaj sprawdza się to zaskakująco dobrze.

Nie znajdziemy tutaj piętrzących się sekretów, które czekają na odkrycie przez bohaterów. Zamiast tego jest dynamiczna akcja z odpowiednio dopasowanym do tego dramatyzmem. Odmienny profil historii jest jednak niezwykle przyjemny w odbiorze i trudno jest się oderwać od lektury. Ryosuke Takeuchi dobrze bowiem aranżuje kolejne wydarzenia, trzymając czytelnika w napięciu, chociaż scenariusz w pewnych momentach jest troszkę przewidywalny.

Manga Moriarty tom 17/19 to więc niezwykle dynamiczne zakończenie pewnego etapu historii, którego dalszą część możemy śledzić w spin-offie Moriarty - The remains. Końcówka cyklu znacząco jednak odbiega od jego początku, co fanom kryminalnych zagadek i klimatu powieści Arthura Conana Doyle'a niekoniecznie będzie musiało pasować.


Mangę do recenzji dostarczyło wydawnictwo Waneko.

Froszti
1 października 2024 - 15:07