This is Vegas miało być tym dla entuzjastów hazardu i baletów, czym seria GTA dla spokojnie żyjących obywateli, marzących po kryjomu o karierze narkotykowego bossa. Według najnowszych wieści projekt raczej upadł i nie trzeba być specem od ekonomii, aby zrozumieć czynniki, które zadecydowały o właśnie takim stanie rzeczy.
Początek nie zwiastował jednak katastrofy. Co więcej, z każdą kolejną informacją na temat gry ludzie widzieli w niej realną konkurencję dla Grand Theft Auto. Pierwsze screeny były bardzo zadowalające i zapowiadały produkt wysokiej klasy. Pech jednak chciał, że za This is Vegas wzięło się Midway, które wynajęło ludzi z Surreal Software. Problem polegał na tym, iż za autorami Mortal Kombat ciągnęło się dziwne fatum. Otóż, jakiej by dobrej gry oni nie zrobili (lub wydali), ta kończyła swój żywot na rynku bardzo szybko i w kiepskim stylu. Wystarczy przytoczyć przykłady Unreal Tournament III, Psi-Ops: The Mindgate Conspiracy czy Stranglehold - są to gry bardzo ciepło przyjęte przez media, ale zupełnie pominięte przez graczy. Decydująca okazała się tu słabiutka sprzedaż trzeciej części Nierzeczywistego, która co prawa wyszła spod ręki Epic Games, ale wydana z logiem Midway nie zawojowała rynku tak, jak progonozowali sobie marketingowcy.
Mimo, że This is Vegas zapowiedziano dopiero 3 miesiące później był to w zasadzie początek końca. Zła passa rozpoczęła swoje żniwa. Do grona wymienionych powyżej fiskalnych porażek dołączył jeszcze Blacksite: Area 51. Tak jak wspomniałem, to były naprawdę niezłe tytuły, ale zwyczajnie przepadły przez fatalną promocję. Dla odmiany, na E3 w 2008 roku pokazano pierwszy gameplay:
Od tamtej pory o grze zrobiło się cicho, a rzekoma premiera w pierwszym kwartale 2009 tylko jej szkodziła. W międzyczasie rosły oczekiwania zarówno po stronie graczy jak i samych autorów produkcji, którzy uwierzyli, że złapali Boga za nogi. Obiecywano m.in. rozbudowany system morale postaci i ich charakterów, wiele odmian zabaw hazardowych (np. black jack, jednoręki bandyta), bogatą oprawę muzyczną na zorganizowanych imprezach klubowych, wszechobecny sanbox i wiele więcej. Midway nie potrafił owego potencjału przekuć na dobry PR. Ponownie popełniał te same błędy.
Pojawiły się wówczas pierwsze wzmianki o zapaści finansowej i zwolnieniach pracowników, które były pokłosiem m.in. kłopotów amerykańskiego systemu ekonomicznego. Lekarstwem na ten ciąg niepowodzeń miała być bijatyka Mortal Kombat vs DC Universe. Ponad 1,8 miliona sprzedanych kopii na jakiś czas zażegnało kryzys i pozwoliło skupić się na kolejnych projektach m.in. Wheelmanie z Vinem Dieselem.
Prace nad This is Vegas przeciągały się w nieskończoność, tym samym doprowadzając do kolejnych perturbacji na linii wydawca-studio. Władze Midway ponownie liczyły, iż sukces następnej gry poprawi kiepskie wyniki finansowe. Tak się niestety nie stało, Wheelman okazał się przeciętnym tworem. To przelało czarę goryczy. W okolicach wakacji 2009 roku Midway został wykupiony przez Warner Bros. I niby była szansa na wznowienie prac nad TiV, jednak nowi właściciele zauważyli, że budżet produkcji rozrósł się do niemałych rozmiarów - w sumie około 50 milionów dolarów. Przygody Prestona Boyera w sierpniu 2010 roku przeszły więc do historii. Można oczywiście gdybać, co by było gdyby Surreal Studios objęło wraz z Midway inny kierunek polityki wydawniczej. Przeciągające się prace, rozbuchany potencjał i oczekiwania doprowadziły do ostatecznego krachu. Zupełnie jak Duke Nukem Forever...