Pierwszą grą, jaką uruchomiłem na własnym komputerze wiele lat temu był symulator lotu. Już nie pamiętam czy to było Birds of Prey czy F-19 Stealth Fighter. W każdym razie sentyment do tego typu produkcji u mnie pozostał. Mam słabość do latedełek. Tymczasem pierwszy Hawx prawie w ogóle nie wzbudził mojego entuzjazmu. Wynudził mnie koszmarnie.
Dzisiaj do czytnika mojego "klocka" powędrowała promocyjna kopia Tom Clancy’s H.A.W.X. 2 i po przejściu kilku misji, będących czymś w rodzaju prologu do opowiadanej w grze historii muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Tym bardziej, że nie dalej jak półtora miesiąca temu, na zorganizowanym przez Ubisoft we Francji pokazie miałem już okazję sprawdzić co nieco i wtedy gra w ogóle nie przypadła mi do gustu. Już się bałem, że albo ze mnie zwykły malkontent, albo siedzi we mnie fanboy Ace Combat, nie dopuszczający do siebie myśli, że cokolwiek może dorównać wielkiemu dziełu Namco.
Francuzi odrobili pracę domową. Wyrzucili za okno nudę i nijakość pierwszej części serwując w zamian całkiem przyzwoity thriller. Nie wiem co się będzie działo w dalszej części gry i czy wysokie tempo zostanie utrzymane, ale w ciągu zaledwie godziny zabawy z Hawxem 2 zdążyłem się już i nalatać F-16, Eurofighterem, Migiem-29 oraz – uwaga, uwaga – wziąć udział w misji jako strzelec pokładowy samolotu AC-130 i jako operator drone’a szpiegowskiego.
Do tego dochodzą starty, tankowanie w powietrzu, lądowania (na razie jedno, ale udane), próba eskorty porwanego samolotu pasażerskiego… I wszystko w bardzo przyzwoitej jakości oprawie graficznej, która od momentu wspomnianego wyżej pokazu, mam wrażenie, że znacznie wyładniała. Poza tym jest płynnie i jedynie w cut-scenkach pomiędzy misjami brzydko przycina. Lokalizacja taka sobie, już mi się osłuchały te same głosy w co drugiej grze. Na szczęście można włączyć angielskie dialogi.
W przyszłym tygodniu możecie spodziewać się recenzji w serwisie Gry-Online.