Nigdy wcześniej nie doznałem równie ciekawego rozczarowania. Gra z poziomu grywalnego hiciora po 2 tygodniach sięgnęła bruku. Miałem ochotę rzucić ją w kąt (i to zrobiłem). Co najgorsze - tę grę zrobiło DICE, czyli studio odpowiedzialne za Battlefielda 2, który w moim osobistym rankingu sieciowych FPSów jest w czołówce.
Pomysł przeniesienia Bad Company 2 na PC uważam za słuszny, ale za nim musi iść dobre wykonanie. Teoretycznie wszystko lśni, wygląda ładnie i zdaje się aspirować do miana technologicznej elity rynku. W rzeczywistości BC2 wiele do niej brakuje, maskuje niedoróbki ferią efektów specjalnych, złudną fizyką i miażdżącą dynamiką. To nigdy nie miał być następca kultowego Battlefielda 2, ale również nie miał być to produkt z metką partactwa i niechlujstwa. Jeżeli pewne mechanizmy upraszcza się w ramach konwencji to wierny klient ma prawo liczyć, iż całość będzie:
a) prostsza niż poprzednik
b) łatwiejsza do opanowania niż poprzednik
c) bardziej dopracowana niż poprzednik
Sęk w tym, że DICE kompletnie pokpiło sprawę z tym ostatnim elementem. BC2 jest wręcz koszmanie zabugowanym, do tego ułomnym w swoich założeniach tytułem, który niestety fatalnie nastawia entuzjastów BF2 do ewentualnej części trzeciej. Przykład? Mamy tryb Rush polegający na wysadzaniu stacji MCOM. Drużyna atakująca musi uzbroić skrzynki i pilnować, aby obrońcy ich nie rozboili. Przeciwna strona - wiadomo, broni czego się da. Fajny, szybki z pozoru meczyk kończy się irytacją, albowiem cele można obrócić w pył za pomocą C4. Wygrywają więc expoliterzy, cwaniactwo nie mające nic wspólnego z umiejętnościami. Przegrywa drużyna lepiej zorganizowana, o lepszej przecyzji. Przegrywa sama GRA. Tego typu kwiatków jest zdecydowanie więcej.
Koszmarną wadą jest brak jakichkolwiek charakterystycznych frakcji, z których słynie seria. Kim walczymy w Bad Company 2? Kosmosem. Wszyscy używają tych samych rodzajów broni, a dodane na siłę pojazdy (serio, pierwszy raz grając w BF'a czułem, że są one zbędne) padają szybko od samonaprowadzających się pocisków, wyrzutni, min, artylerii. Tylko nie od helikopterów, bo te mają renomę latających trumien.
Gdybym miał ocenić Bad Company 2 na świeżo po uruchomieniu, chętnie bym wystawił mocne 8, bo całość designersko jest przemyślana i nader solidna. Kiedy opada pierwszy kurz, a gracz wygrzebie się z cegieł, które zasypały go po wielokrotnych eksplozjach już tak fajnie nie jest. Jest nawet daleko od "dobrze". Po miesiącu zmagań nie odczuwałem z ubijania wrogów jakiejkolwiek satysfakcji.
Anegdotka na koniec - przy którymś tam z kolei patchu DICE przyznało się, że niektóre wpisy w changelogach były wytworem fantazji, studio chciało sprawdzić reakcje graczy. I jak tu ich traktować poważnie? ;)