Od dawna czekałem na tę konwersję, ale w pewnym momencie porzuciłem nadzieję, że kiedykolwiek ujrzy ona światło dzienne. Swego czasu firma Oddword Inhabitants zrezygnowała z przeniesienia gry Stranger’s Wrath na konsolę PlayStation 2, więc trudno było mieć nadzieję, że tym bardziej pokusi się o pecetowy port. W końcu jednak okazało się, że posiadacze blaszaków ów produkt otrzymają. Co prawda po pięciu latach od premiery pierwowzoru, ale jak mawia popularne przysłowie, lepiej późno niż wcale.
Stranger’s Wrath pozwala wcielić się w rolę tytułowego łowcy nagród, który trudni się polowaniem na przeróżnych rzezimieszków. Stranger jest przy tym bezwzględny – nie waha się użyć najbardziej wyrafinowanych środków do osiągnięcia celu, a nawet zabić ściganą ofiarę, jeśli zajdzie taka potrzeba. Do akcji wkraczamy w chwili, gdy nasz śmiałek próbuje znaleźć pieniądze na opłacenie pewnej istotnej operacji u mieszkającego w wiosce doktora. Zabieg do tanich nie należy, więc chcąc nie chcąc musimy imać się rozmaitych zleceń, by zarobić wymagane fundusze. W trakcie wykonywania misji łowieckich zawiązuje się intryga, której finał poznamy dopiero na końcu przygody.
O ile poprzednie gry firmy Oddworld Inhabitants zmuszały nas do ruszenia mózgownicą, tak Stranger’s Wrath stawia na czystą akcję. Stranger może skakać po platformach, biec szybciej na czterech łapach, wspinać się po linach, a także korzystać z broni w trybie pierwszoosobowym. Kusza naszego śmiałka to w ogóle ciekawy wynalazek, bo strzela żywą amunicją – rozmaitymi stworkami, które można upolować w świecie gry. Każdy „nabój” zachowuje się inaczej, np. pająki Bolamite owijają swoje ofiary siecią, unieruchamiając je na kilkanaście sekund, natomiast futrzane Fuzzle działają jak miny, wgryzając się w ciała ofiar, które znajdą się w ich pobliżu.
Polowanie na przestępców do łatwych nie należy, zwłaszcza, jeśli zależy nam, by ściganą ofiarę schwytać żywcem. Kluczem do sukcesu okazuje się wykorzystanie terenu (ataki najlepiej wykonywać z ukrycia, np. chowając się w wysokiej trawie), a także dostępnej amunicji. Zwierzaki mocno różnią się między sobą, więc przy próbie osiągnięcia danego celu, można pokusić się o zastosowanie odmiennych taktyk. Wszystko zależy od inwencji i upodobań grającego.
Dzieło firmy Oddworld Inhabitants ma pierwszorzędny klimat – w tej kwestii podtrzymuje dobre tradycje poprzednich gier tego studia. Dziwacznie wyglądające krainy zamieszkane są przez fantastyczne stwory, których nie sposób nie polubić. Swój udział w budowaniu kapitalnej atmosfery ma także muzyka Michaela Brossa. Soundtrack wyraźnie odbiega od tego, co na ogół słyszymy w grach, ale w tej produkcji prezentuje się po prostu znakomicie.
Stranger’s Wrath zasługiwałby z pewnością na wyższą notę, gdyby nie kiepska jakość pecetowego portu. Twórcy nie przyłożyli się specjalnie do tej konwersji, co widać na każdym kroku. Praca kamery po wejściu do niektórych budynków lub przy zmianie kondygnacji woła o pomstę do nieba – często w ogóle nie widać Strangera, bo zasłania go element krajobrazu. Nie poprawiono też w żaden sposób jakości sampli – wypowiedzi naszego śmiałka oraz innych bohaterów brzmią tak, jakby nagrano je na zdezelowanym Kasprzaku. Z jednej strony cieszy fakt, że gra pozwala zwiększyć rozdzielczość ekranu, z drugiej irytuje, że nie dokonano innych zmian w oprawie wizualnej. Modyfikacje graficzne szykowane są w konwersji tej gry na konsolę PlayStation 3 i prawdopodobnie zostaną one zaimplementowane łatką również w edycji pecetowej, ale kiedy to nastąpi, nie wiadomo. Drażni mnie ponadto fakt, że w żaden sposób nie da się zmienić układu klawiszy. Ten proponowany jest marny, bo przyciski zmieniające amunicję do kuszy umieszczono na kursorach, a że korzysta się z nich bardzo często, machanie lewą ręką stąd dotąd jest dosyć uciążliwe. Podsumowując, mogłoby być po prostu lepiej. Dodanie obsługi achievementów to zdecydowanie za mało, by mówić tu o wyśmienitym porcie.
Mimo powyższych mankamentów, w Stranger’s Wrath grało mi się znakomicie. Warto było poczekać na konwersję tej produkcji, nawet jeśli jej wykonanie techniczne odstaje od przyjętych standardów. Przyzwoita fabuła, kapitalny klimat, cudowny świat, ciekawy pomysł na główną broń i świetny bohater, od razu przypadający do gustu – to czynniki, dla których należy sięgnąć po dzieło firmy Oddword Inhabitants, zwłaszcza teraz, gdy cena również jest zachęcająca.