Jedną z dwóch ostatnich gier wydanych w ubiegłym roku na Xbox LIVE jest Raskulls, który wygląda niepozornie, a potrafi rozbawić i wciągnąć. Ekipa ze studia Halfbrick postawiła na lekki, ale inteligentny humor, więc prawie każdy przerywnik filmowy w kampanii śmieszy.
W Raskulls przenosimy się do krainy tytułowych czaszkowych istot, najechanej przez kosmiczne szczuropiraty. Zadaniem jest odzyskanie świecących kamieni, które są źródłem energii, chociaż wydają się nie służyć żadnym konkretnym celom. Przynajmniej wyglądają ładnie i, jak określa to jeden z bohaterów, „są ważne dla fabuły”.
Kampania składa się z etapów poświęconych różnym postaciom (raskulle lubią się przebierać za smoki, kaczki, czy ninja). Sama rozgrywka to połączenie platformówki i gry logicznej w duchu Mr. Drillera. Przeważnie biegamy po planszach i „usuwamy” różnokolorowe bloki.
Kampania główna pęka w 3-4 godziny, chociaż zabawy jest znacznie więcej. Możemy wykonywać dodatkowe zadania i zbierać medale, brać udział w dodatkowych trybach mistrzostwa, albo walczyć z innymi (lokalnie i online).
Raskulls odpaliłem od niechcenia, kiedy wpadł do mnie znajomy wracający z sylwestra. Oboje zostaliśmy kupieni już przez filmik wprowadzający do przygody. Nie jest to dzieło przełomowe, a raczej kolejna dobra niezależna gra, której nie brakuje casualowej „soczystości”.
Ciekawostka: Jedną z postaci do odblokowania w grze jest Mr. Destructoid, maskotka popularnego zagranicznego serwisu.