Activision-Blizzard – czyste zło czy solidny wydawca? - Kono - 10 lutego 2011

Activision-Blizzard – czyste zło czy solidny wydawca?

Wiedzieliście, że Activision wyda Limbo 2: The Bars Lowered? Czego możemy się spodziewać w kontynuacji tej ciekawej gry niezależnej wydanej w zeszłym roku na XBLA? Przede wszystkim, Activision zapowiada, że doda do gry kolory, gdyż pierwsza jej wersja była zbyt szaro-buro-czarno-biała. Dodatkowo, będzie więcej jajek do znalezienia, a gracze będą mogli wybrać postać, którą pokierują. No i najważniejsza sprawa – gra zostanie znacznie ułatwiona. Pełny trailer produkcji możecie zobaczyć…

tutaj.

Oczywiście cały wstęp to tylko żart, który w sieci pojawił się już jakiś czas temu. Jednak dzisiejsze wiadomości o największym na świecie wydawcy gier niewątpliwie dają do myślenia. I zanim zaczniecie psioczyć jakie to Activision jest złe, niedobre i pazerne na kasę (lub odwrotnie) chciałbym żebyście spróbowali tak na chłodno przeanalizować całą sytuację i spojrzelć na nią nieco z boku.

Na pierwszy plan dzisiejszych newsów wychodzi niewątpliwie anulowanie kolejnych części Guitar Hero, DJ Hero i gier sygnowanych nazwiskiem Tony’ego Hawka. Czy naprawdę stała się przez to taka tragedia? Szczerze mówiąc – wątpię. Dobrego Tony Hawka nie było już jakiś czas, a naprawdę fajne gry z tej serii skończyły się moim zdaniem gdzieś pomiędzy THPS4 a Tony Hawk's Underground. Ze zręcznościowego charakteru gry wyciśnięto chyba wszystko, a bardziej symulacyjne podejście do jazdy na deskorolce całkiem dobrze ujął Skate, który wypchnął gry z Jastrzębiem poza mainstream. Nieco inna sytuacja ma miejsce w przypadku serii Guitar Hero. Było fajnie, plastikowe gitary zrobiły furorę, rynek się nasycił i...na tym koniec. Nie pomoże nawet fakt zrobienia kolejnej części tym razem pod tytułem: Guitar Hero: Feel. Najbardziej z tego tercetu mi żal DJ Hero, bo pomysł nie został chyba jeszcze do końca wyeksploatowany…ale w sumie może to i lepiej. Osobiście, wolę lekki niedosyt i tęsknotę za dobrą serią gier, niż przesyt, który miał miejsce w przypadku Guitar Hero i Tony Hawka. No i ten niesmak, który jednak za sobą te serie pozostawiły.

Drugą ważną sprawą są tzw. „gry pociągowe”, które w głównej mierze przyczyniły się do sukcesu amerykańskiego wydawcy. CoD: Black Ops, Starcraft II i dodatek do World of Warcraft – na każdy z tych tytułów można narzekać dowoli. WoW jest dla nolajfów, Black Ops to jadąca na marce gra dla pryszczatych nastolatków wykrzykujących inwektywy przez headset, a StarCraft II…ok. tutaj nic mi nie przychodzi do głowy. Jednak patrząc na te tytuły z innej perspektywy i pomijając fakt, że wydało je wielkie, złe i potężne Activision – nie trudno zauważyć, że to naprawdę solidne gry. Być może niektóre z nich nie zdobyłyby aż takiej popularności gdyby nadać im inny tytuł, ale i tak (moim zdaniem) obroniły by się na rynku. Szczególne brawa należą się ekipie Treyarch, która pokazała, że potrafi zrobić dobrą grę, która nie musi być uboższym klonem tytułów wydawanych przez Infinity Ward.

Kończąc wpis chciałbym zaznaczyć, że nie chciałem specjalnie bronić firmy Koticka. Dobrze sobie radzą na rynku i świetnie zdają sobie sprawę z tego, że silne marki, które sprzedadzą się dobrze muszą w pewnym sensie zarobić na inne bardziej ambitne projekty. Szkoda tylko, że takich w obozie Activision-Blizzard jest bardzo mało. Jeśli EA mogło sobie pozwolić na Mirror’s Edge, a Sony chce wydawać gry Team Ico, to i w Activision powinien znaleźć się ktoś kto byłby w stanie zaryzykować i spróbować wypromować nową, świeżą i ambitną markę. Czas kończyć, bo ponoć tylko winny się tłumaczy. Z resztą, osoby stronnicze i tak będą widzieć w moim wpisie mowę obronną lub potępiającą Activision-Blizzard (w zależności od perspektywy).

Kono
10 lutego 2011 - 17:40