Kintaro Oe, bohater anime pt. Golden Boy, to młodzieniec ze wszech miar wyjątkowy. Był studentem prawa na prestiżowym Uniwersytecie Tokijskim (zdał wszystkie egzaminy, ale opuścił uczelnię przed zakończeniem edukacji), a obecnie podróżuje po Japonii na swoim wiernym rowerze Mikazuki 5 i chwyta się przeróżnych dorywczych prac, przy okazji ucząc się życia. Czego możemy więc spodziewać się po tym 6-odcinkowym mini serialu? Świetnego japońskiego poczucia humoru, szczypty dramatu, odrobiny nienachalnego moralizatorstwa, a także kropelki erotyzmu.
Struktura każdego z sześciu epizodów jest mniej więcej identyczna. Kintaro pojawia się w nowym miejscu, znajduje pracę i gdzieś w pobliżu pojawia się niewiasta zwracająca jego uwagę. Początkowo znajomość nie przebiega zbyt pomyślnie dla obojga, jednak z biegiem czasu główny bohater pokazuje, że oprócz bycia lekkim zboczeńcem jest również bardzo zdolnym i pracowitym młodym człowiekiem o prawdziwie złotym sercu. Na końcu każdego odcinka Oe odchodzi z pracy pozostawiając niewiastę z nieodpartym uczuciem, że straciła kogoś wyjątkowego. Oczywiście poszczególne historie są miejscami przesadzone (a nawet nieprawdopodobne), jednak nie wpływa to zbytnio na przyjemność obcowania z tą zacną serią.
Niewątpliwie najważniejszym elementem składowym Golden Boy’a jest humor. Od razu pragnę przestrzec osoby oczekujące po tym anime wysublimowanego dowcipu. Nie ta półka, nie ten sklep. Nie oznacza to, że żarty przedstawione w Golden Boy’u są „hermetyczne” i nie dotrą do osób nie "wprawionych" w japońskim poczuciu humoru. Serial obfituje zarówno w świetny humor sytuacyjny, jak i dowcip stricte erotyczny. Daleko jednak przygodom Kintaro do hardcore’wych hentajów. Stróżów moralności od razu informuję: poziom erotyzmu plasuje się mniej więcej w okolicach polskiej Seksmisji (z lekkim dodatkiem japońskiego zdziwaczenia).
Golden Boy nie jest anime nowym. Produkt studia Production I.G nie powala, ale i nie odrzuca jak niektóre tytuły tworzone w połowie lat 90. Muzyka natomiast stanowi przyjemne tło, które nie przeszkadza i nie rozprasza widza w trakcie seansu. Warto natomiast zwrócić uwagę na angielski dubbing. Rzadko kiedy bowiem można z całą pewnością rzec, że angielskie głosy wypadają lepiej od japońskich. A tak właśnie w przypadku Golden Boy'a jest. Oczywiście puryści będą zatwardziale przekonywać, że anime powinno się oglądać tylko i wyłącznie w oryginalnej (+ napisy). Ja jednak mocno namawiam do spotkania z Kintaro w wersji anglojęzycznej, która jest o wiele bardziej ekspresywna, żywiołowa i najzwyczajniej w świecie śmieszniejsza.
Golden Boy to anime niezwykle pozytywne, potrafiące zasiać w człowieku ziarenko dobrego samopoczucia. Powinno zaciekawić zarówno oczekujących niezobowiązującej rozrywki, jak i tych, którzy lubią doszukiwać się głębszych treści w pozornie płytkich historyjkach. Postaci Kintaro nie da się nie lubić. Oczywiście ma on swoje wady (dziwny fetysz sedesowy ;P), ale są one raczej uwypukleniem ciekawej osobowości bohatera, niż czymś odstraszającym. Zapewne przesadziłbym (?) pisząc, że przygody 25-letniego Oe mogą zmienić czyjeś życie. Z całą pewnością jednak perypetie Złotego Chłopca mogą uczynić je weselszym.