Ulubiony hipermarket - ciąg dalszy - Fulko de Lorche - 14 lutego 2011

Ulubiony hipermarket - ciąg dalszy

Ostatnio Fulko skarżył się wam na swego zepsutego po raz trzeci Xboxa. Rzucał gromami, boczył się, wyrywał włosy z głowy, a nawet groził, że wyrzuci w mordę szarpanego "złoma" na śmietnik i kupi Play'aka. Część z was skrytykowała postawę Fulko, co było jak najbardziej słuszne, choć nie wpłynęło na jego postawę ani tyci tyci. Złość waszemu mistrzowi pióra przeszła jednak i tak dość szybko, akurat w momencie, kiedy odebrany z serwisu X-ek zamrugał do niego zielonym oczkiem.  Fulko i jego konsola pozostali od nowa kumplami. A że komuś, kogo się lubi, kupuje się od czasu do czasu prezenty, Fulko postanowił zrobić taki prezent swojemu sprzęcikowi. W tym celu udał się do zaprzyjaźnionego centrum handlowego.

Ulubiony hipermarket Fulko zlokalizowany jest w Krakowie. Jest to  sklep, w którym w dziale konsolowym zawsze panuje chaos. Nowości wymieszane są ze starociami. Druga część Gyrosów jest tańsza od pierwszej, tak samo Mass Effect. Na regałach leży co innego, a na kartonikach napisane jest co innego. I te ceny! W ogóle nie przystające do żadnych opisów i metek! Można zrozumieć, kiedy ceny są wyższe niż napisano - wszak robienie w balona klientów to chleb powszedni kolegów handlowców. Ale co, jeśli ceny są niższe? Wtedy tylko się cieszyć i błogosławić nierozgarniętych kierowników odpowiedzialnych za wspomnianą działkę. A w ulubionym hipermarkecie Fulko takich nierozgarniętych kierowników jest na pęczki. Dlatego jest ulubiony.

Na regale cena 59,95, a w czytniku tylko 10 złotych! I tylko kasjerka dziwi się, że jej kasa wybiła tylko dychę. Widać ma więcej oleju w głowie, niż kierownicy działu konsol.

Ale wróćmy do prezentu dla Xboxowego kolegi Fulko. Po przyjściu do sklepu wasz ulubiony felietonista jak zwykle zgarnął połowę zawartości półki do koszyka i pofatygował się do czytnika. Nie musiał chłop długo szukać. Akurat trafił na gustowne wentylatorki służące do chłodzenia rozpalonego wnętrza Xboxa. "Trza by je kupić, coby sprzęt znowu się nie przegrzał i czwarty raz nie zepsuł" - pomyślał wasz protagonista. Zerknął na półkę - cóż, cena niemała -  59,95 zł. Zobaczmy jednak, co pokaże nasz mały przyjaciel czytnik. Oooole!!! I oto nasz mały przyjaciel wyświetlił zaledwie dyszkę. Tym sposobem wentylatorki znalazły nowego nabywcę.

Kolejne łowy udane. W ulubionym hipermarkecie Fulko tradycyjnie bez zmian, czyli  jest bajzel. Nic, tylko się cieszyć i szykować na następne okazje. Póki co, wentylatorki zostały przywiezione do domku i założone na kuperek konsoli. Gdy Fulko teraz gra, wesoło szumią chłodząc z całej siły konsolkę waszego barda. I wszyscy są szczęśliwi, no, może poza panią Fulkową. "Czemu to cholerstwo tak hałasuje! Wyłącz to, albo wypieprzę ten cały majdan przez okno!!!".

Eeeeh, a tak ładnie się chłodziło!

Fulko pisał wcześniej o śmiesznych cenach w:

Sprzęt za dychę
Gry za piątkę

Fulko de Lorche
14 lutego 2011 - 23:22