Kilka miesięcy temu Fulko wspominał wam o wspaniałych "promocjach " w jednym z krakowskich hipemarketów. Wasz mistrz pióra trafił tam na gry na Xboxa 360 w niebotycznie niskich cenach. W sumie za trzy pudełkowe tytuły, wśród których było nawet Gears of War II, zapłacił zaledwie 30 złotych! Fulko słowo "promocje" napisał oczywiście w cudzysłowie, bo nie ma sądzi, by owe drastycznie niskie ceny były wynikiem jakiejś przemyślanej kampanii marketingowej. Ot, burdel po prostu chłopaki mają, i tyle. Świadczy o tym choćby brak jakiejkolwiek informacji o rabacie czy w ogóle całkiem inne ceny naklejone na pudełka z grami. Ale nieważne jak bylo napradę. Ważne, że nadarzyła się wyśmienita okazja do uzupełnienia kolekcji nietanich przecież tytułów na Xboxa 360. To zdarzenie miało miejsce w sierpniu ubiegłego roku.
Minęło trochę czasu. Po artykule Fulko, który obił sie szerokim echem zarówno w kraju, jak i zagranicą, coś się raptem zmieniło. Ulubiony hipermarket waszego protagonisty nagle zracjonalizowal ceny! Wszystkie artykuły konsolowe ni z gruszki, ni z pietruszki zaczęły chodzić po normalnych cenach. Fulko chodził, sprawdzał, przerzucał stosiki, katował czytniki kodów paskowych... i nic! Co się stało? Możliwości jest kilka - albo ktoś ze sklepu przeczytał tekst waszego ulubionego felietonisty i szybciutko zadziałał, albo sprzedawcy sami odkryli babola i naprawili błąd. Jest jeszcze trzecia możliwość - to wy, szanowni czytelnicy po lekturze Gier za piątkę zaczęliście ubiegać Fulko w ogałacaniu z taniochy hipermarketowych półek. Jeśli tak, to jest to zwykłe świństwo i powinniście teraz na kolanach błagać o przebaczenie. I otrzymacie je od ręki. Bo wasz bard was dzisiaj ubiegł, buahahahaha!
Tak, dzisiaj był ten wielki dzień. Przy okazji standardowych zakupów (chleb, mleko, proszek, słownik rosyjsko-polski, magazyn "Wamp" itd.) wasz protagonista zapuścił jak zwykle żurawia na stoisko konsolowe. Trochę się zmieniło. Proszę, proszę, chłopaki mają już gry (a właściwie grę) na kinecta. Ale jest drogo. Mają też zwykłe gry. Oj, też drogo. Na regale są jeszcze charge kity (których Fulko ma już cały worek w domu) oraz stereofoniczne headsety. Cena tych ostatnich: 59,95 zł. Niemało. Coś jednak podkusiło Fulko, by sprawdzić cenę słuchawek w czytniku kodu kreskowego. Bingo!!! Na ekranie wyświetliło się zaledwie 9 złociszy! Nie 59,95 zł tylko 9 zł! Nie było na co czekać i headset znalazł od ręki nowego właściciela.
Fulko wrócił do domu w wyśmienitym humorze. Cóż, headset to nie jakiś super nabytek, ale nie o to tu chodzi. Ważne, że chłopcy z hipermarketu znowu go nie zawiedli. Znowu mają burdel, a to dobrze rokuje na przyszłość. A nuż sie trafi jakaś super okazja, np. konsola w cenie zgrzewki piwa? Wasz mistrz pióra wam mówi: w jego ulubionym hipermarkecie wszystko jest możliwe. I dlatego w następnym tygodniu znów tam pojedzie. A na razie, podłączył swojego nowego headseta do X-a i tylko czeka, by z wami pogadać.
HEJ! Jest tu kto?!!! Czemu nikt się nie odzywa!