To nie jest wpis o gospodarce, polityce, czy polskich mediach, tylko o ludziach których poznałem w grze i o tym, że właśnie z gry dowiedziałem się, w jak trudnej sytuacji sie znalezli. Zdażyło mi się zrobić wpis na gameplay.pl, w którym nie moge uniknąć wzmianki o gospodarce. Mówiąc w skrócie, rzecz dotyczy gry MMO oraz kryzysu w Grecji.
Mimo całej mojej sympatii do Blizzarda i ogromnego szacunku do najpopularniejszej gry MMO na rynku, musze stwierdzić, że jedyne co mnie obecnie trzyma w World of Warcraft, to świetna i zgrana ekipa. W zasadzie być może właśnie to jest miarą dobrej gry MMO. Po 7 latach na rynku nadal dostarcza na tyle zróżnicowanych możliwości, by z dobrymi znajomymi przyjemnie spędzać czas.
No ale nie o Warcrafcie będę dzisiaj pisał... przechodząc zatem do meritum. Od dwóch lat jestem związany z gildią, której założyciele pochodzą z Grecji. Do tej pory sporadycznie wspominali o tym, że sytuacja w ich kraju z miesiąca na miesiąc robi się co raz gorsza, aż pewnego tygodnia zupełnie straciłem ich z oczu. Okazało się, że dwie osoby znalazły się praktycznie na bruku, bez źródeł dochodu i możliwości utrzymania się, trzecia wyjechała w poszukiwaniu pracy na drugi koniec kraju, czwarta trafiła do Irlandii, a piąta loguje się do gry tylko od czasu do czasu, by zobaczyć co słychać, ale absolutnie nie w nastroju do jakiejkolwiek zabawy.
Pisząc te słowa zadaję sobie cały czas pytanie, czy warto w ogóle wrzucać ten tekst na bloga. Wiadomo, że świat bywa paskudny, i nawet dzisiaj łatwo znaleźć zdecydowanie gorsze miejsca do życia niż Grecja. Z drugiej jednak strony jest to sprawa, która jakoś mnie porusza i mimo że dotyczy raczej pośrednio, to czuję potrzebę podzielenia się tym.
Nie będę się tu silił na jakiś specjalnie rozsądny komentarz, mam tylko na dzieję, że fantastyczni ludzie, których poznałem w grze jakoś sobie z tą całą sytuacją poradzą.
[uaktualnienie]
Być może nie wyraziłem sie wystarczająco jasno. Nie chcę się tu brać za bary z ciężkim tematem kryzysu gospodarczego w Grecji. Mój problem jest banalny, aż wstyd o nim pisać, szczególnie kiedy porównuję swoją komfortową sytuację, do tej w jakiej znalezli się moi "internetowi przyjaciele". Ja bowiem nie mam z kim grać, a oni nie mają się z czego utrzymać. Przytłacza mnie skala tego zestawienia.
Kwestie gospodarcze mam z reguły w nosie, bo i tak nie sposób nawet u nas w kraju okreslić gdzie mamy do czynienia z faktycznymi problemami, a gdzie z polityczno-medialną żonglerką. Ten wpis nie jest zatem o gospodarce, tylko o małej grupce konkretnych ludzi, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji, a piszę o nich, bo jest to dla mnie ważne.