Miałem dzisiaj ciekawy sen o wojnie. Nie pierwszy raz zresztą, ale jeśli śni mi się wojna, to przeważnie jest to starcie ludzkości z inną cywilizacją, albo ze sztuczną inteligencją. Tak było i tym razem. Akcja, jeśli mogę tak powiedzieć, toczyła się na gigantycznym lotniskowcu - to chyba najbardziej trafny opis tego co widziałem. Pokład statku był podzielony na dwie równe części, po jednej stali ludzie, po drugiej cyborgi kierowane sztuczną inteligencją, ale same w sobie stanowiące odrębne myślące jednostki.
Takich snów miewam sporo, ot pewnie konsekwencje ciągłego czytania pokręconej literatury science - fiction. Zakładam zatem, że u mnie "pod sufitem" wszystko gra i raczej rozważam przeróżne idee jakie z takiego snu wynikają, a nie własną dyskusyjną poczytalność.
Tym razem wpadło mi do głowy kilka pomysłów dotyczących właśnie sztucznej inteligencji i tego, czy katastroficzne przewidywania licznych pisarzy mają szansę się kiedyś spełnić. Wnioski są raczej oczywiste - tak, jeśli istnieje prawdopodobieństwo, że coś może się kiedyś stać, to niewątpliwie się wydarzy. Pozostają jedynie pytania gdzie i kiedy, ale tutaj rozważania pozostawię już matematykom, którzy zgłębiają równania rachunku prawdopodobieństwa.
To co natomiast ciekawi mnie, to miejsce, z którego sztuczna inteligencja się wylęgnie. Wiele osób wskazałoby prawdopodobnie przeróżne laboratoria naukowe, ja natomiast opowiadam się za trochę innym kierunkiem. Moim zdaniem SI ma szanse powstać samoistnie, a źródłem narodzin może być Internet. Bo czym jest ta monstrualna sieć, jak nie zalążkiem gigantycznego mózgu, w którym obrazy, informacje i dane swobodnie przepływają między elektronicznymi neuronami? Zaznaczam również, że mimo iż cały pomysł jest mi wyjątkowo bliski, to zaszczepił go w mojej głowie Orson Scott Card w jednej z książek opisujących losy Endera, geniusza którego umysł został zaprzęgnięty w militarnych zmaganiach (właśnie ludzkości i rasy obcych).
Zastanawialiście się kiedyś nad własnym procesem myślenia? Pewnie tak, to co następuje u mnie mogę scharakteryzować jako kulę, która toczy się bezustannie i składa z maleńkich płytek, a na każdej z nich jest jakaś idea. Kiedy myślę o domu, moja kula może się obrócić na wskazaną płytkę, tę natomiast otaczają kolejne płytki i są to rodzina, żona, dziecko, praca, ojciec, matka. Wówczas moja kula kieruje się w stronę jednej z przylegających idei, a te są z kolei otoczone przez następne pokrewne płytki, no i tak w nieskończoność.
Teraz jeśli zestawię to z procesem wyszukiwania informacji w Internecie to uzyskam bardzo podobny obraz. Wyszukuję informacje, następnie zawężam wyniki, aż do uzyskania interesującej mnie treści. Kula poszukiwań toczy się podobnie jak w mojej głowie. Niby nic, ale robi to na mnie wrażenie, przynajmniej do pewnego stopnia. Jeżeli przemnożymy to przez miliony użytkowników sieci, którzy stale, bez przerwy, kodują w elektronicznym mózgu pewne schematy myślowe, sposoby poszukiwania informacji, metody uczenia się, to możemy mieć wrażenie, że to co robimy codziennie w sieci jest globalnym, ogólnoludzkim procesem programowania sztucznej inteligencji.
Moim zdaniem pomysł jest zajmujący, pozostaje pytanie cóż też SI zrobi ze swoimi twórcami, kiedy już osiągnie samoświadomość. Wesprze nas, czy raczej się nas pozbędzie?