Przerabianie popularnych serii gier na filmy kinowe w zmasowanej większości przypadków śmierdzi próbą wyciągania pieniędzy od graczy mających złudną nadzieję, że może ktoś wreszcie podejdzie do tematu profesjonalnie i pozwoli doświadczyć przygód ulubionych bohaterów gier ukazanych w nowym wymiarze, z wszelkimi zaletami tego, za co cenimy dobrą kinematografię. Krótko mówiąc, dobre ekranizacje można policzyć na palcach jednej dłoni. Wybaczyłbym brak w tym gronie filmów wybitnych, gdyby nie to, że wśród ekranizacji dużą część stanowi absolutny crap.
Być może kluczem do zmiany sytuacji byłoby wzięcie sprawy w swoje ręce przez samych wydawców gier. Ubisoft poinformował, że otwiera własne studio filmowe, którego zadaniem będzie przenoszenie własnych marek na ekrany kinowe i telewizyjne. Moim zdaniem jest to świetna decyzja, tym bardziej, że studio ma w swoim repertuarze doskonałych kandydatów, co częściowo udowodnił w zeszłym roku filmowy Książę Persji. Dzisiaj wydawcy dysponują tak dużymi funduszami, że wyprodukowanie wysokobudżetowych filmów na podstawie Assassin's Creed czy Splinter Cell nie powinno stanowić wielkiego problemu. Activision czy Electronic Arts też do biednych nie należą.