System Eliminacji Studentów jest aktywowany na mojej uczelni już na początku czerwca, co jak być może zdążyliście zauważyć, odbiło się na częstotliwości zamieszczania przeze mnie w tym tygodniu wpisów. Dzisiejszy miał być poświęcony książce, którą ostatnio przeczytałem, lecz wobec tak podniosłego wydarzenia, jakim dla wielu graczy jest oficjalne potwierdzenie wydania konsolowej wersji „Wiedźmina” nie byłbym sobą, gdybym nie pokusił się o komentarz. Czy gra powtórzy swój sukces na konsolowym rynku? Czy poza pewnymi uproszczeniami w kwestii oprawy wizualnej, twórcy z CD Projekt RED pokuszą się o zmianę poziomu trudności? Mam pewne wątpliwości, zatem zapraszam Was serdecznie do lektury.
Na wstępie pragnę zaznaczyć, że nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia to, na którym sprzęcie zagości nasza rodzima produkcja. Mam szczęście posiadać systemy zarówno od Microsoftu, jak i Sony, zatem wszelkie przemyślenia, które przeczytacie poniżej są wolne od preferencji sprzętowych. Niezmiernie jednak się cieszę, że w „Wiedźmina” będę mógł komfortowo zagrać siedząc sobie wygodnie przed telewizorem nie martwiąc się, że mój antyczny laptop jest za stary, by gra ruszyła choćby przy ustawieniu średniej ilości detali. Na dzisiejszą sensację czekałem od dłuższego czasu, z resztą nawet pobieżna obserwacja poczynań CD Projekt RED dawała powody do podejrzeń, że tym razem przygody Geralta na konsolach zostaną wydane. Gdy pozytywna euforia minęła, spojrzałem na swoją półkę z grami skupiając się na tytułach z gatunku RPG, a mój wzrok zatrzymał się na rewelacyjnym, lecz niedocenionym „Demon’s Souls”. Wtedy zrozumiałem, że twórcy „Wiedźmina” mogą być zmuszeni zastosować zmiany, które w moich oczach, mogą odebrać tytułowi kilka zalet.
Nabywców pecetowej wersji gry wciąż przybywa i pojawiają się głosy na temat wysokiego poziomu trudności. Sam tęsknię za czasami, gdy przejście gier stanowiło pewne wyzwanie, obojętnie czy chodziło o główny wątek opowieści, czy misje poboczne. Dzisiejszy wpis, nie ma być jednak kolejnym zbiorem narzekań miłośnika starych gier, więc pozwolę sobie tylko wspomnieć, że po latach „erpegowej posuchy” swoją przystań odnalazłem właśnie w świecie „Demon’s Souls”. Tytuł ten nie jest pozbawiony drobnych niedociągnięć, lecz satysfakcja z pokonywania trudniejszych przeciwników i wymyślania taktyk, z nawiązką je wynagradza. Dlatego też bardzo kibicowałem „Wiedźminowi”, gdy przeczytałem, że tak lubiana przeze mnie japońska produkcja stanowiła pewne źródło inspiracji dla naszych rodzimych twórców. Nie jestem typem gracza, który ma ambicje przechodzić na czas "Mirrors Edge", lecz lubię gdy elektroniczna rozrywka stawia przede mną pewne wyzwanie.
CD Projekt wchodząc z „Wiedźminem” na rynek konsolowy zapewnia, że merytoryczne aspekty gry nie zostaną uszczuplone, a wręcz przeciwnie, pojawią się w niej nowe elementy. Zmianom ulegnie natomiast praca kamery, interfejs oraz sterowanie, co swoją drogą mnie trochę dziwi, skoro w wersję pecetową można grać na padzie od Xboxa 360. Twórcy zapewniają także, że dadzą z siebie wszystko, by oprawa wizualna była możliwie jak najbardziej zbliżona do oryginalnej. Sam przywiązuję do tego jednak mniejszą wagę. Dopóki będę miał poczucie, że twórcy faktycznie się postarali i ewentualne ograniczenia leżą po stronie sprzętu, a nie słabej optymalizacji kodu gry, wyglądem konsolowego „Wiedźmina” przejmować się nie zamierzam. Wspomniany już przeze mnie wysoki poziom trudności, może być jednak przeszkodą z marketingowego punktu widzenia i obawiam się, że w połączeniu z wprowadzeniem ujednoliconego systemu osiągnięć, może dojść do pewnych cięć. W wersji na PC problemu nie ma i decydujemy sami, czy gra ma być wyzwaniem, czy też nie. Twórcy zaś ustalając skalę nie musieli sugerować się trendami, do których przyzwyczajony jest przeciętny Amerykanin. Mam jednak nadzieję, że się mylę – w przypadku wersji pecetowej, ekipa z CD Projekt RED wielokrotnie powtarzała, że stworzyli grę tak, by była wyzwaniem, a nie interaktywnym filmem.
Druga sprawa jest dość prozaiczna, choć mimo wszystko będzie dla mnie pewnym minusem wersji konsolowej. I w tym przypadku mam jednak nadzieję, że przyjemnie się rozczaruję. A tą niepokojącą kwestią, przynajmniej dla polskich graczy, jest cena. Jestem pewien, że będzie wyższa, niż w przypadku wersji pecetowej, na której nie ma problemu wykupienia drogich licencji. W sklepie gram.pl, który był głównym dystrybutorem „Wiedźmina 2” na PC, pojawiła się już możliwość złożenia zamówienia przedpremierowego za kwotę 179 zł. Jest to mniej, niż w przypadku niektórych zachodnich pozycji, lecz w porównaniu z ceną 80 zł na PC, pewien niesmak pozostaje. Obawiam się również, że wielu graczy okrzyknie CD Projekt zachłanną firmą, chcącą się wzbogacić na biednych posiadaczach konsol zapominając, że rynkiem rządzą dość brutalne prawa, a sam producent gry często nie ma na takie rzeczy wpływu.
Niemniej jednak, jeśli do czasu wydania wersji konsolowej nie uda mi się wymienić swojego antyku na coś nowego, „Wiedźmin 2” zapewne zagości u mnie w domu w wersji konsolowej. Mam nadzieję, że deklaracje naszych rodzimych twórców okażą się prawdą i poza kosmetycznymi zmianami produkt, który otrzymają posiadacze Xboxa 360, będzie wierny swojemu pierwowzorowi z PC. W dobie upraszczania gatunku RPG, „Wiedźmin 2” może stać się świetnym wyborem dla fanów gatunku, posiadających sprzęt Microsoftu. Na PlayStation 3 i Xboxa 360 wychodzi również w tym roku „Dark Souls”, który podobnie jak swój poprzednik, będzie kontynuował tradycję rozgrywki niewybaczającej graczowi błędów. Jedno jest pewne – biorąc jeszcze pod uwagę nadchodzący „Skyrim”, miłośnicy miecza i magii mają w tym roku, w co pograć.