Uncharted 4 jest grą naprawdę znakomitą i chyba najlepszą częścią serii. Dlatego oczekiwania wobec jej samodzielnego dodatku. Ostatnio miałem okazję sprawdzić jak gra się zapowiada, więc postanowiłem opisać dla Was swoje wrażenia.
Na evencie zorganizowanym przez PlayStation Polska, który odbył się w Warszawie, miałem okazję zagrać w kolejną grę spod znaku Uncharted, a właściwie w samodzielny dodatek do czwórki. Na miejscu udostępniono mi fragment rozgrywki, którego ukończenie zajęło mi około 40 minut. Dodatek The Lost Legacy, po polsku znany jako Zaginione Dziedzictwo, zabierze nas w podróż do Indii. Po raz pierwszy w historii serii, w grze nie wcielamy się jednak w Nathana Dreake’a. Główną bohaterką jest tu bowiem znana fanom Chloe Frazer, a towarzyszy jej Nadine, którą poznaliśmy w Uncharted 4.
Fabuła tradycyjnie kręci sie wokół poszukiwania starożytnego artefaktu, tym razem powiązanego z mitologią indyjską. Oczywiście, poza parą poszukiwaczek przygód, tradycyjnie skarbu poszukuje również zły człowiek dowodzący małą prywatną armią. Miłośnicy serii odnajdą więc tu wszystko, co lubią – zagadki i poznawanie zaginionych kultur, sekwencje wspinaczki i platformowe oraz dużo taktycznego strzelania z chowaniem się za osłonami. W kwestii eliminowania przeciwników, twórcy postarali się jednak mocniej poszerzyć możliwości skradania się i załatwiania sprawy po cichu. Daje to graczowi więcej swobody, z resztą to właśnie na elastyczność rozgrywki wyraźnie postawiono tu nacisk.
W udostępnionym na pokazie fragmencie gry miałem bowiem możliwość poruszania się samochodem terenowym po dużej przestrzeni, gdzie w dowolnej kolejności mogłem odwiedzać starożytne ruiny i rozwiązywać zagadki, a po drodze natrafiałem na przeciwników i znajdźki. Podczas prezentacji, zaproszony przedstawiciel studia Naughty Dog podkreślał, że starano się jeszcze silniej stawiać na swobodę, niż w czwórce. I faktycznie odczułem to podczas testowania rozgrywki. Ponadto zwróciłem uwagę na kilka naprawdę fajnych aspektów.
W Uncharted: Zaginione Dziedzictwo nie ma znanych z sandboksów znaczników pokazujących gdzie mamy się udać. Zamiast tego, mamy tu mapę, na której Chloe własnoręcznie zaznacza ołówkiem interesujące miejsca. Gdy korzystamy z mapy, kamera robi na nią efekowny najazd znad ramienia bohaterki. Początkowo zastanawiałem się, czy rozwiązanie z mapą nie będzie nieco uciążliwe, jednak lokacje zostały zaprojektowane z taką dbałością o szczegóły, że bez problemu rozpoznajemy charakterystyczne punkty. Warto przy okazji dodać, że grafika jak zwykle stoi na najwyższym poziomie – przebijające się przez roślinność i odbijające w wodzie promienie słońca kilka razy powodowały, że zatrzymywałem się, by podziwiać widoki. Jako, że projektowaniem interfejsów użytkownika zajmuję się zawodowo, przywiązuję do tego wagę grając w gry, a w tym wypadku patent z mapą, sprawdził się świetnie i dodaje klimatu.
Fabułę poznajemy nie tylko podczas jak zawsze świetnie wyreżyserowanych przerywników filmowych, lecz także podczas wspólnego podróżowania z naszą towarzyszką. Ten patent, który znalazł się m.in. w Final Fantasy XV, sporo wnosi do przedstawianej opowieści i powoduje, że bardziej zżywamy się z postaciami. Sama Chloe przeszła pewne zmiany – nie jest już to bezczelna, nastawiona na zysk złodziejka, a bardziej doświadczona poszukiwaczka przygód. Oczywiście budzą się tu pewne skojarzenia z Larą Croft, co nie jest jednak niczym złym.
Ostatnia kwestia na którą zwróciłem szczególną uwagę, to projekt lokacji. Były one dużo ciekawiej zaprojektowane, niż w otwartym fragmencie znanym z Uncharted 4. Dużo roślinności, rzeczki, pagórki, wąwozy i przesmyki – wszystko tu urozmaicało eksplorację i powodowało, że czułem się jak odkrywca. Zwłaszcza, że w przedstawionym fragmencie mapa była naprawdę spora. W pewnym momencie wspiąłem się na wysoką wieżę, gdzie rozwiązując zagadkę, oznaczyłem na mapie widniejące w oddali małe świątynie. Bez żadnych ekranów doczytywania, do wszystkich tych miejsc mogłem później dotrzeć, a skala tych ruin robiła naprawdę duże wrażenie.
W tym momencie o Uncharted: Zaginione Dziedzictwo mogę powiedzieć tyle, że fani się na pewno nie zawiodą. Naughty Dog znowu dało radę i po prostu dostaniemy więcej tego, co było dobre w Uncharted 4: Kres Złodzieja. Ja sam nie mogę się już doczekać 23 sierpnia – na ten dzień datowana jest bowiem polska premiera gry. Zagadką pozostaje oczywiście długość rozgrywki. Przedstawiony mi fragment nie pozwalał w żadnen sposób na określenie jak długa będzie cała gra. Na koniec dodam jeszcze, że gra będzie w pełni spolonizowana, a głosy nagrano na równie dobrym poziomie, co w poprzednich odsłonach serii.
Gra dostępna będzie tylko na konsoli PlayStation 4. Na PS4 Pro zobaczymy wyższą rozdzielczość i HDR. Warto jeszcze wspomnieć, że do gry dołączony będzie co-op i multiplayer z Uncharted 4, wraz ze wszystkimi dodatkami DLC. Dzięki temu społeczność grająca w ten tytuł przez sieć trochę się odświeży.