Crysis 2 - na siłę na modłę Call of Duty i na konsole. PO CO? - Łosiu - 6 czerwca 2011

Crysis 2 - na siłę na modłę Call of Duty i na konsole. PO CO?

Łosiu ocenia: Crysis 2
70

Far Cry a potem Crysis były produktami wyjątkowymi przede wszystkim ze względu na dowolność jaką pozostawiały graczom. Do naszej dyspozycji był cały obszar wysp na jakich rozgrywały się wydarzenia obu tych produkcji. Co więcej, akcja nie prowadziła nas po sznurku w jedno miejsce, gdzie musieliśmy stoczyć jakąś walkę.  Wręcz przeciwnie, mogliśmy uderzyć na przeciwników z dowolnej strony, nawet z powietrza np. na lotni, wjechać w sam środek miasteczka rozpędzonym samochodem i wysadzić stację benzynową, lub po cichu przeniknąć szeregi wroga i wymordować go jeden po drugim. Dla była to istna magia, raj kreatywności i zabawy konwencją … niestety już utracony.

Nastała era ograniczonych sprzętowo konsol, Crysis na PC nie sprzedał się tak jakby chcieli tego jego twórcy i jako część drugą zaserwowano nam tunelo-shooter na modłę Call of Duty, czyli idź w lewo, potem w prawo, tam wypadnie 3 kolesi, tu będzie ich ciągły respawn, aż do momentu gdy odpali się skrypt itd. Nędza panowie i panie. I na tym właśnie mógłbym zakończyć całą moją recenzję, ale chyba należy Wam się nieco więcej argumentów za i przeciw:

NA PLUS:

  • Poprawione funkcje obsługi nano-skafandra czy jak to ustrojstwo się po naszemu nazywa. Szybkie bieganie włącza się automatycznie jak chcemy biec, widok taktyczny itp. Do tego mini system ulepszeń w zależności od własnych upodobań.  
  • Ładna grafika, najładniejsza z konsolowych schooterów, na PC też jedna z lepszych z swojej klasie… ale zaryzykowałbym stwierdzenie, że w Crysis: Warhead na max detali w DX10 było lepiej. Stagnacja, ale na najwyższym możliwym poziomie.
  • Nawet niezła fabuła i motyw z obcymi ponoszącymi się po ziemi i panem Hagreavem, stojącym za skonstruowaniem naszego kombinezonu. Kilka niezłych scenek z walącymi się budynkami i wartką akcją. Takie niby z CoD.

 NA MINUS:

  • Graficzna stagnacja – gdyby nie pakowanie się na siłę w leciwe już konsole mogło być spektakularnie. A tak to jest tak jak było przed laty.
  • Syndrom Call of Duty. Idziesz jak po sznurku i strzelasz gdzie każą. Tam coś wybucha, tu coś się wali, szybko biegniesz… tunelem itd. itd. No ile można. Było tak dobrze, duża dowolność, możliwość wyboru, swoboda poruszania się, a tu wykastrowano wszystko do „idź za strzałką”. FAIL.

W zasadzie tyle mam do powiedzenia w tym temacie. Można by się porozpisywać o broniach, czy trybie multiplayer, ale nie okłamujmy się. Dla większości, w tym i mnie, Crysis to fajny single-player, a częścią drugą, choć samą w sobie niezłą, jestem nieco zdegustowany. Gra straciła coś dlaczego była wyjątkowa, a stała się kolejną konsolową strzelanką.

Przez pryzmat Crysis i Crysis: Warhead - duży zawód.
Łosiu
6 czerwca 2011 - 17:23