Liam Neeson szuka Tożsamości - eJay - 21 czerwca 2011

Liam Neeson szuka Tożsamości

Doktor Martin Harris przyjeżdża z żoną do Berlina na ważną konferencję naukową. Kieruje się do hotelu, zostawia wybrankę w recepcji i wraca po bagaż na lotnisko taksówką. Ta bierze udział w potężnym wypadku. Bohater ledwo uchodzi z życiem, w szpitalu spędza 4 dni będąc w stanie śpiączki. Po przebudzeniu postanawia spotkać się z zaniepokojoną żoną. Kobieta nie poznaje go, mało tego, jakiś mężczyzna ewidentnie zajął jego miejsce. Nieznajomy zarzeka się, że nazywa się tak samo jak główny bohater. Posiada odpowiednie dokumenty, wykształcenie, nawet pamiątkowe zdjęcia z małżonką. Nie mając przy sobie choćby świstka potwierdzającego tożsamość Harris postanawia dociec, kto mu ją ukradł i dlaczego.

Film Jaume Colleta-Serry przez pierwsze pół godziny tworzy niezwykle gęsty klimat osaczenia. Bohater zagrany przez Liama Neesona z kochającego i szczęśliwego męża przekształca się w osobę na skraju załamania psychicznego, podkreślonego przez nieudane próby nawiązania kontaktu z żoną, środowiskiem badaczy i obsługą hotelu. I to w ciągu dosłownie kilku scen. Nikt nic nie wie, a wszystkie poszlaki wydają się potwierdzać wersję "Martina Harrisa drugiego". Neeson nie czeka i bierze sprawy w swoje ręce.

Tożsamość rusza z kopyta, ale potem już jest coraz gorzej. W finale historii koncept poszukiwania własnego "ja" zalicza megafaila, przypominającego dowolną walkę na moce w Dragonballu. Po drodze odzywają się co prawda takie klasyki jak Frantic, Tożsamość Bourne'a, czy Pamięć Absolutna, jednak do tych dzieł Tożsamości brakuje w rzeczywistości bardzo dużo. Kogo to wina? Moim zdaniem ciała dał reżyser, który musiał odfajkować kolejne sceny akcji i rozwlekł fabułę do prawie 2 godzin. Do szeroko reklamowanych podobieństw Taken (Uprowadzonej) ustosunkuję się w ten sposób: obok Taken ten film nawet nie stał, ciężko byłoby mu się załapać nawet na półkę niżej.

Żal przede wszystkim niewykorzystanej obsady. Liam Neeson, Diane Kruger, Bruno Ganz (Hitler z Upadku) i Frank Langella momentami chyba sami nie wiedzą, co w tym przedsięwzięciu robią. Jedyne na co można rzucić okiem to dobrze zilustrowany Berlin, w połowie nowoczesny, w połowie tekturowy po erze NRD. Obstawiam, że za 2-3 lata Tożsamość będzie hitem w poniedziałkowym paśmie na Polsacie.

OCENA 4/10 (głównie za Berlin i pierwsze pół godziny)

BTW. Jak na akcję osadzoną w Niemczech to strasznie mało tu Turków.

eJay
21 czerwca 2011 - 11:20