Dzięki ostatniemu singlowi „Hollywood Hills” i wyczynom polskich stacji radiowych, Sunrise Avenue stało się nieco lepiej rozpoznawalne. Kwestią czasu jest jednak, gdy znowu wszyscy „czasowi” fani zmienią swój obiekt zainteresowań. Ja chciałbym jednak przypomnieć pierwszą płytę tego fińskiego zespołu „On the Way to Wonderland” i być może zachęcić do głębszego zainteresowania się dorobkiem grupy.
Zamiast opisywać ogólnie cały krążek chciałbym trochę inaczej ugryźć temat i napisać kilka słów o każdym zamieszczonym utworze. Nie jestem specjalistą od muzyki, więc będą to bardziej odczucia zwykłego słuchacza, który jest jednym z wielu. Nie znam się na tyle, by rozpoznawać wszystkie instrumenty, style, przejścia, techniki i zauważać wady i potknięcia wokalistów. Wolałem to od razu napisać. Tak więc zaczynamy.
1. Choose to Be Me
Płytę otwiera dynamiczny utwór o bardzo ciekawym tekście i rytmie. Teoretycznie w tym momencie przeciwnicy takiego typu muzyki mają już doskonały powód, żeby zrezygnować z dalszego słuchania. Warto jednak się przełamać, bo specyficzny głos artysty i zachęcający do podśpiewywania refren dobrze wróżą na przyszłość. To be free to be my way!
2. All Because of You
Piosenka zaczyna się trochę w stylu Blink 182, ale szybko nabiera własnego, bardziej oryginalnego brzmienia. Znowu to głos artysty i tekst są na pierwszym planie, a muzyka tworzy dobre tło do słuchania przekazu. Tekst może nie jest porywający, ale jako romantyczny utwór „All Because of You” sprawdza się całkiem przyzwoicie.
3. Sunny Day
Sunrise Avenue trochę zwalnia i przy trzecim utworze daje okazję do wsłuchania się w spokojniejszą melodię. Świetny refren nie śpiewany przez głównego wokalistę wpada w ucho. Najlepiej słucha się go o poranku w słoneczny dzień, gdy świat dopiero budzi się do życia, a my musimy już zasuwać do autobusu. Ostatnio jest jednak dość przekorny i go pomijam, żeby nie drażnić się jeszcze bardziej (dzięki deszcz!)
4. Diamonds
Jeden z ostrzejszych kawałków na płycie. Idealny dla osób skonfliktowanych ze swoją drugą połówką, co można wywnioskować chociażby z tekstu. Ciekawe jest przejście od zwrotki do refrenu. Właśnie ono najbardziej zapada w pamięć.
5. Heal Me
Jeden z głównych punktów programu i jedna z bardziej znanych piosenek. Spokojna melodia, niski głos, wart posłuchania tekst. Heal Me świetnie słucha się nocą, dobrze sprawdza się też przy zadumie. No i ma refren, który wpada w ucho i nadaje się do wspólnego zaśpiewania z wokalistą. I to powtarzane „could you” , jakoś tak hipnotyzująco wymawiane. Aż chce się nauczyć pytać w podobny sposób.
6. It Ain’t The Way
A to utwór, który dość niespodziewanie szybko przebił się do mojej czołówki najczęściej słuchanych w ostatnim czasie. Fantastyczna melodia, rytm i charakterystycznie zaśpiewany tekst wbijają ten kawałek w głowę i sprawiają, że wraca on co jakiś czas. Jak ktoś nie lubi prześladujących piosenek to powinien unikać.
7. Make it go Away
Siódemka specjalnie szczęśliwa dla albumu nie jest, bo akurat pod tą cyfrą ukrywa się trochę słabszy kawałek. Refren nieco zbyt wyciągany, trochę nazbyt oryginalny rytm melodii i trudne do zrozumienia przejścia między zwrotką, a refrenem. Na plus fragmenty, gdy mamy samą melodię, mogłyby być dłuższe.
8. Destiny
Intrygujący utwór, który wyróżnia się na tle innych. Jednocześnie przez to może być trudno go zaakceptować wielu fanom zespołu. Sam mam wrażenie, że ten kawałek jest trochę w stylu fińskiego disco polo, zarówno pod względem melodii jak i tekstu. Zaczyna się „wakacyjnie”, potem taki śpiew w stylu country (gram skojarzeniami w tym momencie). Potem nagle dziwne wyciąganie i refren…w stylu właśnie disco polo.
9. Fairytale Gone Bad
Po ósmym kawałku przychodzi klasyk, stary przebój zespołu. Genialny do śpiewania tekst, prosty i wpadający w ucho rytm i fantastyczne przejścia ze zwrotki do refrenu. Tell them it’s me who made you sad…
10. Only
Atmosfera wciąż pozostaje nie najlepsza, a dziesiąty kawałek ją utrzymuje. Znowu prosty rytm, choć melodia nie jest już tak jednostajna. Mocne przejście między zwrotką a refrenem, ale całość nie wpada już tak w ucho. Mimo to jest w porządku.
11. Into the Blue
Osobisty faworyt, mój czarny koń tej płyty. Into the Blue zachwyca spokojną melodią, genialnie pasującym do tekstu głosem artysty i samym rytmem. Uwielbiam puścić sobie ten utwór, gdy jest chwila spokoju. Idealny, aby się odprężyć. Fantastyczny, zarówno w momentach śpiewu wokalisty jak i przy samej melodii. Każdy krążek powinien mieć taki odmienny od reszty kawałek. Dzięki temu słuchacz może go wybrać sobie, gdy nie ma nastroju na bardziej dynamiczne melodie.
12. Romeo
Specyficzna piosenka, który podoba się dopiero po pewnym czasie. Początkowo był w dolnej połówce mojej klasyfikacji, ale stopniowo piął się w górę. Dzisiaj jest w czołówce. Mocny, dynamiczny refren, odpowiednio wykorzystane zdolności wokalne przez artystów. Bardzo podobają mnie się też przejścia od refrenu do zwrotki.
13. Fight Til’ Dying
Jeden z bardziej dynamicznych utworów na całej płycie. Żywiołowy, już od pierwszych sekund wpada w ucho. Szczególnie podoba mnie się melodia w refrenie, choć wiem, że malkontenci wytkną tutaj tekst na poziomie przeciętnego boysbandu. Cóż, nie wszędzie liczy się przesłanie.
14. Wonderland
Na zakończenie tytułowy „Wonderland”. Powoli się przekonuję do tego kawałka, ale osobiście nie jestem nim zachwycony. Zaczyna się spokojnie, głównie słychać głos. Potem melodia powoli nabiera tempa, ale mam wrażenie jakbym jechał samochodem na dwójce przy sześćdziesięciu kilometrach na godzinę. Aż chce się wreszcie zmienić bieg i ruszyć do przodu. Potem wchodzi perkusja i całość nabiera tempa. Ale wciąż nie jest to utwór porywający. I nagle, REFREN! Mocny, szybki, głośny refren, który pojawia się znikąd. Rewelacyjny nie jest, ale ratuje piosenkę w moich oczach.
W ogólnym rozrachunku to bardzo dobra płyta. Towarzyszy mi ostatnio często i przy odpowiednim nastroju wydaje się wręcz idealna. Polecam każdemu.