Bezkrwawa broń - historia życia Eddiego Adamsa - Strider - 12 sierpnia 2011

Bezkrwawa broń - historia życia Eddiego Adamsa

Choć może to dziwnie zabrzmieć, po raz pierwszy w życiu wybrałem się do kina "w ciemno", nie tylko nie znając gatunku filmu na który idę, ale wręcz  z trudem kojarząc jego tytuł. Spotkany przypadkiem na ulicy kolega zapytał się, czy nie wybiorę się do kina, bo ma sześć darmowych biletów, ale idą tylko trzy osoby. Bez dłuższego zastanawiania zgodziłem się - nie co dzień odwiedza się w końcu międzynarodowe festiwale filmowe. Równie przypadkowo jak zdobyłem bilet okazało się, że miałem możliwość obejrzenia prawdopodobnie najbardziej poruszającego filmu dokumentalnego ostatnich lat.

Bezkrwawa broń to historia życia Eddy'ego Adamsa, jednego z najbardziej cenionych fotografów i fotoreporterów na świecie. Poprzez wspomnienia jego przyjaciół, znajomych, zdjęcia i fragmenty filmów dokumentalnych śledzimy historię jego podróży po świecie, w trakcie których brutalnie prawdziwymi zdjęciami starał się on zawsze walczyć o "lepszy świat".

Odkąd tylko powstała w mojej głowie myśl napisania kilku słów na temat obrazu Susan Cooper wiedziałem, że nie może to być recenzja - ten film zdecydowanie przerasta moje skromne umiejętności pisarskie. Gdy zaczynałem pisać ten tekst, miałem zamiar po prostu opisać krótko swoje uczucia po obejrzeniu Bezkrwawej broni. Okazało się jednak, że i to zadanie przerosło moje umiejętności: choć staram się ze wszystkich sił, nie jestem w stanie opowiedzieć Wam w jakim stanie ducha pozostawił mnie seans. Za każdym razem gdy myślę o filmie, przed oczami staje mi jedno ze zdjęć wykonanych przez Adamsa w czasie wojny w Wietnamie. Zdjęcie, które zawiera w sobie wszystkie emocje, jakie ożywają w nas, gdy śledzimy historię życia jego autora. Porzuciłem więc  z góry skazane na klęskę próby opisu moich uczuć, a zamiast nich, umieszczam ponizej fotografię, która przyniosła Adamsowi Nagrodę Pulizera, a w opinii wielu przyczyniła się również do zakończenia wojny w Wietnamie.

1/500 sekundy. Tyle mniej więcej czasu potrzeba, aby pocisk wystrzelony z bliska trafił w głowę ofiary i przeszedł przez nią na wylot. Nie sposób tego dostrzec - ludzkie oko nie rejestruje ruchów o czasie trwania poniżej sekundy. 1/500 sekundy - tyle dokładnie uchwycił Adams na zrobionym przez siebie przypadkowo zdjęciu. Moment, gdy kula wystrzelona przez Nguyena Ngoc Loana przebiła się już do mózgu partyzanta Nguyena Van Lema, ale nie zdążyła jeszcze wyjść na zewnątrz. Moment śmierci, przedstawiony brutalniej i dosłowniej niż w jakimkolwiek innym dziele sztuki. 1/500 sekundy, która zawiera w sobie cały bezsens i okrucieństwo wojny. 1/500 sekundy, która nękała Adamsa przez całe życie. I która nękać będzie i Was.

Bezkrwawa broń to historia wyjątkowa, którą należy poznać bezwzględnie - porusza, zmusza do refleksji, lecz również bawi. Film jest tak pełen sprzeczności, jak jego bohater - bezlitosny wobec siebie artysta, kochający tak swoją rodzinę, jak i dobrą zabawę, przez całe życie nawiedzany przez obrazy, których świadkiem był w trakcie trzynastu relacjonowanych przez siebie wojen. Dręczony przez swoje zdjęcia. Nękany przez 1/500 sekundy, która wywołała masowe protesty przeciwko wojnie i zmieniła bieg historii...

Strider
12 sierpnia 2011 - 00:04