Pytanie otwarte: Czy konsole przenośne tracą na znaczeniu? - Antares - 3 września 2011

Pytanie otwarte: Czy konsole przenośne tracą na znaczeniu?

Miniaturowe maszynki do grania zawsze darzyłem wyjątkowym sentymentem. Moja przygoda z grami konsolowymi zaczęła się bowiem od poczciwego, grubego „Game Boya” z monochromatycznym ekranem, a miało to miejsce pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Nabijając impulsy na połączeniu modemowym z wypiekami na twarzy czytałem, na nieistniejącej od wielu lat polskiej stronie Final Fantasy Garden, zapowiedzi kieszonkowej odsłony „końcowej fantazji” wydanej w Japonii na nowopowstałej konsoli WonderSwan Color. Nie śniło mi się wtedy, że osiem lat później na PSP zagram w „Final Fantasy: Crisis Core” z oprawą audiowizualną przewyższającą to, co komputery osobiste mogły zaoferować w 2000 roku. Game Boy, Game Boy Color, Game Boy Advance, Nokia NGage i wreszcie PSP i NDS; przenośne konsolki towarzyszyły mi zawsze na co dzień i na wyjazdach. Wobec wielu rozczarowań wysokobudżetowymi hitami generacji HD, innowacyjne i atrakcyjne fabularnie tytuły z DSa takie jak „999” czy serie „Professor Layton” i „Ace Attorney” stawiam wyżej niż kolejne odsłony „Call of Duty”. Z wielką nadzieją obserwowałem rynkowy rozwój 3DSa i zapowiedzi PS Vita. I wszystko to szlag trafił wczoraj, gdy na swoim nowym i zarazem pierwszym telefonie z Androidem zagrałem w kilka popularnych tytułów.

Zanim pomyślicie, że ostatnie kilka lat spędziłem pod kamieniem pozwolę sobie na małe wyjaśnienie. Moim ostatnim telefonem był model SonyEricsson Xperia X1. Pomimo iż jest to trzyletnia konstrukcja, wyposażony jest w procesor, który w porównaniu z nowymi telefonami ze średniej półki cenowej wciąż dobrze się trzyma. Zaletą i jednocześnie wadą tego modelu był Windows mobile 6, porzucony przez Microsoft i użytkowników niczym tonący okręt. System ten może się poszczycić dobrą ilością aplikacji użytkowych i brakiem ciekawych gier. Ponieważ do zabawy w podróży służył mi NDS na zmianę z PSP, Xperia bardzo dobrze sprawowała się jako mobilne biuro. Zdarzało mi się nawet z jego pomocą pisać i edytować swoje artykuły. Niestety nasza współpraca zakończyła się dość smutno – wysuwana klawiatura qwerty szwankowała od jakiegoś czasu, a ekran dotykowy (oporowy) zechciał się rozwarstwić i wylać po prawej stronie, czyli akurat tam gdzie w Windowsach znajduje się suwak do przesuwania okienek aplikacji i bardzo przydatny przycisk „zamknij”.

Mało rozmawiam przez telefon i sprytnie korzystam ze wszystkich usług zmniejszających koszta, więc od lat dobrze sobie radzę z numerem na kartę. Ma to jednak taką wadę, że zamiast przepłacić za dobry telefon w salonie (lub z niskim abonamentem wziąć coś średniego za złotówkę) raz na jakiś czas muszę się bardziej wykosztować na nowy ze sklepu. Decyzję o wyborze platformy i modelu podjąłem już dawno, o czym szerzej napiszę w którymś z najbliższych tekstów. Wybór padł na Samsunga Galaxy S, który być może nie jest najmłodszy, ale wciąż posiada lepsze „bebechy” niż wszystkie androidowe modele ze średniej półki, a nawet iPhone 4.

Pierwszą rzeczą, którą zrobiłem po odpaleniu nowej zabawki był zakup i instalacja „Order & Chaos”. O prawdziwym MMORPG w który mógłbym pograć wszędzie poza domem w zasięgu WiFi marzyłem od dawna, a że Gameloft skopiował wiele motywów z mojego ukochanego „World of Warcraft” tytuł ten sprawił, że nieco zwątpiłem w rynek konsol przenośnych. Dwadzieścia złotych za pełną wersję gry i trzy darmowe miesiące abonamentu, który z tego co wyliczyłem wypada i tak śmiesznie tanio poniżej 4 zł za miesiąc. To ponad dziesięć razy mniej niż „WoW”. Dodajmy do tego tysiące genialnych w swojej prostocie „popierdółek” pokroju „Angry Birds”, w których porcjowanie rozgrywki idealnie dopasowane jest do grania w terenie. Wiele z nich jest darmowych, lub kosztuje grosze. Czy wydanie ponad 150zł na grę na 3DS po którą na dodatek musimy kupić w sklepie i nosić przy sobie na fizycznym nośniku nie kłóci się trochę z tą ideą?

3DS kosztował w dniu polskiej premiery ponad 1000zł. Nintendo wobec relatywnie słabej sprzedaży platformy na świecie obniżyło ceny i teraz możemy go nabyć już za niecałe 700zł. Niemniej jednak brak dobrych gier zniechęca do zakupu pomimo obniżki. PS Vita zapowiada się bardzo dobrze i ma mieć przystępną cenę, ale wciąż będzie tylko (a może aż) dedykowaną konsolą do grania, której przeciętny użytkownik nie będzie miał przy sobie zawsze i wszędzie. Czy telefony komórkowe mają szansę wyprzeć handheldy na dobre? Wiadomo, że najwięcej zależy od twórców gier ale nic nie stoi na przeszkodzie, by Peter Molyneux zrobił kolejne Fable na Windows Mobile 7. Nintendo nadal pozostanie ze swoimi wiernymi deweloperami, ale np. Capcom od dawna tworzy gry na platformy Apple i świetnie mu to wychodzi. Z resztą Gameloft tworzący produkcje mocno inspirowane hitami z dużych platform jak narazie dostarcza posiadaczom Androidów i iPhone'ów  mnóstwo solidnych gier.

Antares
3 września 2011 - 23:58

Czy uważasz, że smartfony wyprą z rynku konsole przenośne?

Nigdy do tego nie dojdzie. Boom na gry na komórkach w końcu minie. 3,8 %

Oba typy urządzeń będą egzystować obok siebie. 31,5 %

Może nie wyprą, ale zapewne mało kto będzie grać na handheldach. 52,3 %

Nikt nie będzie grać na handheldach, albo handheldy następnej generacji będą mieć funkcje telefonu. Nintendophone? 10,8 %

Nie mam zdania. 1,5 %