Pierwsze wrażenia – BloodRayne: Betrayal rzuca wyzwanie graczom - Hed - 9 września 2011

Pierwsze wrażenia – BloodRayne: Betrayal rzuca wyzwanie graczom

Kiedy w sieci pojawiły się materiały z nowej odsłony serii BloodRayne fani byli dość zaskoczeni i rozczarowani. Okazało się bowiem, że BloodRayne: Betrayal to komiksowa, dwuwymiarowa bijatyka, za którą odpowiada studio Way Forward Technologies, autorzy A Boy and His Blob i Contra 4. Czy taka zmiana stylistyki wyszła serii na dobre?

W BloodRayne: Betrayal wcielamy się w tytułową bohaterkę, która przypuszcza szturm na mroczny zamek w towarzystwie żołnierzy z organizacji Brimstone Society. Twierdza została opanowana przez pomioty ciemności, więc okazji do walki nie zabraknie. Przygodę podzielono na kilkanaście poziomów, składających się z potyczek i elementów platformowych.

Ekipa z Way Forward Technologies specjalizuje się w dwuwymiarowych platformówkach i widać to już na pierwszy rzut oka. BloodRayne: Betrayal zachwyca od strony wykonania – świetne są zarówno bogate, komiksowe tła, jak i sposób poruszania się postaci. Tak płynnej i dobrze zrealizowanej animacji dawno nie widzieliśmy. Duże brawa dla grafików i artystów.

Nowy BloodRayne nie ma wiele wspólnego z poprzednimi odsłonami serii – jeśli nie liczyć głównej bohaterki, uniwersum i dużej ilości przelewającej się krwi. Betrayal nie przypomina więc dotychczasowych przygód Rayne i kieruje skojarzenia w stronę tradycji japońskich. To po prostu bardzo szybki, widowiskowy i, nie ukrywajmy, wymagający hack ‘n slash 2D.

W skórze wampirzycy korzystamy z podstawowego ataku, wślizgu oraz krwiopijczych tendencji. Wysysając krew z ogłuszonego przeciwnika regenerujemy życie bohaterki lub zamieniamy wroga w żywą, biologiczną bombę, którą można zdetonować w dowolnym momencie. Rayne dysponuje także podręcznym pistoletem – w tym przypadku mamy ograniczoną amunicję.

Opanowanie wszystkich ataków dostępnych w grze wymaga nie lada zdolności, ale za to gwarantuje satysfakcję. Bitwy wyglądają widowiskowo, a przeciwnicy są dosłownie rozrywani na strzępy. Produkcję ukończą jednak tylko najlepsi gracze – połączenie wymagających potyczek z trudnymi elementami platformowymi wystawi na próbę umiejętności każdego z nas.

Czy warto zagrać w BloodRayne: Betrayal? Wydaje się, że tak, bo to jedna z najładniejszych i najbardziej widowiskowych gier tego typu dostępnych na rynku. Produkcja jest wymagająca i nieubłagana, więc niektórych graczy może zniechęcić. Fani gatunku i serii BloodRayne powinni jednak być wniebowzięci.

 

Zainteresowanych odsyłamy do strony Xbox.com (cena gry to 1200 punktów Microsoftu).

Hed
9 września 2011 - 14:31